By sprawa była jasna od samego początku, mówiąc o
lekarzach, nie mam na myśli wszystkich lekarzy. Mam na myśli tylko tych, którzy
ściśle dopasowali się do systemu, tych, którzy zaniechali poszukiwań, tych,
którzy nie starają się zrozumieć człowieka, jego ciała, właściwości psychiki,
jego duchowej strony.
Mam na myśli tych, którzy odeszli od tysięcy lat tradycji
medycyny, a przede wszystkim od natury. Mam na myśli tych, którzy zaufali
wyłącznie chemii, lekom chemicznym, pieniądzom, pseudonauce, przedmiotom,
aparaturze diagnostycznej, laserom, przyrządom, chirurgii.
Mam na myśli tych, którzy biorą pieniądze za leczenie, a nie
za utrzymanie ludzi w zdrowiu. Tych, którzy stali się częścią sytemu, biorąc
pieniadze bez względu na skuteczność swojej misji. Tych, którzy przyłączyli się
do systemu swoim głosem potępienia wobec prawdziwych lekarzy głoszących prawdę
i przede wszystkich, zajmujących się zdrowiem ludzi, a nie ich chorobami.
Lekarz,
który zajmuje się wyłącznie chorobami, a nie utrzymaniem w zdrowiu swoich
podopiecznych, nie jest prawdziwym lekarzem.
Lekarz, który nie wnika w przyczynę schorzenia, który nie
poznaje pacjenta, który nie wnika w psychikę, w mentalną stronę człowieka,
który nie ufa naturze, nie wierzy w naturalne mechanizmy samoozdrowieńcze,
który nie leczy ludzi słowem, dietą, skierowaniem w stronę zdrowego stylu
życia, nie jest prawdziwym lekarzem. Nie jest nim, gdy zajmuje się tylko
objawami choroby, gdy przepisuje środki przeciwbólowe, antybiotyki. Nie jest
nim, gdy ufa reklamom leków, programom szczepień, które najczęściej są
eksperymentami naukowymi i niewiele mają wspólnego z medycyną. Nie jest nim,
gdy nie informuje pacjenta o skutkach ubocznych leków, o prawdziwych skutkach
zażywania leków. Nie jest nim, gdy wypisuje jedynie leki z apteki. Nie jest
nim, gdy nie potrafi znaleźć czegoś naturalnego, tańszego, lub darmowego, jako
zamiennika leku z apteki, gdy nie potrafi zmotywować swego podopiecznego do
przeprogramowania sposobu myślenia, stylu życia, znaleźć sposobu na stres.
Nie jest nim, gdy wspólnie ze swoim podopiecznym nie pracuje
nad wzmocnieniem i utrzymaniem naturalnej oraz adaptacyjnej odporności.
Ktoś, kto
boi się systemu, koncernów farmaceutycznych, nie jest lekarzem. Jest urzędnikiem
– wypisywaczem recept, marionetką, papugą powtarzającą wszystko, czego się
wyuczył słuchając wykładów, czytając ksiażki o lekach, nie wychodząc ani na
jotę poza ścieżkę wyznaczoną przez system.
Lekarz, który dla pieniędzy, „zaprzedaje swoją duszę diabłu”,
nie jest prawdziwym lekarzem.
Lekarz, który nie szuka prawdy, który nie jest uczciwy wobec
swoich podopiecznych i wobec siebie, nie jest prawdziwym lekarzem.
Lekarz, który bierze pieniądze, za podtrzymywanie ludzi w
chorobie, nie jest prawdziwym lekarzem. Nie jest nim, jeśli wypisuje po raz
drugi, trzeci i dziesiąty, te same leki. Nie jest nim, gdy mówi swojemu
podopiecznemu, że choroba jest nieuleczalna. Nie jest nim, gdy nie potrafi
znaleźć przyczyny choroby. Nie jest nim, gdy nie zna swego pacjenta, gdy nie
poznał jego stylu życia, odżywiania, sposobu myślenia, gdy nie odbył z nim
szczerej rozmowy.
Lekarz, który bazuje jedynie na systemie kształcenia lekarzy,
opanowanym przez farmację, nie jest prawdziwym lekarzem. Nie jest nim, gdy nie
szuka wiedzy w medycynie naturalnej, w klasycznej medycynie chińskiej, w ajurwedzie, w ziołolecznictwie, w psychologii, duchowości, dietetyce.
Lekarz, nie jest prawdziwym lekarzem, gdy sam jest chory, gdy
jego rodzina choruje.
Nie jest nim, gdy nie ma w nim radości, gdy nie jest
przyjacielem swoich podopiecznych, gdy nie darzy ich miłością.
Lekarz, który jest częścią systemu opieki zdrowotnej, nie
może być prawdziwym lekarzem, bo uczestniczy w kłamstwie i zbrodniach tego
systemu.
Nie jest prawdziwym lekarzem ktoś, kto boi się
odpowiedzialności i chroni się pod płaszczem systemu.
