Jedenaście zasad w poradniku dla wagarowiczów


Uwaga do tytułu. Tych zasad jest znacznie więcej. W tekście jest jedenaście, następnych kilku nie zamieściłem ze względu na szczupłość miejsca w tej rubryce, a znam je, podobnie jak i Ty, doskonale. Zresztą pozostawiam wpisanie kolejnych zasad Tobie - miej wkład i satysfakcję we wprowadzaniu „postępu” do zdrowego stylu życia.





• Czy wszyscy ludzie potrzebują zdrowia?

• Co sprawia, że część ludzi zapłaci każdą cenę za wszystko, co może przyczynić się do utrzymania lub poprawy zdrowia, podczas gdy znacznie większa część nie zrobi nic dla swojego zdrowia, nawet za duże korzyści, przeliczalne na spore sumy pieniędzy?

• Dlaczego większość ludzi wierzy, że odporność na choroby kupuje się w aptece za pieniądze, a nie poprzez kilka wyrzeczeń, wysiłek fizyczny i zmiany sposobu myślenia?



Dlaczego, po co, czy, itd. Dziesiątki, setki, tysiące podobnych pytań dotyczących tajemnicy natury ludzkiej stawiało już wielu filozofów na przestrzeni ostatnich kilku tysięcy lat.

Dzisiejszy felieton będzie inny. Nie odpowiem na powyższe pytania. Odpowiem za to na inne, mogę nawet powiedzieć, że całkiem „inne”. Postaram się kilka porad udzielić dla tych, którzy w moich dotychczasowych felietonach nie znaleźli niczego dla siebie.



Na gościnnych łamach morsowania.info zamieściłem ostatnio w dwóch felietonach fragmenty mojej książki „Mały podręcznik zdrowego stylu życia” dotyczące hartowania. Czytając je postanowiłem wczuć się w sytuację przeciętnego czytelnika. Przyznam uczciwie, że felietony trochę mnie „zmroziły”. Pomyślałem sobie, że artykuły - mimo moich starań - zostały skierowane do wąskiej grupy ludzi. Reszta czytelników przebrnęła przez początek i pewnie tak zmarzła, że poszła przytulić się do jakiegoś kaloryfera. Mam z tego powodu wyrzuty sumienia. Dlatego chciałbym swój błąd naprawić i napisać coś wyjątkowo ciepłego i przyjaznego dla większości czytelników. Będzie to też odcinek dla ludzi z „odpowiednim” poczuciem humoru. Jeśli komuś tego poczucia brakuje, to proszę tego nie czytać.

Zrozumiałem, że artykuły dotyczące zdrowego stylu życia powinny być kierowane również do ludzi, którzy nie zawsze chcą i nie zawsze mogą zastosować proponowane przeze mnie zmiany stylu życia. Niektórzy o zdrowiu lubią poczytać, czasami tylko pomarzyć. Wielu ludzi uznaje temat zdrowia za nudny, dużo bardziej ekscytujące dla nich jest rozmawianie o chorobach.

Zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę nie wszyscy potrzebują zdrowia. Może kiedyś w przyszłości tak, ale niekoniecznie dzisiaj i jutro. Jest takich osób sporo. Jestem świadom tego, że to co proponuję jest trudne, nawet bardzo trudne. Wiele osób potrzebuje zmian, są tego świadomi, ale proponowanych zmian nie mogą u siebie wprowadzić, bo brakuje im odwagi, chęci, motywacji, determinacji, organizacji, umiejętności, woli, wiary, wytrwałości, cierpliwości, czasu lub ... zdrowia (świetna wymówka, co?). Czasem brakuje im tylko jednej z tych cech, a nawet wtedy, jakakolwiek zmiana okazuje się zbyt trudną.

Nie wszyscy pragną zdrowia. To co powiedziałem, to nie jest jakiś gołosłowny slogan. To fakt. Wystarczy popatrzeć na statystyki. Przykład palaczy papierosów, to tylko przykład pierwszy z brzegu.

