Ten blog jest udostępnianiem mojej drogi samouzdrawiania.
Odkrywam ją w naturze, w samorozwoju i poprzez duchowość. Są to swego rodzaju
schody, po których stąpam, a gdy sprawdzę, przejdę, doświadczę, dzielę się z
innymi.
Tylko uwzględnienie całości daje pełne rezultaty, prowadzi do
zdrowia, samouzdrowienia i błogostanu, a tak naprawdę do poznania siebie. Im
lepiej siebie znasz i kochasz, tym jesteś zdrowszy, tym lepiej rozumiesz świat,
tym więcej dostrzegasz w nim piękna, tym jesteś szczęśliwszy, tym bardziej
spełniony i tym bardziej ufny.
A ufność to najpotężniejsza siła w samouzdrawianiu, to moc
pełni życia.
Są trzy etapy samouzdrawiania, trzy kolejne kawałki drogi do
pokonania, trzy prace do wykonania. Na każdym z nich jest trochę schodów.
Pierwszy to
porozumienie z ciałem, zrozumienie jego potrzeb, słuchanie jego głosu,
odkrycie jego natury i zharmonizowanie się z tym. Ciało wywodzi się z natury,
więc najlepiej się czuje w pełnej harmonii z nią. Mówię tu nie tylko o byciu w
naturze, o byciu jej częścią, o oddychaniu jej świeżością i jej mocą życia,
mówię też o naturalnym odżywianiu, karmieniu ciała nieprzetworzoną żywnością,
dostarczaniu odpowiednich, zgodnych z jego potrzebami, dawek ruchu. Ciało
potrzebuje nie tylko ćwiczeń fizycznych, potrzebuje ćwiczeń jego odporności,
czyli obecności czynników, które podnoszą jego próg adaptacyjny do zewnętrznych
warunków, czyli potrzebuje narażania się na niewygody, na wirusy, bakterie,
zimno, ciepło, itp. Ciało potrzebuje wolności od ciężarów, które na niego
nakładasz w postaci toksyn, złych myśli, używek, chemicznych śmieci,
nadmiernego stresu.
Drugi, to
zrozumienie, że umysł ma nam służyć, a nie nami rządzić. To jest
najtrudniejsza praca do wykonania i właściwie niemożliwa do zrobienia bez
trzeciego etapu. Tutaj trudności do pokonania to jak próba wejścia w sandałach
i letnim ubraniu na Mount Everest, jak przepłynięcie oceanu wpław z kamieniem u
szyi (nie za duży, by utonąć, nie za mały, by poczuć trud).
Umysł jest kreatorem, tworzy i dobre i złe rzeczy. Jest
przyczyną problemów, tworzy je i buduje swoje znaczenie próbując je pokonać,
jest też przyczyną chorób. Większość chorób ma podłoże psychiczne. Umysł to
decyzje, to myśli, wyobrażenia. Nasze wychowanie, wpływ innych ludzi,
przekonania, nawyki, wiedza stworzyły z umysłu władcę absolutnego, a rozwój
polega na odwróceniu tego, na uczynieniu z cesarza sługi. Dlatego porównuję tę
pracę do wspinaczki na Everest i przepływania oceanu, bo to miara ogromu pracy
do wykonania.
Na starcie jest wiedza, nawyki, są przekonania, jest ego, na
mecie jest ufność.
Ufność to klucz do zdrowia, do poznania, do szczęscia, do
miłości. By się nauczyć tym kluczem posługiwać i poddać się tej drodze,
zobaczyć, co jest na szczycie służy kolejny etap.
Trzeci, to
duchowość. Duchowość to nic innego jak poznanie siebie, swojej prawdy,
prawdy w ogóle. Nie da się wykonać na tym etapie żadnej pracy, jeśli nie
połączy się jej z drugim etapem.
Motywacji do tej pracy dostarcza cierpienie. Tak naprawdę
choroba, cierpienia mentalne służą dobremu celowi, samorozwojowi,
samouzdrawianiu, zrozumieniu.
Cierpienie i choroba wprowadzają do życia
potrzebę poszukiwania drogi do zrozumienia. Jeśli się tak podejdzie do tematu,
jeśli jest się wdzięcznym za choroby i cierpienia, jest szansa na wejście na
szczyt. Jeśli nie pokona się własnego umysłu, czeka nas destrukcja zanim
przyjdzie zrozumienie.
