wtorek, 25 lutego 2014

Pieniądze i paradoksy medycyny

Medycyna* kontra wellness
Jaką rolę odgrywają pieniądze we współczesnej medycynie?
Wielu sądzi, że wielką. Ja też tak sądzę. Ale wielu sądzi, że pieniądze przyczyniają się do postępu medycyny, podczas gdy, moim zdaniem, do zmniejszenia jej skuteczności.
Dlaczego tak sądzę? Ponieważ skuteczne leczenie zmniejszałoby wpływy dla tej branży.
Duża część lekarzy jest skuteczna, pod warunkiem, że wykorzystuje całą swoją wiedzę, wykorzystuje wszystkie znane sposoby, nie tylko te uznane za oficjalne przez współczesną medycynę. Wykorzystuje też wiedzę, niekoniecznie nabytą na studiach medycznych i środki spoza oficjalnej medycyny, bo, że takie są, i że są skuteczne to wszyscy wiedzą, a spora część lekarzy je stosuje. Mądry lekarz wierzy w uleczenie pacjenta i taką wiarę daje pacjentowi, robi wszystko by pacjent wyzdrowiał. Przeciętny lekarz nie wierzy, mówi pacjentowi całą „prawdę” i następnie wkłada go w system, który wyciąga z niego pieniądze całymi latami.
Powiedziałem, że niektórzy lekarze są skuteczni, jest to prawda. Ale cały system skuteczny już nie jest, a wręcz skuteczność jego spada. Mówią o tym statystyki.
Skoro mówimy o pieniądzach, to rzucam taką tezę:
Im więcej pieniędzy (pieniędzy pacjentów) zaangażowanych, czy to w leczenie, w badania, czy w tzw. „profilaktykę”, tym gorsze rezultaty, tym bardziej proces leczenia staje się bardziej przewlekły, tym profilaktyka mniej skuteczna, tym większa staje się zależność ludzi od lekarzy i od farmaceutyków.
Kolejne wyjaśnienie: „profilaktyka” i profilaktyka, to nie to samo. Dlaczego? Bo ta pierwsza oznacza w zasadzie tylko badania, które mają za zadanie wykryć chorobę i podjąć leczenie, a ta druga to jest dbanie o zdrowie, by nie zachorować. Jak widać ta pierwsza prowadzi medycynę do robienia pieniędzy, ta druga do … ubóstwa. W związku z tym medycyna nie jest zainteresowana profilaktyką rozumianą w ten drugi sposób. Medycyna nie jest zainteresowana zdrowym odżywianiem, suplementacją, propagowaniem ruchu, profilaktyki stresów, hartowaniem i wszystkim tym co się wiąże ze zdrowiem. Medycyna jest zainteresowana chorobami. A przyczyną tego są pieniądze. Koniec. Kropka.
Czy w związku z tym twierdzę, że lekarze są źli? Nie, nie jestem przeciwko lekarzom. Są tak kształceni, jak są. Ktoś układa programy studiów, w których o zdrowym stylu życia niewiele się mówi. Niewiele, bo się nie opłaca tego mówić.
Tak się rozgadałem, tak źle mówię o medycynie, podczas gdy, to nie moje poglądy. Bowiem większość tych opinii i tez, w tym tych najostrzejszych pochodzi nie ode mnie, ale … od samych lekarzy.
Dzisiaj kilka, kilkanaście zdań o tym co myśli o współczesnej opiece zdrowotnej, bardzo znany brytyjski lekarz, autor ponad pięćdziesięciu książek, przełożonych na ponad dwadzieścia języków i wydanych w kilkudziesięciu krajach, Vernon Coleman. Poniższe cytaty wymienionego autora zostały zamieszczone w książce doktora Stanisława Ciesielskiego „Rozważania o zdrowiu i rewitalizacji”.
„Opieka zdrowotna stała się jedną z największych i najszybciej rozwijających się dziedzin życia. A jednak, mimo włożonego trudu i olbrzymich pieniędzy, nie osiągnęliśmy prawie nic.”
„Mimo, że lekarze nie szczędzą sił, medycyna podupada. W krajach rozwiniętych coraz mniej ludzi cieszy się życiem i zdrowiem. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) twierdzi nawet, że ostatnio nastąpił w tych krajach spadek długości życia i że wzrósł tam wskaźnik umieralności młodych ludzi.”
„Medycyna jest pełna paradoksów. Lekarze utrzymują przy życiu proporcjonalnie dużą grupę sześćdziesięciopięciolatków i siedemdziesięciopięciolatków. Jednocześnie odsetek umierających trzydziesto- i czterdziestolatków jest coraz większy. Wydatki na leczenie w krajach rozwiniętych osiągnęły astronomiczny pułap”.
