wtorek, 25 lutego 2014

Dwie recepty

Jakie są przyczyny chorób układu krążenia?
W tej sprawie panuje prawie jednomyślność. Natomiast jeśli chodzi o i ich leczenie, zdania są różne. Można powiedzieć, że jest to jeden z tych tematów – klasyczny przykład tematu – w którym punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
O co chodzi? Dlaczego jest tyle różnych opinii na ten temat? O tym za chwilę.
Najpierw krótka historia.
Moja babcia miała nadciśnienie. Nie leczyła go żadnym sposobem, nie leczyli go lekarze. Nie wiedziała, ani nikt wtedy nie wiedział, jaka jest przyczyna tego nadciśnienia. Odeszła z tego świata nagle – z powodu udaru (wylew).
Moja mama miała nadciśnienie. Nauczona przykładem swojej mamy, już wcześnie odwiedzała lekarzy, przez ponad trzydzieści lat brała mnóstwo leków wierząc, że one pomogą. Wierzyła w medycynę, wierzyła w lekarzy, często zmieniała lekarzy – bo wiadomo: są lepsi i gorsi. Odeszła z tego świata nagle – z powodu udaru.
To co mnie zastanowiło, to co mnie przygnębiło, to to, że leczenie nie miało żadnego wpływu na chorobę mojej mamy. Mama i babcia żyły dokładnie tyle samo, 55 lat.
W mojej rodzinie, w moim otoczeniu przykładów ludzi, którzy również mieli albo mają nadciśnienie, było wiele. Część z nich zakończyła żywot w ten sam sposób, nagle, ale część odmieniła swój los.
A jednak. W jaki sposób tego dokonali, czy precyzyjniej mówiąc – dokonują, za chwilę.
Kiedyś zacząłem się zastanawiać jaka jest przyczyna chorób układu krążenia, i w tej kwestii moje zdanie i zdanie lekarzy reprezentujących medycynę i oficjalną naukę jest takie same.
Choroby te wywoływane są przez styl życia.
Określony styl życia wywołuje tę i wiele innych chorób.
Jaki styl życia sprzyja chorobom układu krążenia?
• Genetyka? Ma niewielki wpływ – jak mówią niektórzy badacze ok. 15%.
• Życie pełne stresów? Tak.
• Brak ruchu? Tak.
• Niewłaściwe odżywianie? Tak.
Wniosek:
Jeśli choroby układu krążenia wywoływane są przez niewłaściwy styl życia, to wystarczy usunąć przyczynę choroby, czyli zmienić styl życia na właściwy i sprawa będzie załatwiona.
Taką strategię, odnośnie swojego zdrowia, przyjąłem ja sam, ponieważ nie mogłem się pogodzić z tym, że czeka mnie podobny los jak te kochane przeze mnie osoby.
Dzisiaj w moim otoczeniu, ale i w wielu miejscach, obserwuję osoby, które zmieniły swój styl życia i o nadciśnieniu już dawno zapomniały.
• Jak to możliwe, że nie jest to powszechne zjawisko, dlaczego zdrowego stylu życia nie krzewią lekarze? Lekarze przecież wiedzą, że styl życia wpływa na powstawanie chorób. Dlaczego nie proponują więc tego, by zmieniać styl życia na bardziej sprzyjający zdrowiu?
Ponieważ ich punkt siedzenia jest inny.
Jakie znaczenie dla lekarza ma fakt iż jest lekarzem?
Decydujący. Lekarze zostali wykształceni po to, by przepisywać leki.
Żeby to było jasne – lekarze są świadomi konieczności wprowadzania zmian, są świadomi tego, że profilaktyka i leczenie zdrowym stylem życia (mówimy o chorobach układu krążenia) jest daleko bardziej skuteczne niż leczenie farmaceutykami, ale jednak promują to niezbyt efektywnie.
To jest właśnie ich największym grzechem, wiedzą, ale nie do końca wierzą albo nie chcą wierzyć w skuteczność.
Dlaczego? Tak ich nauczono, takie przekonania w nich wpojono.
Są świadomi, bo proponują, ale jeżeli proponują, to bardzo nieśmiało.
Dowód? Spójrzmy więc, jak się to odbywa najczęściej i z jakim przeświadczeniem wychodzi pacjent od lekarza.
Jesteś u lekarza. Lekarz mówi o potrzebie zmiany stylu życia. Gani za papierosy, za złe odżywianie, proponuje zmniejszyć ilość stresów, proponuje nawet jakąś dawkę ruchu, delikatną, ostrożną, ale zawsze.
