Spora część naszych doświadczeń przyczynia się do ciągłego napięcia umysłu, do zmartwień, zadręczania się, odczuwania winy. Dotyczy to przeszłości, ale i przyszłości. Martwimy się o bezpieczeństwo, o pieniądze, o pracę, o siebie, o dzieci, o innych, o świat.
Każde napięcie, każdy stres, strach, lęk, zwątpienie, niepokój, negatywna myśl przekłada się oczywiście na napięcie ciała, na ból.
Wracamy do przeszłości, ciągniemy worek ze wspomnieniami cały czas za sobą, a on jest źródłem obecnych lęków, napięć, jak i przyszłych. Nie rozliczona przeszłość, niedokończone doświadczenia z przeszłości są kacem dla umysłu, bolą, zajmują większość myśli, dręczą, ciągną się jak przyklejone mocnym, ale niezaschniętym klejem, są przyczyną smutku.
Często wynika to z podjętej decyzji o życiu w niedoli. Większość ludzi taką właśnie decyzję podejmuje. Czyni to nieświadomie – nieszczęście staje się ich celem, bo zapewnia im więcej profitów, niż dążenie do szczęścia. Świadomie nikt nie chce być nieszczęśliwy, ale przeważa jednak ta podświadoma część naszego umysłu.
Jak to zmienić?
Rozliczyć się z przeszłością, dokończyć to co rozpoczęte, wybrać szczęście, radość, pozytywną stronę życia. Zastąpić lęk, strach miłością, stać się przyjacielem dla wszystkiego wokół, wybrać drogę wolności, obdarowywania wolnością, ufnością, radością, światłem, uśmiechem, wdzięcznością. Powinniśmy przeprosić, wybaczyć, podziękować, pokochać (największą tajemnicą, szokującą tajemnicą jest to, iż powinniśmy to wszystko uczynić wobec siebie).
Jak to zrobić?
Rozwijać się, zmieniać na lepsze. Stać się świadkiem poczynań swego ego, sprawić, by umysł nam służył, a nie my umysłowi. Iść na tej drodze małymi krokami do przodu, wspinać się po drabinie życia – każdy szczebel tej drabiny jest kolejnym etapem naszego rozwoju, zdobywać nowe doświadczenia, czytać, słuchać, dawać, medytować.
Na dobry początek potrzebujemy odrzucić ciążący nam worek z przeszłością. Potrzebna jest medytacja jako droga – oświetlona droga do głębokich prawd tkwiących w nas. Nie do ludzkich kłamstw, pięknie brzmiących, ale fałszywych haseł, ale do trudnych, z pozoru mało ciekawych, bolesnych, brzydkich, potrzebujących wysiłku i mentalnego, i duchowego – prawd.
Te zmiany są konieczne – choćby dla zdrowia ciała.
Potrzebujemy rozluźnić ciało, wsłuchać się w jego sygnały, odpowiedzieć pozytywnie na jego prośby. Napięcie, ból są sygnałami. Choroba jest efektem nierozwiązanych, zaniedbanych, niedosłyszanych spraw toczących się w umyśle, toczących się tam dyskusji, kłótni, gierek, zmartwień, lęków, strachu. Jest efektem przegapienia sygnałów wysyłanych usilnie przez ciało, jest efektem odwracania się i niedostrzegania jego potrzeb. Jest sygnałem ciągłego maltretowania go złymi myślami, ale i złym jedzeniem, bezczynnością, napięciem.
Możesz to odwrócić w każdej chwili.
Rozluźnij się. Zacznij od ciała. Zajrzyj w nie, sprawdzaj, czy nie przenosisz napięć z umysłu (który również jest rozmieszczony w całym ciele) na ciało. Rozluźnij głowę, szyję, tułów, nogi. Rozmawiaj ze swoim ciałem. Czyń to świadomie. Wejdź mentalnie w swoje ciało, kolejno w poszczególne jego części i rozmawiaj z nimi, tłumacz, wyjaśniaj. Mów z miłością. Proś! Na przykład mów: „rozluźnij się”. Staraj się, by pozbyło się lęku, ale dostarcz mu też tego, czego potrzebuje – spokoju, natury, muzyki, tańca, porcji systematycznego, umiarkowanie intensywnego ruchu, dobrego jedzenia (a co to jest dobre jedzenie?).
