wtorek, 25 lutego 2014

Hartowanie ciała i … umysłu.

Czy wiesz dlaczego się przeziębiasz?
Większość ludzi na tak postawione pytanie odpowie: z powodu wirusów i bakterii, z powodu zimna, złej pogody. A tak naprawdę przyczyną jest osłabienie odporności organizmu, co tłumaczy dlaczego jedni się przeziębiają, „przechodzą”, np. grypę, a inni nie.
No dobrze, przyczyną zachorowań jest osłabienie systemu immunologicznego. Czyli jeśli jesteś osłabiony/osłabiona, przemarznięcie może zakończyć się przeziębieniem lub grypą.
Postawmy – w takim razie – kilka następnych pytań.
Czy wirusy i bakterie można pokonać inaczej niż lekami?
Czy możesz być  odporny/odporna i nie zapadać na katar, grypę i anginę?

Tak, wirusy i bakterie możesz pokonać bez leków. Możesz być odporny/odporna.
W jaki sposób? To co teraz powiem na pewno cię zaszokuje: możesz zachorować, jak i zapobiec chorobie w ten sam sposób – poprzez zimno. Tak, tak, ale o tym za chwilę.
Poniżej wymienię kilka przyczyn osłabienia odporności na choroby, natomiast o najważniejszej przyczynie szerzej w jednym z następnych felietonów.
Medycyna zrobiła wielkie postępy. Ale w tej dziedzinie też popadliśmy w skrajność. Organizm człowieka, posiadający tyle znakomitych i skutecznych rozwiązań, potrafiący radzić sobie z różnymi problemami, odzwyczaja się od walki z przeciwnościami oraz chorobami poprzez:
  • przeciążenie stresem;
  • zły stan psychiczny;
  • nadmierne zażywanie leków, w tym antybiotyków, środków przeciwbólowych;
  • przegrzewanie mieszkań;
  • izolowanie się od otoczenia, izolowanie dzieci od przebywania wśród innych dzieci a także wśród chorych (wiele przebytych chorób uodparnia częściowo lub całkowicie na przyszłość);
  • nadużywanie alkoholu  i nikotynizm;
  • złe odżywianie (braki niektórych składników, zła jakość produktów spożywczych, obecność różnego rodzaju toksyn, w tym konserwantów, polepszaczy smaku, itp.);
  • przekraczanie barier odporności organizmu – sport wyczynowy;
  • niedozwolone wspomaganie – anaboliki, narkotyki;
  • inne przyczyny.
Czyli, niestety, wielu z nas zostało „zaprogramowanych” na choroby takie jak przeziębienia poprzez np. przegrzewanie mieszkań. Zaprogramowany na „produkowanie dolegliwości” został też nasz świadomy i podświadomy umysł poprzez kierowanie się takimi przekonaniami jak:
  • Jak wyjdę na dwór bez czapki to się przeziębię;
  • Jak zmarznę w nogi to „złapie mnie angina”;
  • Muszę uważać by mnie nie „przewiało”, bo znowu będą boleć korzonki;
  • Nie mogę stać w przeciągu, bo zachoruję na grypę.
Te i wiele innych przekonań pokutuje u wielu osób. To są samospełniające się przepowiednie. Ostrzegam cię przed ich wypowiadaniem. Zanim w ten sposób pomyślisz lub je wypowiesz weź pod uwagę cytat z „Pisma Świętego”- „Stanie ci się wedle słów twoich”. Więcej na ten temat w jednym z następnych felietonów.
Okazuje się jednak, że wystarczy te przekonania zastąpić innymi, przeciwstawnymi, by spodziewane dolegliwości w ogóle się nie pojawiły. A tak na marginesie, zawsze się zastanawiałem dlaczego matki w Polsce tak opatulają swoje małe dzieci, podczas gdy dzieci w Japonii, na dużo większym mrozie są wożone w wózkach bez czapek. Widocznie japońskie mamusie mają na temat przeziębień zupełnie inne przekonania i to nie tylko dotyczące siebie, ale też i swoich dzieci.

Jak wzmacniać odporność organizmu na choroby?
Prowadzić zdrowy styl życia, co między innymi oznacza, że powinniśmy prawidłowo się odżywiać, zażywać ruchu i dodatkowo się hartować. O aktywności fizycznej już mówiliśmy, o odżywianiu powiemy innym razem, a teraz o hartowaniu.
Nasz organizm ma olbrzymie możliwości adaptacyjne. Te zdolności wykorzystuje się w treningu sportowym, w nauce i wielu innych dziedzinach. Potrafimy się przystosować do życia w skrajnie trudnych warunkach klimatycznych: w tropikach, w okolicy biegunów, wysoko w górach, przez dłuższy czas człowiek odpowiednio przygotowany  wytrzymuje w kosmosie.
Organizm człowieka jest w stanie „nauczyć” się pożądanych reakcji, np. poprzezszczepienia ochronne??? przeciw różnym chorobom oraz hartowanie.