Nie wszyscy pragną zdrowia. Wiele osób pragnie chorować. Dowód? Proszę bardzo. Otóż pamiętam jak kiedyś moi szkolni koledzy marzyli o jakimś zwolnionku z powodu np. grypy. Wkładali sporo wysiłku, by lekarz zamiast bezsensownego przesiadywania w szkolnej ławce przepisał im wygrzewanie się w łóżku. U mnie było na odwrót, chorować nie chciałem, a mimo to dopadały mnie przeróżne choróbska z częstotliwością największą w klasie. Dosłownie - w podstawówce - przez tydzień byłem w szkole i tydzień lub dwa w łóżku. Później zacząłem się hartować i o zwolnieniach lekarskich musiałem już zapomnieć.

Jest też sporo takich osób (znacie ich na pewno), które pochorowałyby sobie trochę, byle nie trzeba było iść do pracy. Wiele z tych osób ma na pewno opracowaną jedną lub dwie strategie osiągania powyższego celu. Więcej sposobów znały osoby, które były w wojsku, ale zdecydowanie najlepszymi specjalistami byli ci, którzy potrafili skutecznie wymigać się od służby wojskowej, oraz na pewno ci, którzy pragnęli zostać „wcześniejszymi emerytami lub rencistami”.

Jak więc widzicie i słyszycie moje próby przekonywania do dbałości o zdrowie nie mogą zaspokoić potrzeb wszystkich ludzi. Ludzie w zakresie zdrowia, jak i w każdej dziedzinie życia, potrzeby mają różne.

Właśnie dla osób, które chciałyby „wykreować” jakąś chorobę, dla osób lubiących ciepło, komfort, odpoczywanie na tapczanie mam dzisiaj garść porad. Nie będą to rzeczy zbyt odkrywcze, bo większość ludzi zna te metody, ale myślę, że mimo to warto je przestudiować, a nuż coś skutecznego znajdziecie tutaj dla siebie. Szczególnie przyda się to uczniom, których czekają trudne sprawdziany, niezapowiedziane kartkówki, odpytywanie. Przyda się również tym przepracowanym i przemęczonym, zestresowanym ludziom, którzy marzą o chwili wytchnienia, odpoczynku, czyli o jakiejś - choćby drobnej, błahej choróbce i na przykład tygodniowym zwolnieniu.

O dwu rzeczach tylko muszę wspomnieć. Chorowanie nie jest tanie. To jedno. A drugie - tydzień unieruchomienia postarza cię. Tak, tak. Stajesz się starszy/ starsza. Na przykład, trzy tygodnie leżenia w łóżku postarza twój układ kostny i mięśniowy o jakieś dwadzieścia lat. Można to odrobić poprzez długotrwały trening, lecz jeśli nie lubisz ćwiczyć to masz problem. Dla ludzi konsekwentnie potrzebujących chorowania na pewno nie będzie to przeszkoda, a wręcz zaleta. Okazuje się więc, że chorowanie na życzenie wcale nie jest prostsze, tańsze, nie jest nawet przyjemniejsze, ale cóż... „każdy jest kowalem swego losu”.

A więc do rzeczy!

Jak osłabić odporność organizmu? Jak się skutecznie rozhartować? Jak szybko i skutecznie się rozchorować?

1. Ogrzać mieszkanie do tych powiedzmy 22, lub 25 stopni. Znam osoby, które w tym względzie posuwają się jeszcze dalej: 28°C. Im wyższa temperatura, tym proces rozhartowywania jest skuteczniejszy i szybszy. Każde wyjście na balkon, na dwór - nawet we właściwie dobranym ubiorze, może przynieść oczekiwany rezultat, czyli przynajmniej przeziębienie, katar. Rozwiązanie nie jest tanie, bo każdy stopień na termometrze kosztuje cię o 6% więcej w wydatkach na ogrzewanie.

