wtorek, 25 lutego 2014

Koniec z odchudzaniem

Przeczytaj wcześniej część pierwszą:
OD ODCHUDZANIA SIĘ TYJE
Po ostatniej rozmowie ciocia niezwykle podekscytowana zaczęła oczekiwać wydawałoby się niemożliwego. Patrząc na nią widać było nadzieję, a nawet  wiarę, że wreszcie znalazła sposób, by poradzić sobie z czymś, co od wielu lat ją dręczyło. Nadwaga sprawiała, że ciocia kiedyś aktywna, pełna energii, wszędzie obecna, a szczególnie tam, gdzie się wiele działo, zaczęła się wstydzić swojej nadwagi. Zaczęła ograniczać swoją aktywność, coraz rzadziej wychodziła z domu, nawet zaczęła unikać ludzi. Coraz częściej przesiadywała za to ze swymi koleżankami, które opowiadały jej o swoich kłopotach, chorobach. A ponieważ one wszystkie uważały same siebie za grubaski, ciocia czuła się w ich towarzystwie może niezbyt dobrze, ale przynajmniej jakoś to znosiła.
- Koniec z odchudzaniem! Przestaję się odchudzać! –  te słowa utkwiły jej głęboko i powtarzała je jeszcze wiele godzin po rozmowie z Piotrem.
Na drugi dzień rankiem, zaczęła się zastanawiać nad tym i … przeraziła się. W jej głowie zaczęło się rodzić coraz więcej pytań i wątpliwości:
- Co Piotr miał na myśli? Jak to koniec z dietą? A co zamiast? Na czym ma polegać ta metoda? Nie, Piotr chyba sobie zażartował, tym razem chyba mnie nabrał i to na całego. Ja mu dam, żartować sobie ze starej, biednej ciotki.
Ciotka zaczęła w myślach odgrażać się Piotrowi. Cały jej entuzjazm minął i pojawił się głęboki dołek. Tak ją to dopadło, że nawet nie chciało się jej pójść na poranne zakupy.