Hartować można ciało i umysł. O kimś, kto jest odporny na trudy, na choroby, na stres mówimy, że to człowiek zahartowany. O kimś, kto był na wojnie, przeżył wiele trudnych chwil, wie jak się chronić, mówi się – „zahartowany w boju”.  Twardzi, zahartowani są alpiniści, nurkowie, maratończycy, żołnierze sił specjalnych….  Hartuje się stal, by uzyskać lepszy, twardszy materiał.
Jak wielkie są możliwości adaptacyjne ludzkiego organizmu – po odpowiednim przygotowaniu oczywiście – może świadczyć przykład Stu Mittlemana, sportowca i naukowca jednocześnie. Przebiegł on mianowicie w ciągu 11 dni 1000 mil, czyli ponad 1600km. Prawie 150km dziennie. 21 godzin na dobę biegł, 3 godziny spał i wypoczywał. Myślisz, że ukończył tę próbę wyczerpany? Jego stan zdrowia był lepszy po ustanowieniu rekordu niż w dniu rozpoczęcia. Nie miał żadnego bąbla na nogach. Jeśli próbowałeś/próbowałaś kiedyś biegać długie dystanse, to powinieneś/powinnaś docenić ten wyczyn. Jednak nie namawiam do naśladowania, jest to skrajny przykład.
Każdy człowiek może w większym lub mniejszym stopniu przygotować swoje ciało i umysł na znacznie większe wyzwania. Ostateczny skutek będzie  zależał od nas samych -  od naszych chęci zmiany dotychczasowych nawyków, przyzwyczajeń. Będzie to wymagało większej aktywności fizycznej, pozytywnego myślenia oraz trochę specjalnych zabiegów. Potrzebna też będzie wytrwałość. O tej cesze napiszę również, gdyż jest to cecha pierwszorzędna nie tylko w zdrowym stylu życia. Bez niej się nie odchudzisz, nie rzucisz palenia, bez niej nie odniesiesz sukcesu w żadnej dziedzinie.
Okazuje się, że bardzo silny, hartujący wpływ na nasze ciało, ale i psychikę ma sport, rekreacja, systematyczne zażywanie ruchu. O niektórych formach ruchowych mówiłem w poprzednich odcinkach, ale wymieńmy jeszcze raz te, które można wykorzystać do zabiegów hartujących. Na pewno długie marsze, intensywne spacery, narciarstwo (biegowe i zjazdowe), łyżwiarstwo, żeglarstwo, wioślarstwo, kajakarstwo, bieganie, turystyka (w tym górska i rowerowa), pływanie, ćwiczenia siłowe. Każdy z tych sportów traktowany bardziej rekreacyjnie niż wyczynowo, uprawiany w różnych warunkach pogodowych, wspaniale kształtuje nasze ciało, ale wyrabia również odporność na trudy, ból, niewygody. Ćwiczymy silną wolę, pewność siebie, poczucie własnej wartości, poprawia się nasz stosunek do świata i innych ludzi. Zdobywamy, w pewnym zakresie, odporność na przeziębienia i inne dolegliwości.
Dla ludzi wychowywanych w cieplarnianych warunkach  przemarznięcie, przeciąg, przemoczenie stóp, spocenie się to najczęstsza przyczyna przeziębienia, kataru, anginy lub grypy. Dla ludzi zahartowanych kąpiel w zimnej wodzie, lodowaty prysznic, chodzenie boso po śniegu, intensywne pocenie się na dużym mrozie lub wręcz pływanie w przerębli nie tylko nie wywołuje choroby, ale działa silnie hartująco. Tacy ludzie nie mają problemów z zatokami, nie marzną im ręce i stopy, mogą przebywać w znacznie chłodniejszych pomieszczeniach i nie przemarzają jak inni. Jeżeli zdarzy się przemarznięcie, to nie wywołuje ono skutków w postaci choroby czy, np. dolegliwości odcinka lędźwiowego kręgosłupa.
W ten sposób hartujemy również umysł, bo przestajemy się bać chłodu, zimna, wilgoci, wiatru. Lęk to stres, a długotrwały stres to osłabienie sił obronnych organizmu … i tu koło się zamyka. Jeśli lękasz się chłodu, to przez pół roku (w naszych warunkach klimatycznych) twoje samopoczucie nie jest najlepsze, mniej w twoim życiu radości,  uśmiechu, chęci do działania. Widzisz więc, ile może zmienić hartowanie.
Jak się zahartować? Na czym polega hartowanie?
Hartowanie to wystawianie na próbę sił obronnych organizmu. Jeśli robi się to w odpowiedni sposób, to przynosi ono niewiarygodne wręcz skutki.