2. Założyć i korzystać z ogrzewania podłogowego. Jest to bardzo skuteczny sposób wywoływania różnego rodzaju infekcji.

3. Na pewno wiesz jak się ubierać na chłodne czy wręcz zimowe dni. Oczywiście kilka warstw ubrań, oczywiście możliwie najgrubszych, odpowiednio gruba kurtka, szalik, czapka i rękawiczki. Mimo szalika i czapki najlepiej jeszcze dodatkowo założyć kaptur. Powinno to być zapięte na ostatni guzik i na tyle mocno zaciśnięte, by znacznie kęrpowało ruchy. Jest to sprawdzona metoda prowokowania przeziębień, a szczególnie grypy. Mówię ci, dysponuję odpowiednio mocnymi dowodami, jeszcze z moich czasów studenckich na AWueFie. Pamiętam, że byłem jedną z nielicznych osób (być może jedyną osobą), które po zajęciach z pływania, z niedosuszonymi włosami, bez czapki i szalika, z rozpiętą kurtką, pędziły w kilkunastostopniowym mrozie na kolejne zajęcia, tym razem na lodowisku. Natomiast najbardziej opatulone w szaliki i czapki osoby nieustannie cierpiały na bóle zatok, przeziębienia oraz poważniejsze choroby wymagające wizyt u lekarza i w konsekwencji bardzo często korzystały z dobrodziejstwa zwolnień lekarskich.

4. Oto inne, równie skuteczne, bardzo przyjemne i ciepłe sposoby: przesiadywanie blisko kominka, pieca, grzejnika, lub nawet przytulanie się do niego. Jeśli jest to grzejnik elektryczny z nadmuchem koniecznie ustaw go „na maksa” i skieruj na siebie. To ćwiczenie wykonuj jak najczęściej i jak najdłużej. Szybkim efektem mogą się pochwalić na pewno osoby, które powyższe ćwiczenie wykonują np. przez 8 godzin pracy. Tylko nieco mniejszy efekt uzyskasz przesiadując w miarę blisko jednostki centralnej komputera.

5. Dla matek proponuję, by swoje pociechy izolowały od innych osób, innych dzieci. Jest to skuteczna metoda osłabiania układu immunologicznego. Jej wadą jest to, iż faktycznie choruje się wtedy rzadziej, ale za to jak się zachoruje, to na całego. Bez szpitala się nie obejdzie.

6. No i teraz prawdziwy hit. Jeśli koniecznie chcesz przemarzać, właściwie w każdych warunkach, a w konsekwencji często się przeziębiać, to mam dla ciebie supermetodę. Jest to metoda bardzo uniwersalna, dlatego, że przy okazji nabywasz kilka innych dolegliwości, m.in. problemów skórnych, np. zmian alergicznych wynikających ze znacznego wysuszenia i pozbawienia skóry naturalnej warstwy ochronnej, czyli łoju. Skutecznie go wypłukują gorące, w miarę częste i długotrwałe (przynajmniej 30 minut) kąpiele w wannie. By efekt był jak najlepszy należy podnieść maksymalnie temperaturę wody. Efekt znacznie pogłębimy stosując odpowiednio silne i pachnące mydła lub płyny do kąpieli. Gwarantuję, iż po takich systematycznych zabiegach będziecie przemarzać praktycznie wszędzie, nawet w wydawałoby się ciepłych pomieszczeniach i to również latem. Niestety, mniejszych efektów możesz się spodziewać poprzez zastosowanie gorącego prysznica, chyba że znacznie wydłużysz czas i podniesiesz temperaturę wody. Jeśli będziesz często trenować to zdziwisz się, ile stopni C jesteś w stanie wytrzymać. Natomiast znacznie gorzej się poczujesz, gdy wyjdziesz poza łazienkę, ale słuchaj: niczego nie ma za darmo. Od tego momentu twoje stopy, dłonie będą ciągle zimne, a przeziębienia staną się chroniczne. Super, prawda?