Nie jest prawdziwym lekarzem ten, kto nie buntuje się
przeciwko systemowi, który wypompowuje z budżetu i z ludzi pieniądze, nie dając
prawie nic w zamian, nie dając pełni zdrowia, a jedynie nadzieję na brak
postępów choroby.
Nie jest prawdziwym lekarzem ktoś, kto zajmuje się swoimi chorobami
a nie zdrowiem, kto nie daje przykładu swoim podopiecznym, jak dbać o zdrowie.
Nie jest prawdziwym lekarzem ktoś, kto boi się głosić prawdę.
Nie może być lekarzem ktoś, w kim nie ma współczucia. Nie
może, bo lekarz, który nie jest szczery, żyje krótko, bo współczucie go zabija.
Taki lekarz przejmuje choroby swoich pacjentów. Współczucie u lekarza może iść
w parze jedynie ze szczerością, z prawdą, z byciem prawdziwym lekarzem.
Stąd właśnie u lekarzy taka znieczulica. Jest ona samoobroną
przed współczuciem, wyrzutami sumienia z powodu zła, jakie wyrządza uczestnicząc
bezkrytycznie w działaniach systemu, z bycia nieuczciwym, bycia hipokrytą,
bycia chorym członkiem chorej medycyny.
Nie jest
lekarzem, bo odszedł od idei głoszonej przez Hipokratesa, nie rozwija się w jej
duchu.
Lekarz by stał się prawdziwym lekarzem, musi stać się
przewodnikiem w samouzdrawianiu. Tak, bo tylko taki proces przemiany z choroby
w zdrowie jest możliwy, bo choroba nie jest tylko czymś na poziomie ciała, jej
przyczyna tkwi zawsze w umyśle, lub jest przez niego prowokowana, bo jest
sygnałem ciała w stronę umysłu o przyczynie dysharmonii.
Tylko samouzdrawianie jest możliwe, a lekarz, to ktoś, kto
pomoże choremu to zrozumieć i ten proces zmian przeprowadzić.
By lekarz stał się naprawdę skuteczny musi działać na
wszystkich poziomach, czyli musi się stać tym, kogo tak krytykuje i zwalcza –
trenerem, szamanem, psychologiem, uzdrowicielem i duchowym przewodnikiem, bo
tylko ktoś, kto rozumie wszystkie sfery człowieka (cielesną, mentalną i
duchową) może mu pomóc.
Lecz by lekarz takim lekarzem się stał, zmienić się musi
wszystko, czyli system. Wszystko musi zostać odwrócone: trzeba pozwolić istnieć
naturze, a zdrowie jest jej częścią w naturze człowieka, wtedy choroba sama
odejdzie.
Lekarza powinno się opłacać za utrzymanie zdrowia, a nie za
zajmowanie się chorobą – od tego trzeba zacząć. Wtedy będzie miał motywację do
pracy nad sobą, by zrozumieć człowieka, jego konstrukcję, pochodzenie chorób,
ale przede wszystkim źródło zdrowia i sposoby na jego utrzymanie.
Im większe będzie to zrozumienie, tym więcej tego zrozumienia
spłynie na jego podopiecznych, tym więcej będzie profilaktyki, a tym mniej
zajmowania się chorobami.
W skrajnym przypadku cały koszt dla przeciętnego
człowieka ponoszony wspólnie z innymi podopiecznymi będzie płacą dla lekarza, a
nie kosztem utrzymania systemu, ze szpitalami, drogą aparaturą, reklamami
leków, oraz tysiącami „szczurów”, korzystających, czytaj trwoniących góry
pieniędzy, przy okazji działania tego mechanizmu będącego połączeniem polityki,
biznesu i innych wielu niepotrzebnych śmieci.
Lekarz świadomy tego, iż to zdrowie jest naturą człowieka,
zaszczepi tę świadomość podopiecznym. W takim przypadku wystarczy, iż podsunie
kilka narzędzi by tę świadomość podtrzymać, kilka narzędzi służących działaniom
ludzi w codziennym życiu, a średnia szczęścia, radości podniesie się, bo to
właśnie poczucie szczęścia, wypływająca z niego radość podtrzymują zdrowie.
Prawdziwy lekarz musi to zrobić, by osiągnąć spełnienie jako
lekarz, a nie trybik w maszynie podtrzymującej choroby.
Prawdziwy lekarz różni się od członka systemu tym, jak patrzy
na swojego podopiecznego. Patrzy inaczej, głębiej, współczująco, z uśmiechem,
radością, ze świadomością bycia lekarzem-człowiekiem. Patrzy jak na
przyjaciela, jak na człowieka, a nie jak na ofiarę, jak na źródło pieniądza, z
obojętnością, pogardą, nienawiścią, brakiem szacunku, kogoś, kogo można
bezkarnie wykorzystać.
I to byłoby na tyle.
Piotr Kiewra
Świadomość prawdy zawartej w artykule staje się coraz bardziej obecna u myślących ludzi.Kiedy osiągnie ona wymaganą masę krytyczną system się zmieni.
OdpowiedzUsuńPiotr swoja działalnością przyspieszasz ten proces.
Pozdrawiam. Tadeusz.
Dziękuje !
OdpowiedzUsuń