Hartowanie należy zaczynać ostrożnie, stopniowo, od podstaw.  Działania w tej dziedzinie muszą  być systematyczne, nie tylko latem ale i zimą. Nie wystarczą zabiegi stosowane raz na miesiąc, czy pół roku – chociaż są znane przypadki, gdy ktoś, kto wpadł do zimnej wody, nie tylko nie przeziębił się, ale dłuższy czas nie chorował. Silny organizm doskonale radzi sobie z takimi prowokacjami. Jeśli jego siły obronne są ćwiczone systematycznie, potrafią zwalczyć coraz silniejsze bodźce. Cały problem w tym, by nasz organizm był silny. Można to osiągnąć ćwicząc mięśnie, układ krążenia i oddechowy w różnych warunkach, także przy złej pogodzie, i poddając próbom, na początku nie zawsze łatwym i przyjemnym.
Najprostsze zabiegi hartujące to polewanie stóp na przemian to zimną, to ciepłą wodą. Można też brodzić w zimnej wodzie. To samo można stosować na twarz, okolice nosa. Następny etap to polewanie, naprzemienne prysznice obejmujące większą powierzchnię ciała. Później temperaturę wody możemy stopniowo obniżać, a zimny prysznic stosować na całe ciało, łącznie z głową. Po jakimś czasie lodowata woda nie zrobi na nas właściwie żadnego wrażenia.
Proces hartowania nie musi być przykry dla osoby podejmującej ten wysiłek. Już po kilku zabiegach to, co było wcześniej nieprzyjemne, odczuwamy inaczej. Zimny prysznic uśmierza ból (robisz przecież zimne okłady na bolące miejsca lub stosujesz zamrażacz), orzeźwia, pobudza, jesteśmy mniej senni, ucieka uczucie zmęczenia, umysł może intensywniej pracować. Zimna kąpiel staje się przyjemna, po ciepłej mamy  gęsią skórkę.
Jeśli powyższe zabiegi nie sprawiają już nam problemu, możemy spróbować zimnej kąpieli w wannie, stopniowo wydłużając czas „pływania”. Zdarza się, szczególnie zimą, w okresie większych mrozów, że woda z kranu ma temperaturę 4 – 5 stopni. Pamiętajmy, by po dłuższym chłodzeniu, wykonać parę ćwiczeń na rozgrzewkę. Nie stosujmy takich zabiegów bezpośrednio przed snem (wystarczy 30 minut, chociaż dla przyzwyczajonych nie stanowi to problemu, śpi się znakomicie), bo jak już powiedziałem, zimno pobudza, usuwa zmęczenie, oddala sen.
Znakomicie hartuje również spanie przy otwartym oknie (także zimą). Kolejny sposób to chodzenie boso po śniegu, nacieranie ciała śniegiem.
Przypominam jeszcze raz, hartujmy się systematycznie, ostrożnie, cierpliwie, rozsądnie, powoli – im wolniej, tym efekt będzie trwalszy.
Hartowanie poprzez rekreację, sport oraz specjalne zabiegi doskonalące odporność naszego organizmu powinno wyznaczać nasz styl życia.
Czy powinniśmy hartować dzieci?
Właśnie dzieci i młodzież szczególnie warto hartować. W większości przypadków jest jednak tak, że – jako rodzice – rozhartowujemy nasze dzieci, przegrzewając mieszkania, nie pozwalając na ruch na świeżym powietrzu (co powinno się odbywać nawet w złych warunkach atmosferycznych). Miałem  do czynienia z takimi przypadkami wśród moich uczniów, którym rodzice zabronili pocenia się. Bywało, że niektórzy uczniowie próbowali siedzieć na lekcji w kurtkach, tłumacząc się tym, że jest im zimno, podczas gdy temperatura w pomieszczeniu wynosiła 21 – 22 stopnie. Często odmawiali udziału w ćwiczeniach na świeżym powietrzu z tych samych powodów.  Temperatura 21 – 22 stopnie to komfort termiczny, odczuwanie zimna w tych warunkach świadczy o  przegrzewaniu mieszkań. Jeśli przyzwyczajamy dzieci do podwyższonej temperatury, to częściej będą ulegać przeziębieniom, bo większa będzie różnica między temperaturą w mieszkaniu, a na zewnątrz. Niechętnie też opuszczają taki miły, ciepły kącik, by zażyć ruchu na świeżym powietrzu.  Na dłuższą metę prowadzi to do złych skutków „siedzącego” trybu życia: upośledzenia układu ruchu, większej wrażliwości i podatności na choroby, apatii, lenistwa, złego samopoczucia, nierzadko pojawia się depresja. Kolejna rzecz o której mówiłem już na początku, rodzice kształtują przekonania na temat ubierania się, stronienia od ruchu na świeżym powietrzu w niepogodę lub chłód i inne. Zaprocentuje to w przyszłości i zaprocentuje w sposób negatywny.
Możemy na przykładzie licznych obserwacji i badań stwierdzić, że organizm nie zahartowany za młodu będzie bardziej podatny na choroby w wieku dorosłym.
Co przy odrobinie silnej woli można jeszcze odwrócić i  zaległości nadrobić.
W następnym odcinku opowiem o tym jak zostać „morsem”http://piotrkiewra.pl/jak-zostac-morsem/.
Na podstawie: „Mały podręcznik zdrowego stylu życia”  Piotr Kiewra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są moderowane.