Spotkałem kumpla. Pamiętam go jako ucznia, razem chodziliśmy do szkoły. Był pełen życia. Energia go rozsadzała. Uczyłem się od niego wtedy entuzjazmu, odwagi, spontaniczności.
Teraz to wszystko co było tak piękne w nim, gdzieś zniknęło. Rozmawialiśmy chwilę. Lecz to ja musiałem go zarażać entuzjazmem, pobudzać jego energię, dodawać odwagi, przypominać o spontaniczności. Tak nie podobało mi się to co mówił o tym co jest teraz, o przyszłości, to że był tak negatywny, tak mało było w nim wiary, nadziei, że w pewnym momencie spytałem go:
- Czy ty wiesz, że gdy coś mówisz, gdy twoja głowa coś pomyśli i ubierze to w słowa, to cała reszta ciebie tego słucha? Jak się czuje twoje ciało, gdy prorokujesz mu 4 lata życia? Jak się czuje twoje serce, gdy mówisz mu, że miłość nie ma sensu? Jak się czują twoje nogi, gdy mówisz im, że ci się nie chce chodzić, biegać, jeździć rowerem? Jak się czujesz, gdy tego słuchasz? A przecież zawsze, gdy coś mówisz, osobą, która najpilniej tego słucha, jesteś ty sam.
Jak się czujesz słysząc marudzenie, słowa o starości, o śmierci, o brzydocie tego świata? Jak się wtedy czujesz słysząc to od samego siebie? Czy pomyślałeś o tym komu wyrządzasz krzywdę mówiąc to, słuchając tego?
Trochę go to zamurowało. Trochę się zdziwił, że można tak pomyśleć.
Pytałem dalej: – A skąd wiesz, że twoja misja już się skończyła? Skąd wiesz, że się nie wydarzy coś co da ci radość życia, chęć do podskoków, do tańca, do śpiewu, do recytowania poezji, do podróży po świecie, do podróży w kierunku gwiazd? Skąd wiesz, że nie będziesz komuś potrzebny, że nie będziesz potrzebny światu jutro, za rok, za dziesiątki lat? Skąd wiesz, że nie masz już żadnej misji w życiu? Skąd wiesz? A może twoją misją w wieku 93 lat będzie przelecieć osiemnastolatkę i sprawić tym, że zostanie wielką pisarką, ewentualnie poetką? A może później, przy okazji jej Nobla w dziedzinie literatury lub poezji zostaniesz wymieniony jako ktoś kto ją zainspirował ? Skąd wiesz, że to tylko moja fantazja, a nie prawda? Skąd ty to wiesz?
Skąd wiesz jak ja się czuję, gdy słucham tego co mówisz? A może twoją misją było dzisiaj powiedzieć mi cos wesołego, coś optymistycznego, dodanie mi otuchy, wiary w siebie? Skąd wiesz, że to nie ty miałeś sprawić, że moje jutro będzie lepsze, pełne radości?
Czy wiesz, że to wszystko co mówisz, tak naprawdę mówisz do siebie, bo jesteś jedyną osobą, która słucha wszystkiego co mówisz? Mało tego, że słucha, to przejmuje się tym wszystkim, co mówisz. Jesteś jedyną osobą, której jest tak przykro, z powodu twoich własnych słów.
Czy wiesz, że twoje słowa mają magiczną moc, czy wiesz, że masz to co mówisz? Czy wiesz, że jeśli się nasłuchasz o śmierci, chorobach, nieszczęściu od samego siebie …
Zamilkłem nagle. Skończyłem, bo uświadomiłem sobie, że nie dość, że nasłuchałem się od niego o tym, to przecież teraz sam słucham, tego co mówię. Doszedłem do wniosku, że skoro słowo ma tak dużą moc, to pewnie i cisza również ją ma. Tu jedno przynajmniej wiem, że ciszą mogę wykreować więcej ciszy, a cisza to nic złego, cisza to rozluźnienie, spokój, wolność, radość, miłość. Cisza to jest coś co jest teraz, jest tu i teraz. Cisza nie wyrządza nikomu krzywdy, a wręcz przeciwnie dzięki niej możemy usłyszeć prawdę o nas samych, od nas samych, prawdę pochodzącą z naszego wnętrza.
Popatrzyłem na kumpla. Zastanawiał się – milczał. Chyba go zaraziłem tą ciszą, tak jak on mnie kiedyś zaraził entuzjazmem, spontanicznością, energią.
Piotr Kiewra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twoje komentarze są moderowane.