wtorek, 25 lutego 2014

Wycieczka do „Maćka Kaczora”

Kim jest „Maciek Kaczor”?
Jest śmieciarzem. Ale nie takim zwykłym śmieciarzem, który wywozi śmieci i w ten sposób wykonuje pożyteczną pracę. Ten śmieciarz nie wywozi śmieci, nie zabiera ich od nas, wręcz przeciwnie, on nam sprzedaje śmieci …
Tak sprzedaje śmieci i wmawia nam, że to co sprzedaje jest jedzeniem …  „Maciek Kaczor” sprzedaje „szybkie śmieci” – „szybkie” jedzenie.
„Maciek Kaczor” to zduplikowany w tysiące osobnik sprzedający „szybkie śmieci”, pod pozorem „szybkiego żarcia”. No dobrze, koniec żartów. Jeszcze nie wiesz kim jest „Maciek Kaczor”?
Przez kilkadziesiąt lat mojej pracy nauczyciela organizowałem wycieczki dla moich wychowanków. W większości były to góry, morze, ale też zwiedzanie miast.
W moich wycieczkach, głównym punktem programu było oczywiście poznawanie wartości miejsc, które odwiedzaliśmy. Jednak, gdy słuchałem propozycji młodzieży odnośnie programu, to najczęściej powtarzaną propozycją było odwiedzenie … Nie, nie zareklamuję tego miejsca, nie przejdzie mi to przez gardło. No dobrze, nazwę to miejsce … „Maćkiem Kaczorem”.
„Maciek Kaczor” przez młodzież traktowany był na równi z innymi punktami wycieczek: ze zwiedzaniem zabytków, wspinaczką po górach, plażowaniem nad morzem. Lecz mimo usilnych starań młodzieży – nie ulegałem.
W zamian proponowałem tradycyjne stołówki, lub wyżywienie z pobranych z domów zapasów.
Zawsze stawiałem warunek: jeśli ma być w programie Maciek – to nie ma wycieczki.
Jednak wielu innych nauczycieli ulegało. Dlaczego? Bo szybko, bo porządek, bo święty spokój.
Co tam tak ciągnie dzieci i młodzież? Co tak ciągnie tam dorosłych?
Jest jakaś „magiczna” siła w tych przybytkach: to zabawki, to darmowe lody i napoje. Jest tam wiele innych „atrakcji”, takich jak szybka i sprawna obsługa, porządek, przyjemny wystrój wnętrza, przyjemne, te same zawsze zapachy, niezbyt wygórowane ceny, itd. Lecz zdecydowanie największą atrakcją jest to, iż to co tam jest podawane jest po prostu smaczne, szczególnie dla ludzi nieświadomych tego, co tym „żarciem” „zyskujemy” dla zdrowia, dla „szczupłości” naszych sylwetek.
I trudno było jakimś racjonalnym argumentem, np. dotyczącym zdrowia wybić im ten punkt programu z głowy. Padały słowa: „przecież wszyscy tam chodzą, to nam smakuje, tam szybko coś można kupić, tam szybko można się najeść”. „Przecież byłem tam z mamą i tatą w zeszłym tygodniu, i co? Nie rozchorowałem się i nie przytyłem!”
To wszystko prawda. Fakt, że szybko, fakt że duża część ludzi tam chodzi, fakt że smacznie, no nawet fakt że w miarę tanio, ale … No właśnie ale … Czy zdrowo? Czy w ogóle tam można się najeść?
Tymi ostatnimi pytaniami mało kto się przejmuje. Dlaczego? Bo efektów psucia zdrowia szybko się nie zauważa. Po jednej wizycie w tych przybytkach nie przybędzie od razu 10 kg. To trudno sprawdzić, doświadczyć. Zdrowie z powodu złego odżywiania psuje się latami, na nadwagę i otyłość pracuje się też dość długo.
