czwartek, 7 stycznia 2016

Schody

Ten blog jest udostępnianiem mojej drogi samouzdrawiania. Odkrywam ją w naturze, w samorozwoju i poprzez duchowość. Są to swego rodzaju schody, po których stąpam, a gdy sprawdzę, przejdę, doświadczę, dzielę się z innymi.

Tylko uwzględnienie całości daje pełne rezultaty, prowadzi do zdrowia, samouzdrowienia i błogostanu, a tak naprawdę do poznania siebie. Im lepiej siebie znasz i kochasz, tym jesteś zdrowszy, tym lepiej rozumiesz świat, tym więcej dostrzegasz w nim piękna, tym jesteś szczęśliwszy, tym bardziej spełniony i tym bardziej ufny.
A ufność to najpotężniejsza siła w samouzdrawianiu, to moc pełni życia.

Są trzy etapy samouzdrawiania, trzy kolejne kawałki drogi do pokonania, trzy prace do wykonania. Na każdym z nich jest trochę schodów.

Pierwszy to porozumienie z ciałem, zrozumienie jego potrzeb, słuchanie jego głosu, odkrycie jego natury i zharmonizowanie się z tym. Ciało wywodzi się z natury, więc najlepiej się czuje w pełnej harmonii z nią. Mówię tu nie tylko o byciu w naturze, o byciu jej częścią, o oddychaniu jej świeżością i jej mocą życia, mówię też o naturalnym odżywianiu, karmieniu ciała nieprzetworzoną żywnością, dostarczaniu odpowiednich, zgodnych z jego potrzebami, dawek ruchu. Ciało potrzebuje nie tylko ćwiczeń fizycznych, potrzebuje ćwiczeń jego odporności, czyli obecności czynników, które podnoszą jego próg adaptacyjny do zewnętrznych warunków, czyli potrzebuje narażania się na niewygody, na wirusy, bakterie, zimno, ciepło, itp. Ciało potrzebuje wolności od ciężarów, które na niego nakładasz w postaci toksyn, złych myśli, używek, chemicznych śmieci, nadmiernego stresu.

Drugi, to zrozumienie, że umysł ma nam służyć, a nie nami rządzić. To jest najtrudniejsza praca do wykonania i właściwie niemożliwa do zrobienia bez trzeciego etapu. Tutaj trudności do pokonania to jak próba wejścia w sandałach i letnim ubraniu na Mount Everest, jak przepłynięcie oceanu wpław z kamieniem u szyi (nie za duży, by utonąć, nie za mały, by poczuć trud).
Umysł jest kreatorem, tworzy i dobre i złe rzeczy. Jest przyczyną problemów, tworzy je i buduje swoje znaczenie próbując je pokonać, jest też przyczyną chorób. Większość chorób ma podłoże psychiczne. Umysł to decyzje, to myśli, wyobrażenia. Nasze wychowanie, wpływ innych ludzi, przekonania, nawyki, wiedza stworzyły z umysłu władcę absolutnego, a rozwój polega na odwróceniu tego, na uczynieniu z cesarza sługi. Dlatego porównuję tę pracę do wspinaczki na Everest i przepływania oceanu, bo to miara ogromu pracy do wykonania.
Na starcie jest wiedza, nawyki, są przekonania, jest ego, na mecie jest ufność.
Ufność to klucz do zdrowia, do poznania, do szczęscia, do miłości. By się nauczyć tym kluczem posługiwać i poddać się tej drodze, zobaczyć, co jest na szczycie służy kolejny etap.

Trzeci, to duchowość. Duchowość to nic innego jak poznanie siebie, swojej prawdy, prawdy w ogóle. Nie da się wykonać na tym etapie żadnej pracy, jeśli nie połączy się jej z drugim etapem.

Motywacji do tej pracy dostarcza cierpienie. Tak naprawdę choroba, cierpienia mentalne służą dobremu celowi, samorozwojowi, samouzdrawianiu, zrozumieniu. 

Cierpienie i choroba wprowadzają do życia potrzebę poszukiwania drogi do zrozumienia. Jeśli się tak podejdzie do tematu, jeśli jest się wdzięcznym za choroby i cierpienia, jest szansa na wejście na szczyt. Jeśli nie pokona się własnego umysłu, czeka nas destrukcja zanim przyjdzie zrozumienie.
Motywuje do pracy cierpienie, a przewodnikiem, światłem jest radość.