Zamknij oczy, odbądź podróż po swoim ciele, poruszaj się drogami w jego wnętrzu w poszukiwaniu napięć. Rozmawiaj z każdą częścią ciała jak przyjaciel z przyjacielem, stań się przyjacielem poszczególnych części twego ciała, jak i całości. Rozmawiaj z palcami stóp, kolanami, kręgosłupem w odcinku lędźwiowym, szyją, głową, sercem.
Zdziwisz się, ale po odpowiedziach twego ciała, poprzez lepsze samopoczucie, rozluźnienie, lepszą kondycję, cofanie się chorób, odkryjesz, iż ten dialog jest możliwy, że on naprawdę się odbywa, a ciało słucha twoich poleceń. Tak naprawdę słuchało też do tej pory, ale ponieważ dawałeś nieświadomie złe polecenia, ono je wykonywało. To było źródłem problemów twego ciała. Zmień to. Tylko ty możesz to zmienić, tylko ty możesz prowadzić dialog ze swoim ciałem, nikt inny.
Naucz się słuchać sygnałów wysyłanych przez twoje ciało. Za każdym razem, gdy poczujesz ból, gdy się gorzej poczujesz, zastanów się, co to może oznaczać, czego sygnałem jest ta przypadłość, jaką czynność powinieneś wykonać, by to zmienić. Pamiętaj, ból w lędźwiach, kolanach, ból głowy, ból mięśni, ból żołądka jest zawsze sygnałem, symptomem czegoś rozgrywającego się w twoim ciele. Ale to ty jesteś przyczyną, twoje decyzje, twój styl życia, twoje traktowanie ciała. Zrozum to – ty jesteś przyczyną, nie zewnętrzne okoliczności, inni ludzie – ty.
Dialog polega na mówieniu, ale przede wszystkim na słuchaniu. Masz jedne usta, jeden język, ale dwoje uszu. Masz też uszy, oczy i inne zmysły wewnętrzne, które „słuchają” sygnałów twego ciała. Nie zagłuszaj ich nadmierną gadatliwością, niepotrzebnymi myślami, zewnętrznym hałasem.
Jeśli bolą cie mięśnie, stawy, to przyczyn może być kilka: stres, napięcie, ale również brak ruchu. Stawy i mięśnie potrzebują ruchu, bez niego źle się czują. Po to zresztą są by się ruszały.
Częściej ból mięśni jest sygnałem zbyt małej ilości ruchu, braku systematyczności, niż jego nadmiaru.
Twój umysł potrzebuje bodźców, rozmów, myślenia, pytań i odpowiedzi, by się rozwijać, ale potrzebuje też spokoju. Tylko w czasie spokoju, może ci sygnalizować, może ci przekazywać informacje. Jeśli w tym czasie słuchasz innych ludzi, oglądasz telewizję, przegapisz te sygnały.
Twój układ trawienny potrzebuje pokarmów, odpowiednich pokarmów. Jeśli dostarczasz mu nieodpowiednich, sygnalizuje ci. Zgaga, zbierające się gazy, ból brzucha, złe samopoczucie, to sygnały, że dostarczasz nieodpowiednie pożywienie.
Problemy z wątrobą, kamienie nerkowe, nowotwory, cukrzyca, nadciśnienie, to efekt nie słyszanych sygnałów wysyłanych ci wcześniej przez ciało, to efekt twojego stylu życia, nieodpowiedniego traktowania ciała. Zrozum to – to nie wynik pecha, braku szczęścia, czy wynik upływu czasu, to efekt twoich wyborów i twojej „głuchoty” na mowę twego własnego ciała.
Tak samo sygnały wysyła ci skóra, twoje włosy, paznokcie, palce, zęby.