Jest natomiast jedna rzecz, którą tam łatwo zauważyć: czy tam można się łatwo najeść? Mimo, że tłusto, mimo że dużo, mimo, że dużo białka, mięsa, mimo że dużo w tych daniach różnych rzeczy – trudno się najeść. Dużo kolorów, wszystko chrupiące, smaczne, świetnie pachnące, ale ….
„Maciek Kaczor” wykorzystuje wszystkie najbardziej sprytne i przebiegłe chwyty marketingowe, w tym manipulację dziecięcymi zmysłami. To jest bardzo sprawny system sprzedaży spożywczego śmiecia. Ludzie łatwo się dają na te „plewy” nabierać, a szczególnie dzieci i młodzież.
Dlaczego jest to niezdrowe?
  • Bo nie ma tam składników, których potrzebują nasze organizmy. Brakuje tam witamin, składników bioaktywnych, bo zostały zniszczone w czasie przetwarzania. Amerykanie są otyli z powodu niedożywienia, a nie z powodu nadmiernej ilości pożywienia. Pierwotną przyczyną otyłości są braki składników, a więc fatalna jakość żywności. W takiej żywności pełno oczywiście białek, tłuszczów, węglowodanów, ale te składniki można czerpać z byle śmieci. Organizmy z niezaspokojonym głodem składników nadal domagają się jedzenia, więc się jest ciągle głodnym i się ciągle je. I wtedy pojawia się wtórna przyczynia tycia, nadmiar kalorii ze  „śmieci”.
  • W tych zestawach, które się tam podaje łamane są wszystkie zasady zdrowego odżywiania.
  • Oprócz tego sfałszowany sztucznie smak glutaminianem sodu, sztuczne zapachy, dodają apetytu. Po prostu chce się jeść. Je się ze smakiem pobudzanym sztucznie chemią, ale je się też smakiem rozbudzanym innymi zmysłami: wzrokiem – nawet z daleka, na sam widok logo tej marki, świetnymi zapachami, robiącymi  z nas niewolników. Te wycieczki programują nasze kubki smakowe, nasze zmysły. Później wystarczy przekroczyć już tylko kolejnym razem bramę tych zaczarowanych miejsc i jest się w siódmym niebie. Znam wielu dorosłych, w pełni świadomych tego, iż jedzą śmieci, a jednak nie są się w stanie uwolnić od Maćkowych magnesów. Obiecują, że to już ostatni raz i faktycznie ostatni … aż do kolejnej wizyty. Tu widać jak potężne jest to uzależnienie, a co dopiero, gdy sprawa dotyczy ludzi nieświadomych, albo dzieci i młodzieży.              Z powodu wzmacniaczy smaku je się wielokrotnie więcej niż wynoszą potrzeby naszych organizmów. To jest dowód na to, że nie ma tam potrzebnych składników odżywczych, szczególnie tych bioaktywnych.
  • Tam się nie można najeść. Nawet wypełnienie żołądka tym jedzeniem nie zaspakaja w pełni głodu, nie daje uczucia sytości. Przynajmniej na dłużej. Nie poprawia samopoczucia, a wręcz przeciwnie …
  • No i na koniec, większość rzeczy „podszykowuje” się tam smażąc, piekąc, często w kuchenkach mikrofalowych, a to jest przecież zabójca nie tylko żywności, ale tak naprawdę to sprawca wielu groźnych chorób, w tym nowotworów, to cichy zabójca (Tutaj szerzej o tym http://piotrkiewra.pl/morderca-na-smietniku/ ).
Jaki jest skutek wycieczek w takie miejsca? Najpierw wycieczek zbiorowych i zbiorowego programowania umysłów i zmysłów, a później już indywidualnych, prywatnych wycieczek, czy nawet codziennego stołowania się tam?
Odpowiedzi najlepiej szukać u źródła. Czyli wystarczy obserwacja skutków w społeczeństwach w których ten postęp cywilizacyjny w zakresie odżywiania się zaczął, szczególnie w USA. Tam ponad sześćdziesiąt procent społeczeństwa cierpi na nadwagę i chorobliwą otyłość.