7. Kolejna metoda jest już znacznie trudniejsza, ale ponieważ stosujesz już ją w zasadzie od urodzenia, a wiedza na ten temat jest ci przekazywana przez rodziców i dziadków z pokolenia na pokolenie, to nie powinno być z tym problemu. Mianowicie chodzi tu o przekonania. Jeśli na przykład babcia lub dziadek ci mówi, że jak wyjdziesz na dwór bez czapki, to się przeziębisz, to radzę ci, nie dyskutuj z takim autorytetem. Przeziębisz się i nie ma dwóch zdań. Tak będzie i koniec. Problem w tym, że jeżeli nie wiesz, że możesz się przeziębić, to się nie przeziębisz. I wtedy pozostaje ci takie przekonanie u siebie wyćwiczyć. Sprawa jest prosta, wystarczy afirmacja rano i wieczorem, powtarzana np. po sto razy: „jak wyjdę bez czapki na dwór to się przeziębię”. Później wystarczy już tylko wyjść bez czapki, chociaż jeśli będziesz pilnym uczniem, to nie musisz nawet wychodzić. Wystarczy, że pomyślisz o wyjściu bez czapki i sprawa będzie załatwiona.

8. Kontakt z zarazkami na co dzień powoduje, że twój system immunologiczny ćwiczy swoją sprawność, więc by temu zapobiec myj ręce co parę minut, koniecznie ogranicz wychodzenie z domu, pozamykaj wszystkie okna i nie otwieraj ich pod żadnym pozorem.

9. Jeśli chodzi o odżywianie, to wybieraj te najbardziej reklamowane produkty, oraz te, które mają najwięcej składników z literką e. Powinny też zawierać jak najwięcej cukru, soli, rafinowanych tłuszczów roślinnych, wypełniaczy, zagęstników, sztucznych witamin, barwników, polepszaczy smaku oraz mleka w proszku. Jedz dużo mięsa. Mięso powinieneś/powinnaś jeść jak najczęściej, ponieważ zawiera sporo hormonów, antybiotyków, anabolików, genów zmodyfikowanych poprzez zmodyfikowaną żywność (tym są karmione zwierzęta rzeźne). Zawiera też szczególnie wartościowe chemikalia dodane w przetwórniach. Ogranicz do minimum picie wody, ponieważ woda wypłukuje toksyny z organizmu.

Omijaj natomiast stoiska ze zdrową żywnością, ogranicz spożycie warzyw i owoców, chyba, że pochodzą z upraw, gdzie się używa sporo środków ochrony roślin.

Zresztą nie muszę cię uczyć, w tej dziedzinie nie trzeba być fachowcem. Właściwie wystarczy, że będziesz się kierować intuicją. Jedz to co smaczne, słodkie albo słone, najtańsze i to, po co najłatwiej sięgnąć w supermarketach.

10. Chorobom, a szczególnie chorobom układu krążenia sprzyja nadwaga więc, by szybko przytyć ogranicz spożycie tłuszczów (to nie jest błąd, ograniczenie spożycia tłuszczów sprzyja nadwadze). Pofolguj sobie w Mc Donaldach. Podjadaj chipsami, popijaj mlekiem i colą.

To, byś do minimum ograniczył/ograniczyła ruch nie muszę chyba przekonywać (to będzie łatwe, nieprawdaż?).

11. Kolejna metoda - korzystanie z używek - nie wymaga żadnej rekomendacji, bo i tak jest bardzo popularna. Jeśli wytrzymasz w tym poświęceniu odpowiednio długo, to wpadniesz w nałóg, a stąd już blisko do wielu oczekiwanych schorzeń.



Jak widzisz są to same łatwe i przyjemne sposoby. Jeśli ta „dziesiątka zdrowia” ci nie wystarczy, możesz posłużyć się swoją kreatywnością albo zaczerpnąć z bogatej skarbnicy praktyk wykorzystywanych na co dzień przez miliony ludzi.