Oczy, uszy, nos nie tylko przyjmują sygnały, ale i je wysyłają. Pieczenie oczu to jakaś odpowiedź na ich złe traktowanie, może za długie ślęczenie przed telewizorem, lub komputerem, albo sygnał odwodnienia. Szum w uszach to być może nadmierne obciążenie ich hałasem, albo sygnał złego traktowania twoich tętnic i żył, sygnał złego odżywiania, itd.
Traktowanie twego ciała środkami przeciwbólowymi – to „morderstwo”, to powolne „mordowanie” siebie, poprzez zagłuszanie sygnałów wysyłanych ci poprzez twoje ciało.
Rozmawiaj ze swoim ciałem. Jeśli będziesz prosił, będziesz rozmawiał, będziesz to robił często, systematycznie, nauczysz się tej rozmowy – ciało zacznie cię słuchać. Rozluźni się, ale zaczniesz też więcej rozumieć z jego sygnałów. Bo przecież dialog to komunikaty w dwie strony.
Rozluźnij swoje ciało też w inny sposób. W tym celu zrób takie – medytacyjne ćwiczenie (wielu myśli, że medytacja polega na myśleniu o czymś, że jest wykonywana w bezruchu, a jest przeciwnie, medytacja polega na nie-myśleniu, opróżnianiu umysłu z myśli, ale może być wykonywana w ruchu, np. w czasie biegu, marszu, tańca): „zacznij wykonywać wszystkie ruchy jakie dyktuje ci ciało. Nic nie wymyślaj, nie dyktuj, nie manipuluj nim. Po prostu, jeśli chce tańczyć, biegać, truchtać, maszerować, turlać się po ziemi, nie powstrzymuj go. Powiedz mu: „Jesteś wolne, rób co chcesz”. Zdziwisz się, bo dostrzeżesz, że twoje napięcie wynikało z powstrzymywania ciała, że ono chciało ruchu, ekspresji, a ty byłeś leniem, byłeś zajęty, byłeś zaganiany, wolałeś telewizor, lub całkowitą bezczynność.
Gdy osiągniesz rozluźnienie ciała, nauczysz się reagować na komunikaty twego ciała, zaowocuje to lepszym zdrowiem, lepszym samopoczuciem. Wtedy też możesz zacząć rozmawiać ze swoim umysłem. Gdy nauczysz się tego z własnym ciałem, rozmowy z umysłem będą łatwiejsze. Być może zaczniesz rozumieć też jego sygnały, dostrzeżesz jak reaguje twój umysł, gdy podrzucasz mu ciągle zmartwienia, wspomnienia, lęki, strach, nienawiść, brak zaufania, brak wiary w siebie, hałas, seriale cudzego bełkotu.
Twój umysł potrzebuje rozluźnienia, a takie może nastąpić, gdy przestaniesz go obciążać złymi wspomnieniami, negatywnym myśleniem, lękiem, gdy zamiast tego dostarczysz mu powodów do radości, gdy zaczniesz żyć w teraźniejszości, zamiast w przeszłości i przyszłości.
Gdy pozbędziesz się codziennej, prowadzonej w każdej chwili demonstracji siły twego ego, polegającej na ciągłym porównywaniu się, rywalizowaniu z innymi, na ciągłym ocenianiu innych, na ciągłym udowadnianiu sobie i innym czegoś – rozluźnisz się.
Dzięki temu – być może – pozbędziesz się ciągłego oczekiwania od innych, że to oni są odpowiedzialni za twoje szczęście, za twoje powodzenie materialne, za twoje miłości i przyjaźnie. Twoje ego próbuje z ciebie zrzucić odpowiedzialność, a tak naprawdę wszystko co powinieneś zrobić to wziąć odpowiedzialność na siebie. Gdy to zrobisz, gdy przekonasz do tego swoje ego, poczujesz, że jesteś szczęśliwy, że jesteś rozluźniony, że jesteś radosny. Będzie to wymagało zabiegów, obserwowania swojego wnętrza.