To z powodu Maćka i jemu podobnych.
Widzę to już u nas:
  • mamy już na polskich podwórkach szkolnych ten sam problem jaki mają Amerykanie – zaczyna coraz mocniej gościć wśród dzieci i młodzieży „amerykańska” otyłość
  • pod wpływem takiego jedzenia zaczynają się zmieniać nawyki żywieniowe, które bardzo trudno będzie zmienić na zdrowe w przyszłości
i najgorsze:
  • kierowanie się smakiem, zamiast potrzebami, uleganie manipulacji, to utrata wolności, to szkodliwy program zaszczepiony w umyśle
  • to setki chorób, które z tego wynikają
  • to zły przykład dla innych, szczególnie dla dzieci i młodzieży
  • to tępienie konkurencji dla sprzedawców tego spożywczego śmiecia, (trudno wygrać proponującym zdrowe jedzenie z powodu braku świadomości u klientów, bo ich przekonania kształtują reklamy, a niestety nikt nie kręci antyreklam, bo to kosztuje. Ci którzy promują zdrowie często robią to z pasji, nie mają w tym interesu finansowego, natomiast ci, którzy sprzedają śmieci, szkodzą ludziom i na tym zarabiają – to jest największy z paradoksów).
  • to wielkie koszty już teraz, ale przede wszystkim w przyszłości na leczenie skutków tego uzależnienia, dewastacji zdrowia ludzi
Czy jest jakiś sposób na to, by odwrócić tę złą tendencję, by skierować wycieczki do miejsc, gdzie serwuje się zdrowe menu? Czy jest jakiś sposób, by te przybytki przestały pociągać za sznurki naszych zmysłów, by ludzie zaczęli omijać je szerokim łukiem?
Jest taki sposób, jest nim świadomość. Jednak by ją w ludziach obudzić potrzeba pracy.
Kto ma to zrobić?
Przecież nie zrobią tego Ci, którzy na duplikowaniu Maćków zbijają majątki. Nie zrobią tego ci, którzy reklamują śmieci i sprzedają śmieci licząc na naiwność i nieświadomość ludzi. Nie zrobią ci, dla których zła kondycja zdrowotna społeczeństwa jest korzystna, bo nakręca inny biznes żerujący tym razem na chorobach …
Jestem jednak dobrej myśli.
Czy ja jako nauczyciel osiągnąłem swój cel?
Nie, młodzież, a często wtórowali im ich rodzice i inni nauczyciele patrzyli na moją nieugiętą postawę z obojętnością, lub też z krytycyzmem, bo …
Młodzieży się nie dziwiłem, bo skąd miałaby być tego świadoma. Dla nich „uczta” u Maćka to był postęp, to było uczestniczenie w czymś modnym, powszechnie akceptowanym, powszechnie pożądanym, … ale nauczycieli i rodziców nie mogłem zrozumieć.
Właśnie postawa rodziców i wielu nauczycieli jest dowodem, że „Maciek Kaczor” i jego modyfikowani genetycznie i umysłowo bracia, zaśmiecają nie tylko nasze brzuchy i komórki ciała, zaśmiecają przede wszystkim umysły.
Dlatego uznałem, że muszę więcej nad tym pracować, że muszę mówić głośniej, muszę przy każdej okazji dokopać dla „Maćka Kaczora”, muszę o nim mówić całą prawdę, miedzy innymi, to że mości „Maciek Kaczor” jest wrednym, szafującym zdrowiem milionów ludzi, śmieciarzem.
Muszę też pozyskiwać sojuszników.
Powinniśmy razem budzić świadomość i wtedy – może kiedyś – „Maciek Kaczor” zacznie sprzedawać zdrowe jedzenie, zrezygnuje ze sprzedaży śmieci i przestanie być śmieciarzem. Może kiedyś …

Piotr Kiewra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są moderowane.