środa, 26 lutego 2014

Rozmowy o miłości

Od początku wizyty Piotra ciocia widziała, że jest on jakiś zamyślony, nieobecny. Zapytała:
- Piotrze, widzę, że czymś się martwisz, powiedz, co ci dolega?
- A tak ciociu, faktycznie zamyśliłem się, przepraszam. – odparł, lecz nadal coś go zajmowało, bo to ciocia cały czas mówiła, pytała, Piotr jedynie potakiwał i to nie zawsze będąc świadomym czemu przytakuje.
- Hej Piotrze! Obudź się! Co cię gnębi? Mów mi szybko, bo nie mogę patrzeć jak gdzieś latasz myślami i to chyba smutnymi myślami. – powiedziała to ciocia z dużą energią w głosie, naprawdę chcąc nim potrząsnąć, obudzić go, bo cały czas miała wrażenie, że jej nie słucha, a ona nie lubiła tego.
- Dobrze ciociu, w takim razie mam do ciebie pytanie, mam prośbę. Pomożesz mi? – odpowiedział znacznie już żywszy Piotr.
- Dawaj to, dawaj Piotrze, czemu się jeszcze zastanawiasz, już dawno tak powinieneś zacząć. – zaczęła go popędzać zaciekawiona ciocia.
Piotr zaczął nieśmiało  - Powiedz mi ciociu … więc … gdybyś … – przerwała mu w tym momencie:
- Coś się tak zawiesił? Jak ci mogę pomóc skoro słowa z siebie nie możesz wydobyć? Co się z tobą dzieje? Wal prosto z mostu! – powiedziała podenerwowana, klepiąc go jednocześnie kilka razy w bark.
- Ok. ciociu. Powiem tak: załóżmy, że założyłabyś kawiarnię, herbaciarnię, … no tego typu lokal. Otwierasz go w dobrym miejscu, wokół pełno ludzi, wisi reklama na szybie, a tu cały czas pusto, ani żywej duszy. Herbata stygnie, kawa kwaśnieje, winko nie odkorkowane, ciastka sama zjadasz i od tego tyjesz, bo nikt tam nie zagląda. Co byś zrobiła ciociu? Powiedz, jak byś przyciągnęła gości? – zaczął Piotr i wprawił tym ciocię w zakłopotanie, bo spodziewała się zupełnie innego problemu, zupełnie innej sprawy. Podejrzewała nawet, iż on się zakochał, a tu … kawiarnia. Postanowiła nie pytać o szczegóły, skąd tu nagle zainteresowanie kawiarnianym biznesem. Postanowiła pomóc.
- No tak. Co ja bym zrobiła? Zastanówmy się, czego to ludzie dzisiaj potrzebują? Czego oprócz kawy i herbaty mogliby szukać w takim lokalu? – pytała samej siebie. – Co mogłabym im dać, czego nie dostaną w innym lokalu? Czego, oprócz przytulnego wnętrza, ciepła, przyjemnych kawiarnianych  zapachów, miłej obsługi, dobrej kawy i herbaty, cichej, nastrojowej muzyczki, mogliby chcieć klienci? Co mogliby dostać tutaj, a nie u konkurencji? Dlaczego mieliby przyjść do kawiarni zamiast poleżeć sobie w domu przy serialu o miłości … Mam, mam! – wykrzyknęła nagle ciocia. – Już wiem czego im potrzeba, już ja to wiem. Wiem Piotrze, wiem. Tak trzeba zrobić. Właśnie tego dzisiaj ludziom brakuje. Tak Piotrze, tylko to może przyciągnąć ludzi, tylko to. – wypowiadała rozentuzjazmowana ciocia, lecz Piotr nic, a nic z tego nie rozumiał.
- Powiedz ciociu, co może przyciągnąć ludzi do kawiarni? – pytał Piotr, zupełnie nie podzielający jednak entuzjazmu cioci.
- Piotr, zaskakujesz mnie, ty tego nie wiesz, czego dzisiaj ludzie najbardziej potrzebują? Ty nie wiesz, właśnie ty? Zawodzisz mnie? Nie spodziewałam się tego po tobie, po kim, jak po kim, ale po tobie! – znęcała się nad nim ciocia. – Piotrze, powiedz mi czego nie dostaną ludzie w  telewizji? Czego nie dostaną w pracy, w wielu domach, w kościele, nie dostaną w gazetach i książkach? No, powiedz mi mój drogi, czego nie dostaną? – pytała go coraz cichszym głosem i z tajemniczym uśmiechem na twarzy, a widząc niezbyt wyraźną minę Piotra, na której ani w ząb nie widać było, by rozumiał o czym ona mówi, więc kontynuowała:
- Oj niedobrze z tobą Piotrze, bardzo niedobrze. No tak, tacy są dzisiaj młodzi ludzie, tacy są, niestety. Piotrze, ludzie w tych czasach, w każdych czasach, w tych przyszłych też, potrzebują najbardziej, i będą tego potrzebować zawsze, może bardziej nawet niż kiedyś, zdecydowanie bardziej … więc trzeba im to dać. – Nadal tajemniczo mówiła ciocia, co Piotra już porządnie zaczęło irytować , a ona kontynuowała. – Czego ludziom dzisiaj brakuje? W mojej kawiarni ludzie by to dostali. Brakuje ludziom … miłości. Tak brakuje im rozmów o miłości.
- Ależ mi odkrycie ciociu, ale teraz nie przychodzą jednak by o tym rozmawiać. – powiedział zniechęcony Piotr.
- Nie przychodzą, bo nikt ich na takie rozmowy nie zaprasza. A ja bym zaprosiła. Zrobiłabym specjalne ulotki i zapraszałabym przed wejściem, po mieście, w gazetach, w Internecie. Wysłałabym kogoś by z ludźmi o tym pogadał w sklepie, na ulicy, w parku, w markecie … Wysłałabym kogoś zakochanego, naprawdę zakochanego, bo taka osoba najlepiej potrafiłaby to zrobić. A w kawiarni taka zakochana osoba mówiłaby ludziom o miłości, czytałaby im poezję, krótkie opowiadanka, listy miłosne znanych ludzi. O pewnie można by wyrecytować Hymn o miłości, przeczytać Proroka Khalila Gibrana, jego wybrany list miłosny, posłuchać dobrej muzyki, najlepiej na żywo, ze skrzypcami … to bym zrobiła. – powiedziała zadowolona z siebie ciocia.
Piotr wysłuchał tego z zainteresowaniem i z coraz większym podziwem dla cioci. Wiedział, że tylko osoba, która kochała i kocha mogła na to wpaść, tylko osoba taka jak ciocia może być tak genialna, by ratować w ten sposób świat i kawiarniany biznes. Roześmiał się więc głośno. Uścisnął ciocię mocno i powiedział do niej:
- Ciociu, zróbmy to! Zaprośmy ludzi na rozmowy o miłości do kawiarni. Tego naprawdę ludzie potrzebują, rozmów a nie seriali , miłości a nie filmów o miłości. Ciociu jesteś genialna! Zróbmy to – zaprośmy ludzi na rozmowy o miłości.         
Piotr Kiewra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są moderowane.