Zrób np. cos takiego: zamiast obserwowania tego co się dzieje wokół ciebie, poobserwuj to, co się dzieje wewnątrz ciebie. Zostań świadkiem twoich myśli. Pooglądaj je tak, jakbyś oglądał film. Wszystko co się dzieje w twojej głowie, jest filmem, a ty go oglądasz, nic nie robisz, tylko oglądasz.
Zatrzymujesz w sobie wiele rzeczy, reagujesz, twój umysł wraz z ciałem chcą oczyszczenia, na bieżąco robisz to podświadomie, ale tak do końca umysł na to ci nie pozwala, kontroluje cię, masz włączone hamulce.
Próbujesz oczyszczania, np. dużo mówiąc. Próbujesz cały czas mówić. W ten sposób coś chcesz z siebie wyrzucić, ale nie udaje ci się to, bo jest za dużo nad tym kontroli. Za bardzo się kontrolujesz.
Zrób więc „medytację bełkotu”: po prostu zacznij mówić, wykrzykiwać wszystko, co tylko twoje ciało i umysł będą chciały wypowiedzieć. Możesz to zrobić sam, lub w umówionej grupie. Nikogo nie staraj się tym dotknąć, ale wyrzuć to z siebie. Po prostu bełkocz, wszystko co tylko ślina na język przyniesie, wyrzuć wszystkie brudy. Mów nawet bzdury, mogą to byś słowa bez sensu, nawet w nieznanych językach, niczego nie kontroluj, nie ograniczaj, wyrzucaj, wyrzucaj, wyrzucaj, gadaj, wykrzykuj, rób co chcesz, możesz przy tym biegać, skakać, dzwonić przez telefon, lub siedzieć, turlać się po podłodze – pełna wolność.
Twoje brudy, „bełkot” jest w tobie – wyprowadź go na zewnątrz. Opróżnij z niego swój umysł. Temu służy to ćwiczenie.
Zrób po tym ćwiczeniu dziesięć minut relaksacji. To jest katharsis, oczyszczenie. Po tym poczujesz się wolny, rozluźniony, ale i zmęczony, skrajnie zmęczony. Okaże się, że oczyszczanie to ciężka praca. To ćwiczenie pozwoli ci dojść do pełnego milczenia. Okazuje się, że bełkot sprawi, iż nie będziesz – być może – od tej pory zatruwać innych swoim bełkotem, potrzebą ciągłego mówienia. Może się okaże, że milczenie jest złotem, że jesteś w stanie powiedzieć znacznie więcej milcząc, że jesteś dzięki temu bardziej komunikatywny. Okazuje się, że gdy bełkoczemy, ludzie nas nie słuchają, mają naprawdę tego dość, bo ileż można słuchać. Z grzeczności udają, że słuchają.
Gdy nasze komunikaty ograniczymy, przestaniemy ciągle gadać bez sensu, rozluźnimy siebie, ale pomożemy innym nas bardziej polubić. Tak, tak – polubią nas, bo będziemy ich bardziej słuchać. Ludzie lubią nas zdecydowanie bardziej za słuchanie, niż za mówienie. Może więc warto spróbować, a przy okazji rozluźnić się, rozluźnić ciało i umysł.
Przestań się spieszyć, pędzić, bez przerwy strzelać słowami, gadać, bełkotać do innych. Rozluźnij swoje ciało, każdą jego część, rozluźnij swój umysł, weź pełnię odpowiedzialności za siebie. To naprawdę daje wolność, sprawia, że wypełniamy się przyjaźnią, radością, miłością, że się rozluźniamy całkowicie.
Wszystko jest w nas, to jest podstawowa prawda. By ją zrozumieć, trzeba jednak się rozluźnić. Trzeba zacząć od ciała, a później to samo zrobić ze swoim umysłem.
Piotr Kiewra
Na podstawie różnych książek Osho. W tekście wykorzystano cytaty z Osho „Tajemnice życia”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twoje komentarze są moderowane.