Kiedyś na pewnym wzgórzu w złotej jesieni, na ławeczce z
pięknym widokiem na jezioro odbyłem rozmowę ze starszym człowiekiem, tak z
wyglądu pod siedemdziesiątkę. Przypatrywał się tańczącym liściom, połyskującym słońcem
falom.
W mojej wędrówce wokół jeziora zatrzymały mnie przy nim jego
oczy. Odbijały słoneczne blaski. Nie pochłaniały ich, tak jak to u innych
starych ludzi - nie brały dla siebie, lecz oddawały je z powrotem światu. Poczułem
natychmiast, iż jest to ktoś wyjątkowy.
Przysiadłem się i tak od słowa do słowa poznałem, czym jest starość.
Oto, co mi powiedział:
- Kiedyś, kilkadziesiąt lat temu, obserwowałem swoich
dziadków i babcie, przyglądałem się innym starym ludziom. Gdy zaglądałem w ich
oczy, widziałem dusze. Nie znajdowałem tam uśmiechu, ciekawości, miłości, radości
bycia w drodze, radości życia.
Spodziewałem się zastać dojrzałość, a zamiast niej
znajdowałem potoki słów o przeszłości, o ich kiedysiejszej wielkości, pięknych,
znaczących wydarzeniach, o pięknie dawnych czasów. Zamiast radości z poznania
prawdy, zamiast ciszy - oznaki mądrości, znajdowałem w nich wiedzę o innych
ludziach, o świecie, lecz była ona zmurszała, stara, jak oni i bezwartościowa. Byli
dużymi dziećmi, tylko zamiast zabawek bawiły ich słowa, czasem też wnuki. Dlatego
poszukiwali słuchaczy, czepiali się ich jak ofiar i opowiadali im stare
historie. Jedyne co znajdowali w teraźniejszości to swoje i cudze choroby. Narzekali więc na to, co teraz, marudzili.
Bali się przyszłości, bo bali się śmierci.
Nie chciałem takiej starości. Zacząłem się zastanawiać jak
będzie wyglądała moja starość. W pewnym momencie odkryłem, iż starość nie jest
jakimś etapem życia po życiu, lecz nadal jest jego pełnią, procesem ciągłego dojrzewania.
Oto jestem jeszcze w wędrówce na szczyt, więc jest we mnie
ciekawość i energia na trudy wspinaczki. Gdy patrzę na te umierające w tańcu
liście to wiem, że to najpiękniejsze jest jeszcze przede mną.
Obserwuję siebie i świat, i rozumiem, że starość jest albo dojrzałością, albo chorobą.
To jest mój wybór.
To jest moje przygotowanie.
Czuję się wolny.
Więc jak słyszysz, nie mam żadnej tajemnicy, niczego, czym
mógłbym się pochwalić. Po prostu chodzę, siedzę i obserwuję. I to tyle.
Skończyłem rozmowę pytaniem: - Jeśli mogę … ile ma pan lat?
- W kolejną jesień będzie setka. – odpowiedział.
Piotr Kiewra
Starość to piękny czas ale i smutny. Nie szczekają nam w głowach dzikie i ujadające psy.Zdobywamy więcej zachwytów nad tym czego do tej pory nie mieliśmy czasu obserwować z nadmiaru życiowych obowiązków. I od czasu do czasu przychodzi nostalgia , iż trochę smutno będzie to wszystko pozostawić .
OdpowiedzUsuń