poniedziałek, 24 lutego 2014

Tatry – przygoda ze zdrowym stylem życia

Równo rok temu pokazałem czytelnikom portalu na którym od dwóch lat umieszczam felietony o zdrowym stylu życia kilkadziesiąt fotek z moich wędrówek po tatrzańskich ścieżkach. Zachęcałem wtedy do systematycznej aktywności, po to by ewentualna wycieczka w góry była przyjemnością, a nie męczącą, pełną bólu mordęgą. Powiedziałem też wtedy, że dla mnie górskie wędrówki to jest przyjemność dla ciała, ale też spora dawka wartości estetycznych, jest czymś dla ducha.
Jeśli dysponuje się odpowiednią kondycją, górskim obyciem, ale też odpowiednim ubiorem, a przede wszystkim obuwiem, to można sobie pozwolić na przeżywanie prawdziwych przygód w TATRACH. Przyjemnością stają się wtedy nie tylko wędrówki pięknymi tatrzańskimi dolinami, ale można pójść wyżej, na trasy wymagające kondycji i zdrowia, ale też na trasy gdzie można przeżyć dreszczyk emocji, podjąć wspinaczkę na najwyższe szczyty polskich i słowackich Tatr.

Zaczęło się od szkolnej wycieczki

Moja przygoda z Tatrami trwa już kilkadziesiąt lat. Pierwsza wizyta pod Nosalem (dosłownie na Nosalu) to wycieczka jeszcze w roli ucznia w szkole podstawowej. Było to kilka godzin marszu po … Krupówkach w Zakopanem oraz dwie godziny „wspinaczki” na Nosal z przewodnikiem. Żadnych zdjęć (nie te czasy), żadnych widoczków, które by zapadły w pamięć – z prostego powodu – gęstej mgły. Nie widzieliśmy w ogóle gór. Żadnej magii, żadnego magnesu, żadnego zauroczenia, no bo czym? Ciupagami kupionymi na stoisku z pamiątkami? To była moja pierwsza szkolna wycieczka w góry i całe szczęście, że były następne, bo na tych kilku następnych, w roli ucznia, studenta, a później nauczyciela, odkryłem góry, odkryłem Tatry.
Od wielu lat rokrocznie, marsze po tatrzańskich ścieżkach są obowiązkowym punktem wakacyjnego wypoczynku, dla mnie, mojej rodziny i przyjaciół, którzy podzielają moją pasję. Sierpień jest najbardziej wyczekiwanym miesiącem i tak było również w tym roku. Odświeżyliśmy kilka wcześniej poznanych szlaków, poznaliśmy nowe zakątki. Co pozostało z tego wyjazdu? Wspomnienia, górskie tematy do obgadania z przyjaciółmi, wstępne plany na przyszły rok. Ale pozostało też coś, co może zainteresuje też innych, ale o tym za chwilę.

Masowa popularność turystyki górskiej, popularność Tatr

Corocznie Tatry odwiedzają setki tysięcy ludzi. Duża część z nich przeżywa swój pobyt tak jak ja. Przyjeżdżają przynajmniej raz w roku, wielu przyjeżdża częściej. Czasem spotykam na szlakach tych samych ludzi, których spotkałem w zeszłym roku, parę lat temu. Mówią to samo co ja, zauważają w górskich wędrówkach te same wartości, lubią kontakt z przyrodą, pociąga ich to piękno, dzikość, ale i też groźba gór. Odkrywają nie tylko nowe zakątki, poznają nowych ludzi, ale też sprawdzają siebie, dodają sobie wartości, hartują ciało, ale i ducha. Pokonując górskie trudności, kształtują charakter. Pokonując wysokie górskie szczyty, uczą się pokonywać „góry” problemów codziennego życia. Wiem, że dla wielu jest to potrzebne ponieważ „zwykłe” życie z dala od przyrody, ale za to wśród stresów, codziennej krzątaniny sprawia, że tęsknimy za tatrzańską przygodą. Przynajmniej kilka dni, przynajmniej tydzień na szlakach daje zastrzyk energii, odstresowuje. Męczymy ciało, ale za to wypoczywa umysł, katujemy do bólu mięśnie, ale wzmacniamy ducha. Dajemy mu jak na tacy wartości, których nie dostaje w codziennym życiu. Taka wycieczka odmładza,  dodaje sił, wzmacnia nie tylko mięśnie fizyczne ale i mentalne na długi czas, podbudowuje witalność.