Motywuje do pracy cierpienie, a przewodnikiem, światłem jest
radość.
To jedyna droga na szczyt i tu są największe tajemnice, tu
jest szansa na odkrycie pełni swojej mocy, pełni potencjału – również zdrowia.
Na tym etapie jest pięć schodów, pięć prac do wykonania, jest
praca z pięcioma siłami.
Oto one:
1. Pierwszą jest intensywność. Bądź
totalny, żyj pełnią, żyj na sto procent, rób wszystko z pełną intensywnością.
Jeśli tańczysz, pracujesz, chodzisz po górach, uprawiasz sport, rób to totalnie,
poświęć się temu całkowicie. Jeśli kochasz, to kochaj, by nie starczyło już
siły na nic innego, byś nawet nie mógł pomyśleć, by znikła twoja głowa, by się
zatraciła, byś zapomniał o sobie. Jeśli pracujesz, to stań się tak zajęty pracą,
by była tylko ona, itp. Czyli intensywność.
2. Drugą jest oswojenie. Rób to,
co kochasz, to, co chcesz robić, stawaj się tym, kim chcesz być. Ćwicz się w
tym stawaniu, w malowaniu, biegu, pracy i ćwicz, ćwicz, ćwicz. Chłoń to, czego
naprawdę chcesz. Porzuć natomiast to, nie używaj tego, czego nie chcesz.
Ćwiczenie sprawia, że tworzysz w ten sposób drogę, którą to, czego chcesz
przychodzi do ciebie. Nieużywanie sprawia, że droga się zaciera, i nie
przychodzi do ciebie to, czego nie chcesz. Tu trzeba uważać, ponieważ mowa tu
jest również o ćwiczeniach związanych z umysłem. Jeśli nie chcesz w swoim życiu
strachu, ale jest on ciągle w tobie obecny, bo ćwiczysz myślenie o swoich
strachach, to asfaltujesz dla swoich strachów, drogę do siebie.
3. Trzecią siłą są białe nasiona. Porzuć
wszystko, co jest czarne: zło, zazdrość, zaborczość, chęć dominacji, nienawiść.
Jeśli się pojawiają ich czarne nasiona, obserwuj je, wchłoń w serce i zamień w
ten sposób na białe nasiona: miłość, współodczuwanie, służenie, szczerość,
wrażliwość, uważność. Z białych nasion wyrosną białe kwiaty, wyrośniesz ty,
twoja prawda, twoja pełna moc, uwolni się twój cały potencjał.
4. Czwartą siłą jest wyrzeczenie się
myśli skupionych na ego. Obserwuj je a jeśli cokolwiek się pojawi, odłącz się
od tego. Każdej takiej myśli, natychmiast ścinaj głowę, nie zwlekaj, bo
zwlekanie dodaje im energii.
5. Piątą siłą jest dzielenie się
dobrem, które się u ciebie pojawia. Gdy pojawia się miłość,
natychmiast się nią podziel, gdy pojawia się uśmiech, radość, natychmiast tym
obdzielaj, natychmiast poświęć to dla dobra innych. Obdarowywuj wszystko i
wszystkich. W tej duchowej ekonomi jest taka zasada, że jeśli dajesz
(bezwarunkowo, bezinteresownie), to otrzymujesz, im więcej dajesz, tym więcej
otrzymujesz. To przeciwieństwo ekonomii z rzeczywistości zewnętrznej, bo tam,
by mieć – gromadzisz, by mieć żebrzcież, kradniesz, udajesz sierotę, lub kupujesz
za nieobecność, za nieszczęście, brak miłości, za zdrowie, itp.
Dzięki schodom, dzięki zrozumieniu, osiągasz szczyt, a z niego
widzisz cały świat, kosmos, a przede wszystkim siebie. Ta głęboka znajomość
sprawia, że potrafisz uzdrawiać swoje ciało, swój umysł, relacje, ale potrafisz
też naprawiać świat. Jednak nie zrozumiesz tego, póki nie spojrzysz ze szczytu,
póki nie doświadczysz. Tego nie można opanować tak jak wiedzę, tę drogę musisz
przejść. Znajomość siebie to nie wiedza o sobie, to bycie sobą. Przejdź tę
drogę, wejdź po schodach na górę, a się przekonasz, o czym mówię. W innym
przypadku to niemożliwe. Dołącz do mnie w tej wspinaczce.
Piotr Kiewra, na podstawie Osho, Księga mądrości