Zło zdrowego stylu życia

Kolejna rzecz, którą zrozumiałem analizując skutki upowszechniania zdrowego stylu życia, dotyczy szkód, które zbyt mocno upowszechniony zdrowy styl życia mógłby wyrządzić gospodarce narodowej. Ba, mógłby wywołać globalny kryzys gospodarczy. Łatwo bowiem, wyobrazić sobie skutki ograniczenia zużycia leków dla kondycji finansowej koncernów farmaceutycznych. Przekonuję ludzi do hartowania i konsekwentnie do obniżenia temperatury w pomieszczeniach, gdy tymczasem takie postępowanie mogłoby przyczynić się do krachu na rynku paliw i energii. Podobny skutek wywołałoby również ograniczenie korzystania z samochodów i z innej komunikacji na rzecz treningów biegowych, marszów, nordic walkingu lub częstszego jeżdżenia rowerem przez szersze grupy obywateli. Dlatego, co bardziej światli obywatele rozumieją, że takie „krótkowzroczne i egoistyczne” postępowanie mogłoby wywołać trudne do przewidzenia skutki w gospodarce i polityce na skalę globalną. Dlatego siedząc w domu lub nieustannie korzystając z samochodu, wykazują się po prostu „obywatelską postawą”. Doskonale to rozumiem i pochwalam. Następna rzecz godna pochwały, to wychowanie młodego pokolenia w tym duchu. Kiedyś mówiono - „młodzież musi się wyszaleć”. Dzisiaj większość rodziców znalazła sposób, by utrzymać młodzież w ryzach. Wiadomo bowiem, że ruch sprzyja podnoszeniu energii w organizmach na wyższy poziom. Bardzo pomocny w tym względzie stał się komputer. Świetny wynalazek, szczególnie przydatny w ujarzmianiu zbyt ruchliwych dzieciaków i młodzieży. Skutecznie przecież eliminuje niepotrzebny i zbędny ruch. Wśród dorosłych taką rolę pełni telewizor, a w nim szczególnie zasłużone w ograniczaniu ruchu i kumulowaniu zapasów energii (mierzalnych ilością centymetrów w talii) są seriale. O korzyściach jakie odnosi gospodarka, a szczególnie przemysł elektroniczny i kompleks energetyczny nie wspomnę.

Wypełniając wymogi tak pojętego zdrowego stylu życia, za swój wysiłek zostaniesz na pewno doceniony. Będzie niewątpliwie kilka grup zawodowych, które za takie podejście do życia bardzo cię polubią. Kto wie, być może, po dłuższych treningach, uda ci się osiągnąć „status” hipochondryka, czyli kogoś, kto bez wielkiego wysiłku, tylko siłą umysłu, osiąga spodziewane rezultaty. Taka osoba jest w stanie wykazać się objawami dowolnej choroby i nic więcej nie musi robić. Godne podziwu? Prawda?

Powodzenia!



Takie oto refleksje naszły mnie po przeczytaniu moich własnych felietonów dotyczących hartowania, ale również pozostałych dotyczących zdrowego stylu życia. To jest mój własny autokomentarz*, który napisałem ponieważ poczułem się zawiedziony brakiem albo niedostatkiem komentarzy innych czytelników. Czytam wiele innych materiałów zamieszczanych w czasopismach lub stronach internetowych i znajduję tam wiele ekscytujących polemik, a tu tak grzecznie. Stąd ta autopolemika* z samym sobą.

*Dziwne słowa, ale jakoś mi tu pasowały.

Niestety, w następnych odcinkach nie będę mógł ci tak jawnie powierzać tajemnic nabywania różnych chorób (na pewno wylaliby mnie z pracy - zrozum mnie! I tak się dziwię, że cenzura wycięła tylko niektóre, te najbardziej strzeżone tajniki, pozostałe jakoś przeszły, widocznie cenzor był przemęczony pracą - przydałoby się jakieś zwolnienie, prawda?), ale jeśli będziesz uważnym czytelnikiem i nauczysz się czytać między wierszami, to postaram się przemycić sporo przydatnych ci informacji.

Piotr Kiewra