„Statystyki mówią jednak, że ludzie częściej niż w poprzednich pokoleniu zapadają na różne choroby. Lekarzy z roku na rok przybywa. Ale zawsze kiedy strajkują, umiera mniej ludzi.”
„Mamy bogatsze źródła pożywienia? (podkreślenie moje, ponieważ wątpię by to była prawda, chyba, że mówimy o noni) i łatwiejszy dostęp do leków niż kiedykolwiek. Ale według statystyk ludzie nigdy nie byli zdrowsi niż podczas drugiej wojny światowej”.
„Rząd angielski twierdzi, że wie, jak ważne jest zapobieganie chorobom. A jednak połowa dorosłych i jedna trzecia dzieci codziennie zażywa jakieś leki”.
Można szukać w innych źródłach i mnożyć takich paradoksów znacznie więcej. Każdy może je odnaleźć we własnym doświadczeniu z medycyną – jeżeli, oczywiście, chce dokładniej się przyjrzeć. Niedawno znalazłem zestawienie zysków koncernów farmaceutycznych. W jednym z poprzednich felietonów napisałem zdanie lub dwa na ten temat.
Zadałem wówczas takie pytanie: O czym świadczy zwiększająca się na świecie sprzedaż leków? Czyż nie o bezsilności medycyny dbającej o jak największą sprzedaż leków?
Zastanów się jeszcze raz: o czym świadczy coraz większa sprzedaż leków?
O postępie medycyny? Czy może o jej upadku?
A może nie jest to upadek? A może jest to celowe działanie?
Może ktoś zaplanował, by gorzej leczyć, by podtrzymywać życie, ale utrzymywać w chorobie? I w ten sposób zarabiać przez długie lata. Na zdrowych się nie zarabia. Najlepiej się zarabia na chorych i to przewlekle chorych. Czyżby w tę stronę szła medycyna? I czyżby były to działania celowe? Niektóre rozwiązana na to wskazują, np. „Codex alimentaris”, który ograniczy podaż witamin i minerałów, suplementów a w ten sposób pogorszy znacznie kondycję zdrowotną ludzi.
W niektóre rzeczy nie chce mi się wierzyć.
W to, iż są to celowe działania też nie mogę, nie chcę uwierzyć.
W takim razie, gdzie leży prawda?
Co jest przyczyną pogarszania się kondycji zdrowotnej ludzi?
O tak, ta kondycja pogarsza się. Świadczy o tym nie tylko zwiększająca się stale sprzedaż leków, ale także statystyka. Nowotwory, choroby układu krążenia, cukrzyca, no i spory odsetek umierających i ciężko chorujących z powodu zażywania leków. Kilkadziesiąt lat temu tych chorób było znacznie mniej. Oczywiście te choroby nie powstają z powodu medycyny, ale z powodu stylu życia, takiego a nie innego. Ale błędem medycyny, być może celowym błędem, jest milczenie, niezbyt głośne upominanie, bardzo nieśmiała promocja profilaktyki, profilaktyki jaką jest zdrowy styl życia.
Czyli jest alternatywa. Jest nią styl życia sprzyjający zdrowiu. Jego adepci przestrzegający jego głównych założeń mają szanse omijać lekarzy i farmaceutyki z daleka. Mają szanse na długie życie, na tyle długie by przyprawić o zawrót głowy fundusze emerytalne.
Jednak zapału, pasji, entuzjazmu w krzewieniu tego stylu życia nie można się dopatrzyć w działaniach medycyny. Dlaczego? No oczywiście, powodem są pieniądze.
Ja jestem wyjątkowo kiepskim klientem i lekarzy, i farmaceutów. Takich ludzi jak ja przybywa. Przybywa nie tylko dzięki moim działaniom i mnie podobnym. Dzięki ludziom prowadzącym zdrowy styl życia, lekarze i farmaceuci ponoszą straty, ale to ich problem. Ja promuję zdrowy styl życia dlatego, by przynosiło to zyski i wymierne oszczędności ludziom.
A oto co proponuję lekarzom i farmaceutom: przerzućcie się do branży wellness, bo tu jest szansa na wielkie zyski i to nie kosztem zdrowia ludzi, tylko dla zdrowia ludzi.
W tym właśnie widzę pokojową koegzystencję medycyny i branży wellness – w profilaktyce.
Wniosek końcowy jest krótki, powtórzony za ojcem medycyny Hipokratesem: „Zdrowie jest zbyt cenną rzeczą, aby pozostawić je wyłącznie w rękach lekarzy.”
*Mówiąc „medycyna” mam na myśli, nie tylko lekarzy, ale cały system z przemysłem farmaceutycznym na czele.
Piotr Kiewra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są moderowane.