Obraz zamiast słów

Mógłbym pisać tu o wiele więcej, ale zamiast słów na piśmie lepiej zobaczyć to o czym mówię? Jeśli tak, mam dla Was – drodzy czytelnicy – niespodziankę. Zabieram Was na wirtualną (tym razem, w przyszłości może pojedziecie tam sami) wycieczkę po kilku szlakach. Oprowadzę, opowiem swoje wrażenia, przytoczę parę faktów, ale przede wszystkim będę motywować do pokochania gór. Trochę to dziwne – motywować kogoś do kochania, ale to dla … Waszego dobra? … nie opierajcie się! A jeśli się to stanie, to – być może – zaczniecie systematycznie uprawiać ruch. Wtedy nie tylko ja się będę z tego cieszył. A na tym mi właśnie zależy, bo wiem co w ten sposób zyskacie.   Może spotkamy się kiedyś na którejś ze ścieżek.
Zrozumcie mnie dobrze. Zapraszam nie na okazjonalną wycieczkę, ale przekonuję do systematycznego kontaktu z górami (nie tylko Tatry), jako przejawu aktywności fizycznej, ruchu szczególnie przeze mnie polecanego, bo połączonego z wieloma różnymi wartościami.
Jest to relacja „na żywo” (chodzi o mnie) z różnych fragmentów tegorocznego wędrowania. Filmy są z komentarzem. Techniczna  jakość filmów nie jest najlepsza, ponieważ były robione aparatem fotograficznym. Również dźwięk pozostawia wiele do życzenia z powodu silnego górskiego wiatru, szczególnie na przełęczach i wysoko na grani. Myślę, że nie będzie przeszkadzała również moja zadyszka, ale – przyspieszony oddech w górach, szczególnie na podejściach jest czymś zwykłym. A czy wiecie jak sapią ci, którzy w Tatry chodzą okazjonalnie? No dobrze, oszczędzę tego opisu.
Zapraszam.
1. Na początek Hala Gąsienicowa. Wg mnie jest to najpiękniejsza z Tatrzańskich dolin. Ważny węzeł szlaków. Tyle różnych walorów, że trudno to opisać. Co tu dużo gadać, tam trzeba być. Zobaczcie zresztą sami.
2. Pójdźcie ze mną na Przełęcz Karb. Nie jest za wysoko, ale za to pięknie i jest trochę emocji. Wąska ścieżka nad stromymi zboczami i dwie piękne doliny: Stawów Gąsienicowych oraz Dolina Gąsienicowa widziane z góry. Szczególnie pięknie prezentuje się stąd Czarny Staw Gąsienicowy. Na dole widoczna „plaża” z setkami turystów, którzy lubią tam wypoczywać i podziwiać otoczenie jeziora, a jest co podziwiać, naprawdę.
3. Spacer po Ornaku. Łatwy, ale piękny szlak. Rozległe widoki, wiatr rozwiewający włosy (jak się je ma), a momentami jego podmuchy nawet ogłuszają i próbują zwalić z nóg. Tu można się uczyć topografii Tatr, rozpoznawać otaczające szczyty i pasma, obserwować piętra roślinne, ukryć się w kosówkach i poobserwować … jagody. Tak, tak – one są nie dla nas. W sierpniu dojrzewają a łakomie objadają się nimi misie. Spotkaliśmy je w innym miejscu Tatr i były tak zajęte jagodami, że nie zauważyły setek ciekawskich turystów. Tędy, po Ornaku pewnie też chodzą. Mniej turystów niż w Tatrach Wysokich, dużo przestrzeni, pięknie wijące się, z daleka widoczne ścieżki – po prostu Tatry Zachodnie.
4. Różne odcienie zieleni, dzika przyroda, bardzo niewielu turystów – czyli marsz Doliną Starorobociańską. Mało emocji, żadnych przepaści, lęku,  ale za to dużo wrażeń estetycznych.
5.  Kawałek trudniejszej trasy. Zupełnie inne krajobrazy niż  w Tatrach Zachodnich. Łańcuchy, klamry, sporo emocji, sprawdzian odporności na kilkuset metrowe przepaści, czyli Żleb Kulczyńskiego oraz fragment  Orlej Perci
6. Góry są nie tylko piękne ale i niebezpieczne. Trzeba o tym pamiętać planując górskie eskapady. Oto namiastka tego, co cię może spotkać w górach. Pamiętaj! Często tak jest, że piękno i zagrożenie idą ze sobą w parze.
7. Na koniec fragment większej całości, filmu w odcinkach o najpiękniejszym – moim zdaniem – tatrzańskim szlaku. Pokazuję w nim szlak z Palenicy Białczańskiej, poprzez Wodogrzmoty Mickiewicza, Dolinę Roztoki i Wielką Siklawę, Dolinę Pięciu Stawów do Przełęczy Szpiglasowej i dalej do Morskiego Oka.
Całość, jak i wiele innych filmów na tym blogu.  Jest tu przygotowanych kilka relacji jak ta, z innych moich tegorocznych wędrówek. Oto ich tytuły:
  • „Najpiękniejszy szlak w Tatrach”
  • „Na Przełęcz Krzyżne”
  • „Tatry. Piękno i groźba gór”
  • „Tatry. Najpiękniejsze doliny”
  • „Dzikie Tatry, schody i słynne panoramy”
  • „Tatry. Kilka przełęczy”
  • „Orla Perć i inne trochę trudniejsze kawałki”
  • „Tatry Zachodnie – piękne ścieżki dla każdego”
  • „Tatry. Rady na dobry początek”
Piotr Kiewra
Filmy są dostępne również na kanale  YouTube, wpisz profil Piotr Kiewra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są moderowane.