To jedyna droga na szczyt i tu są największe tajemnice, tu jest szansa na odkrycie pełni swojej mocy, pełni potencjału – również zdrowia.
Na tym etapie jest pięć schodów, pięć prac do wykonania, jest praca z pięcioma siłami. 

Oto one:
1.     Pierwszą jest intensywność. Bądź totalny, żyj pełnią, żyj na sto procent, rób wszystko z pełną intensywnością. Jeśli tańczysz, pracujesz, chodzisz po górach, uprawiasz sport, rób to totalnie, poświęć się temu całkowicie. Jeśli kochasz, to kochaj, by nie starczyło już siły na nic innego, byś nawet nie mógł pomyśleć, by znikła twoja głowa, by się zatraciła, byś zapomniał o sobie. Jeśli pracujesz, to stań się tak zajęty pracą, by była tylko ona, itp. Czyli intensywność.
2.     Drugą jest oswojenie. Rób to, co kochasz, to, co chcesz robić, stawaj się tym, kim chcesz być. Ćwicz się w tym stawaniu, w malowaniu, biegu, pracy i ćwicz, ćwicz, ćwicz. Chłoń to, czego naprawdę chcesz. Porzuć natomiast to, nie używaj tego, czego nie chcesz. Ćwiczenie sprawia, że tworzysz w ten sposób drogę, którą to, czego chcesz przychodzi do ciebie. Nieużywanie sprawia, że droga się zaciera, i nie przychodzi do ciebie to, czego nie chcesz. Tu trzeba uważać, ponieważ mowa tu jest również o ćwiczeniach związanych z umysłem. Jeśli nie chcesz w swoim życiu strachu, ale jest on ciągle w tobie obecny, bo ćwiczysz myślenie o swoich strachach, to asfaltujesz dla swoich strachów, drogę do siebie.
3.     Trzecią siłą są białe nasiona. Porzuć wszystko, co jest czarne: zło, zazdrość, zaborczość, chęć dominacji, nienawiść. Jeśli się pojawiają ich czarne nasiona, obserwuj je, wchłoń w serce i zamień w ten sposób na białe nasiona: miłość, współodczuwanie, służenie, szczerość, wrażliwość, uważność. Z białych nasion wyrosną białe kwiaty, wyrośniesz ty, twoja prawda, twoja pełna moc, uwolni się twój cały potencjał.
4.     Czwartą siłą jest wyrzeczenie się myśli skupionych na ego. Obserwuj je a jeśli cokolwiek się pojawi, odłącz się od tego. Każdej takiej myśli, natychmiast ścinaj głowę, nie zwlekaj, bo zwlekanie dodaje im energii.
5.     Piątą siłą jest dzielenie się dobrem, które się u ciebie pojawia. Gdy pojawia się miłość, natychmiast się nią podziel, gdy pojawia się uśmiech, radość, natychmiast tym obdzielaj, natychmiast poświęć to dla dobra innych. Obdarowywuj wszystko i wszystkich. W tej duchowej ekonomi jest taka zasada, że jeśli dajesz (bezwarunkowo, bezinteresownie), to otrzymujesz, im więcej dajesz, tym więcej otrzymujesz. To przeciwieństwo ekonomii z rzeczywistości zewnętrznej, bo tam, by mieć – gromadzisz, by mieć żebrzcież, kradniesz, udajesz sierotę, lub kupujesz za nieobecność, za nieszczęście, brak miłości, za zdrowie, itp.

Dzięki schodom, dzięki zrozumieniu, osiągasz szczyt, a z niego widzisz cały świat, kosmos, a przede wszystkim siebie. Ta głęboka znajomość sprawia, że potrafisz uzdrawiać swoje ciało, swój umysł, relacje, ale potrafisz też naprawiać świat. Jednak nie zrozumiesz tego, póki nie spojrzysz ze szczytu, póki nie doświadczysz. Tego nie można opanować tak jak wiedzę, tę drogę musisz przejść. Znajomość siebie to nie wiedza o sobie, to bycie sobą. Przejdź tę drogę, wejdź po schodach na górę, a się przekonasz, o czym mówię. W innym przypadku to niemożliwe. Dołącz do mnie w tej wspinaczce.

Piotr Kiewra, na podstawie Osho, Księga mądrości



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są moderowane.