Gdy Piotr pojawił się u niej zapytała od razu w drzwiach i to z wyrzutem:
- Piotr, coś ty mi wczoraj naopowiadał o tej nowej metodzie odchudzania?
- Ciociu, mówiłem ci, że od tej pory nie będziesz się odchudzać  – bez namysłu odpowiedział Piotr .
- Piotrze, ale ja nic z tego nie rozumiem – powiedziała ciocia pokazując przy tym bardzo zatroskaną minę.
- Ciociu, siadaj, wytłumaczę ci! – Piotr odczekał chwilkę, aż ciocia usiadła na kanapie i zapytał:
- Powiedz mi ciociu, czy lubisz się odchudzać, czy lubisz ograniczać jedzenie, pilnować co jeść, a czego nie jeść? Czy lubisz biegać, chodzić na siłownię, zakładać pas odchudzający? – zaczął zadawać pytania Piotr.
- Nie cierpię! Nienawidzę! To jest dla mnie katorga. Czuję,  jakbym się sama skazywała na jakąś karę – odpowiedziała z kwaśną miną ciocia, przez co zabrzmiało to niezwykle szczerze.
- Właśnie tak jest ciociu u wszystkich, którzy się odchudzają. Robią coś czego nie lubią. Jest to dla nich nieprzyjemne, sprawia ból. A nikt nie lubi, by go bolało. A powiedz ciociu, jeszcze jedno – a jak staniesz przed lustrem, to o czym myślisz?
Ciocia zastanawiała się tylko chwilkę i postanowiła opisać to co czuje. Mówiła to często koleżankom, a one ją szczerze żałowały, tym bardziej, że jak mówiły – czują to samo.
- Nie lubię patrzeć w lustro, bo zawsze widzę tam kogoś, kim nie chcę być. Za każdym razem, gdy w nie spoglądałam wpadałam w jakiś dołek, miałam depresję, czułam się nieszczęśliwa. I w takich momentach, od razu chciało mi się jeść. Naprawdę. Więc szłam do lodówki i czegoś tam szukałam. Trudno mi było odejść od lodówki, trudno mi było odmówić sobie czegoś. Często będąc na zakupach kupowałam sobie ciasteczko, drożdżówkę lub czekoladki. A już najtrudniej mi było odmówić, gdy byłam u koleżanek. To były katusze. Wiedziałam, że nie mogę tego jeść, a coś mnie kusiło, by sobie tym razem darować odchudzanie i jednak dogodzić czymś słodkim. W pewnym momencie postanowiłam, by nie kupować i  nie przynosić tych łakoci do domu. Ale wyobraź sobie, że u koleżanek  nie byłam w stanie odmówić.
- Wiem ciociu, doskonale cię rozumiem. Tak właśnie u większości ludzi wygląda dzień powszedni. Tak wygląda odchudzanie. Ciągła walka ze sobą, ze swoimi słabościami. Odchudzanie, to dla nich powód cierpień, wielkich nieprzyjemności, stresów. A ponieważ często zdarzają się im odstępstwa od planu, to cierpią jeszcze bardziej, mają wyrzuty sumienia, zaczynają nienawidzić siebie. Spada ich poczucie własnej wartości. To jest właśnie ten model odchudzania, który ty przyjęłaś i którego szczerze nienawidzisz, i który jest przyczyną twoich stresów, i który ci zresztą nic nie daje – powiedział Piotr obserwując twarz swojej cioci i z jej mimiki wywnioskował, że ona ze wszystkim się zgadza.
- Piotr, coś czuję, że ty wiesz co zrobić. Coś mi się wydaje, że masz jakiś inny sposób odchudzania – z nadzieją w głosie powiedziała ciocia.
- Ciociu, tak, mam dla ciebie propozycję, ale nie będzie to odchudzanie, koniec z odchudzaniem.
A na twarzy cioci znowu pojawiła się zakłopotana mina i pojawiło się znowu to samo pytanie:
- Nie rozumiem. Mam się przestać odchudzać?
Piotr postanowił to wyjaśnić:
- Ciociu, odchudzanie jest procesem negatywnym, czymś czego nikt nie lubi. Jest czymś co jest nieskuteczne, bo bazuje na negowaniu, na wykonywaniu z założenia nieprzyjemnych rzeczy. A ludzie nie lubią jak jest nieprzyjemnie. Owszem można chwilę pocierpieć, ale nie może to trwać latami, i nie może to zabierać nadziei. Odchudzanie nie daje ludziom wiary, że to będzie skuteczne. Wiąże się z bólem, a ludzie podświadomie unikają bólu. Zresztą cała sprawa rozgrywa się w podświadomości, a ma to wpływ na biochemię komórek. Ciociu, ma to nawet swoje naukowe wyjaśnienie. Negatywne myślenie, depresja, brak aktywności, sprawiają, iż w naszym mózgu wydziela się mało neurotransmiterów, endorfin, dopaminy, norepinefryny. Za to wydziela się inna substancja, galanina. Dopamina i norepinefryna spalają tłuszcz, a galanina go produkuje. Im więcej w naszym życiu apatii, negatywu, braku aktywności, nieprzyjemnych chwil, bólu, tym mniej endorfin, tym więcej tyjemy. Im mniej motywacji w naszym życiu tym więcej galaniny, tym bardziej chce się nam jeść, bo galanina musi produkować tłuszcz, a musi go skądś brać, więc ciągle chce się jeść. Okazuje się, że jeśli na czymś koncentrujemy swoją uwagę, skupiamy się na czymś, to właśnie to otrzymujemy. To znaczy – jeśli cały czas myślisz o tym, jaka jesteś gruba, to na czym koncentrujesz swoją uwagę? Popadasz w depresję. I co? Od razu mniej endorfin.  Patrzysz w lustro i co widzisz?
- Grubaskę – odpowiedziała ciocia.
- Właśnie, to twój umysł cały czas widzi, ciebie grubą, a ponieważ jego zadaniem jest spełniać rozkazy, więc każe nam jeść, by wypełnić twoją (nawet niechcianą) wolę, by być grubą. To jest swego rodzaju pułapka na poziomie umysłowym, ale i na poziomie komórkowym. Jedno z drugim jest powiązane. Dam ci przykład: jeśli ci powiem teraz, byś przez dziesięć sekund nie myślała o czerwonych różach, to o czym, ciociu, będziesz właśnie myślała?
- Piotrze, o czerwonych różach. Rzeczywiście! – odkryła natychmiast ciocia.
- Tak ciociu, nasz umysł jest potężnym narzędziem, tylko nie wykorzystujemy go właściwie. Trzeba być pewnych rzeczy świadomym. Przecież to nasz umysł każe nam jeść, gdy poczujemy głód, każe nam pić, gdy jesteśmy spragnieni. Każe sercu wykonywać szybszą pracę, i tak samo płucom, gdy pomyślisz o czekającym cię jakimś stresującym zadaniu. Zauważ, że jeszcze go nie wykonujesz, a już serce szybciej bije i oddech ci się przyspiesza. Czyli czasem wystarczy coś sobie wyobrazić, a już nasz umysł podejmuje pewne kroki, by ciało wykonało jakieś zadania. Dzieje się to często wewnątrz ciała, w komórkach. Ty tego nie zauważasz, ale się dzieje. Tak pracuje podświadomość.  Jeśli wyobrażasz siebie grubą, albo widzisz w lustrze siebie grubą i nie chcesz taką być, to i tak będziesz, ponieważ bez względu na to, czy chcesz, czy nie, obraz jest taki sam – gruba. Umysł podświadomy nie rozróżnia „nie”. Dla niego takie słowo jak NIE nie istnieje … Mówisz, np. do siebie – tylko się nie denerwuj, tylko się nie denerwuj … i właśnie się denerwujesz. Mówisz do kogoś – tylko nie potłucz tego wazonu … a …
- Rozumiem Piotrze. Wiem, o czym mówisz. Muszę siebie widzieć szczupłą. Muszę siebie wyobrażać jako szczupłą laskę. Muszę się lepiej poczuć, muszę pozytywnie myśleć, muszę się zaangażować w wiele spraw – tak jak kiedyś, to wydzieli się więcej endorfin i będę szczuplejsza. Zgadza się? – prawie że wyśpiewała bardzo podekscytowana ciocia.
- Tak ciociu, a cały proces tego, co do tej pory nazywałaś odchudzaniem, zastąpić czymś, co będzie ci sprawiało przyjemność. Odchudzanie jest pojęciem negatywnym. To jest niszczenie, destrukcja ciała, to jest ból, to jest …
- Nie cierpię tego i wtedy właśnie tyję. CZYLI OD ODCHUDZANIA SIĘ TYJE! – odkryła ciocia.
- Właśnie, dlatego, trzeba robić i myśleć o czymś co będzie nam sprawiało przyjemność – trzeba przestać się odchudzać  – kontynuował Piotr.
- Świetnie Piotrze. Więc powiesz mi, co trzeba robić?
- Tak ciociu, mówiłem ci już, że przygotowuję dla ciebie specjalny plan, ale pokażę ci go innym razem. I powiem ci ciociu, jeszcze jedno – niczego nie musisz.
- A, tak Piotrze, nie muszę. Ja chcę!


Piotr Kiewra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są moderowane.