Oprócz tego przepisuje mnóstwo leków na obniżenie ciśnienia.
To, że leki są nieskuteczne świadczy oczywiście przykład mojej mamy, ale przede wszystkim to, że trzeba je brać stale. A skoro trzeba je brać stale, znaczy ni mniej ni więcej to, że leki nie leczą nadciśnienia, lecz na bieżąco łagodzą negatywne skutki nadciśnienia. Bardziej wpływają na samopoczucie niż na chorobę. Pamiętam to u mojej mamy. Zawsze po lekach ciśnienie spadało, ale na krótko (cały mechanizm działania leków nadciśnieniowych świetnie opisują filmy „Medycyna komórkowa” – znajdziesz je w jednym z wcześniejszych felietonów).
Zastanówmy się zatem nad tym co powiedziałem. Lekarze przepisują leki. Robią to w formie pisemnej. Jest recepta – czarno na białym.
Czasem położą kogoś w szpitalu, albo wyślą do sanatorium. Tutaj też jest skierowanie na piśmie – czarno na białym.
Czy taka recepta to skuteczny sposób ratowania czyjegoś zdrowia i życia – moim zdaniem, nie.
Jest to skuteczny sposób na ograniczone przedłużenie życia, na wyleczenie, nie.
Natomiast to co jest skuteczne jest tylko nieśmiało wypowiedziane: powinien pan/powinna pani zmienić styl życia. Trzeba się lepiej odżywiać i zażywać trochę ruchu, rzucić palenie, zapobiec stresom.
Zauważmy żadnej konkretnej recepty, żadnego wyraźnie rozpisanego programu. Żadnej recepty czarno na białym.
W związku z tym pacjent wychodzi z lekarza z dwoma receptami, jedną na piśmie, drugą … Pierwsze kroki od lekarza pacjent (już w tym momencie „klient”) kieruje do apteki. O drugiej recepcie pamięta. Pamięta przez tydzień, może dłużej.
Nie podejmuje najczęściej żadnych kroków, bo nie bardzo wie jakie ma podjąć i boi się ryzyka, bo zna też ostrzeżenia, iż nie można się forsować. Nie wie też na czym polega zdrowe odżywianie, bo w tej dziedzinie panuje niesamowity wręcz zamęt. Jeżeli podejmuje jakieś działania to rezygnuje w niedługim czasie, bo nikt mu nie powiedział, że na efekty w tej sprawie trzeba czekać dłużej. Tygodnie, miesiące, lata.
Dlaczego tak się dzieje?
Ponieważ lekarze są kształceni do mechanicznego wypisywania recept, ale tylko tych służących sprzedaży leków. Nie są natomiast kształceni z dietetyki, i z innych dziedzin wchodzących w skład zdrowego stylu życia.
• Dlaczego przynajmniej nie kierują do specjalistów w tej dziedzinie, mówiąc, że to jest bardzo ważne, że to jest właściwie jedyny poważny sposób na wyleczenie?
• Dlaczego nie polecają tego z entuzjazmem, z pasją?
• Dlaczego nie przepełniają swoich pacjentów wiarą w dobroczynny wpływ zdrowego stylu życia?
• Dlaczego nie mają gotowych recept na to, a mają gotowe na leki?
Bo tak jest skonstruowany ten system. Jedyny sposób, by to zrozumieć, to spojrzenie przez pryzmat pieniądza. Wygląda to bardzo okrutnie, ale niestety prawdziwie.
Lekarzy kształci się nie po to, by propagowali profilaktykę zdrowia, nie po to by usuwali przyczyny chorób, tylko po to, by zwalczali skutki. A skutki są nie do usunięcia, bez usunięcia przyczyny, a więc bez zmiany stylu życia. I dlatego ludzie chorują latami, a leczenie nie jest skuteczne.
Przewlekłe choroby są źródłem wielkich pieniędzy, kopalnią złota. Inaczej tego nie mogę wytłumaczyć.
Dowodów, że lekarze, są świadomi, przynajmniej duża część z nich, tego iż leczenie przy pomocy leków nie jest skuteczne, jest wiele. Sami na sobie lub na swojej rodzinie stosują profilaktykę, a pacjentom przepisują leki. Wielu lekarzy zresztą też głośno o tym mówi. Piszą o tym książki, przeciwstawiają się głośno potężnemu lobby farmaceutycznemu (oto mój felieton na ten temat ), które poprzez reklamy miesza ludziom w głowach. Weźmy przykład środków przeciwbólowych …
No dobrze – ale to już temat na zupełnie inną historię.
Piotr Kiewra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są moderowane.