·
Samotność – oto czego ludzie najbardziej się
boją.
·
Świadoma samotność – oto czego powinniśmy pragnąć.
Na moich dwóch blogach umieściłem kilka tekstów o samotności.
Od czasu do czasu, ot tak z czystej ciekawości, przeglądam statystyki
wszystkich wpisów i ze zdumieniem odkryłem, że te o samotności były najczęściej
klikane.
Dlaczego? Bo samotność jest tym, czego ludzie najbardziej
się boją. Chcą o niej jak najwięcej wiedzieć, chcą poznać swój strach, więc
szukają. To typowe dla cywilizowanego człowieka: chce wszystko wiedzieć.
Tylko, co z tej wiedzy wynika? Nic. Bo nie w wiedzy
rozwiązanie.
I dlaczego temat samotności jest najbardziej popularnym
tematem?
Ludziom się wydaje, że dużo wiedząc o przeciwniku łatwiej
będzie go pokonać. Tylko, że strach jest wyjątkowym przeciwnikiem – nie da się
go pokonać. Nie pomoże największa odwaga, żadna najdoskonalsza broń,
szczegółowa wiedza, nie pomoże plan, strategia, ani determinacja, nie pomoże
największa z możliwych waleczność. Nic nie pomoże, bo strachu nie da się
pokonać, bo nie można pokonać czegoś, co nie istnieje.
Strachu nie ma … no dobrze, ale nie o tym jak pokonać strach
miało dzisiaj być, tylko o moim spostrzeżeniu.
Ludzie boją się samotności, bo nie kochają. Nie potrafią
kochać, bo oczekują miłości od innych, są przekonani, że to kwestia
odpowiedniej osoby i jeśli ma się szczęście, to taka osobę się znajdzie. Więc
szukają. Przebierają wśród kobiet i mężczyzn jak w sklepie z ciuchami. Później
się rozstają, rozwodzą i w końcu trafiają do sklepu z używanymi rzeczami, gdzie
pełno jest poszukujących, gdzie pełno jest doświadczonych poszukiwaczy.
Im więcej prób tym większa desperacja, bo tym większe
cierpienie, bo coraz większa niewiara.
Coraz bardziej gorączkowo próbują odszukać zagubionej rzeczy
– miłości i … nic z tego nie wychodzi. Pragnienie miłości nie zostaje
zaspokojone, bo nie może być …
Miłość nie występuje jako rynkowy towar, który można
znaleźć, czy kupić. A gdy jej nie można znaleźć, coraz bardziej pogłębia się
osamotnienie – brak kogoś, kto by wypełnił pustkę. Tam gdzie egzystencja, a
więc i relacje, związki, oparte są na ego nie może być miłości, bo ego oparte
jest na strachu, a strach jest przeciwieństwem miłości.
Ludzie boją się
samotności, lecz boją się też bliskości. Ten paradoks jest łatwo
wytłumaczalny, gdy się zrozumie, że tak się dzieje z powodu braku miłości.
Niezrozumienie wynika z tego, że prawie wszyscy kojarzą miłość z zauroczeniem,
z zakochaniem się, z pożądaniem, podczas, gdy miłość jest energią płynącą w
sercu i istocie, a nie stanem umysłu (by to wyjaśnić, lubię używać takiego
zdania: Jeśli myślisz, że kochasz, to nie kochasz. Miłość jest bowiem uczuciem,
a nie myślą). Dopóki w grze uczestniczy umysł i jego produkt: ego, zamiast
miłości jest strach.
Cywilizacja, społeczeństwo i także obecne w nim religie
przekonały człowieka, że miłość można zdobyć, że jeśli się szuka to się
znajdzie, można posiąść, że wystarczy znaleźć odpowiedniego człowieka, który
posiada to, czego szukamy. No i wszystkie próby odkrywają coraz większą pustkę
i coraz lepiej rozumiemy, że nie tędy droga.
Samotności doświadczamy nie tylko, gdy jesteśmy sami.
Doświadczamy jej, gdy jesteśmy we dwoje i tak samo w tłumie.
Jestem tą statystyką zaskoczony, bo temat samotności jest
dziwny, tak samo jak strach, bo samotność nie istnieje, bo przecież jest
strachem.
Zatem ludzie boją się czegoś, co nie istnieje, boją się
braku, pustki, czyli boją się braku miłości. Miłość istnieje, choć nie tam,
gdzie ludzie szukają, a samotność jest jej brakiem, nieobecnością miłości,
pustym miejscem przeznaczonym na miłość.
Lecz zamiast zajmować się miłością, czyli kochać, wypełniać
się nią, wypełniać pustkę, produkować ten deficytowy towar, to ludzie zajmują
się pustym magazynem, zajmują się brakiem, nieobecnością.
Walka z pustką, z nieobecnym przeciwnikiem jest
beznadziejna.
Szukają leku na samotność, a nie tylko, że żadnego leku nie
ma, to jest jeszcze kolejna rzecz: samotność jest czymś naturalnym, niemożliwym
do zlikwidowania, bo wszyscy jesteśmy samotni, każda istota we wszechświecie
jest i zawsze będzie samotna. Samotne są mrówki w mrowisku i w żaden sposób nie
rozwiązuje problemu ich samotności fakt, że obok są miliony innych mrówek.
Wystarczy się lekko oddalić od mrowiska, by zobaczyć jak osamotniona mrówka
dźwiga znalezionego owada, lub cokolwiek innego. Dźwiga sama i żadna z innych
mrówek wcale się nią nie przejmuje. Tak samo z pszczołami w ulu, tak samo z
ludźmi w wielkim mieście. Niby wokół istnieje społeczność, niby ktoś jest obok
nas, niby trzyma nas za rękę, niby kocha, ale chwilę później jesteśmy sami. A
gdy staniemy się nieco starsi, mniej piękni, bardziej biedni, mniej radośni,
albo odwrotnie, bardziej szczęśliwi, to nagle zostajemy sami, porzuceni. Nagle
przestajemy być tacy ważni dla innych jak do tej pory, że bardziej się liczy
dla dzieci i wnuków nasza emerytura niż my sami. Dla naszych byłych partnerów
bardziej się liczą alimenty i podzielony majątek niż nasze serce, nasza dusza,
nasze ciepło, nasza bliskość.
Wielu tego doświadcza i cierpi.
Próbują wtedy zabić swoją samotność ciągłym poszukiwaniem
partnerów, nowych miłości, ucieczką w alkohol, narkotyki, zabawę, podróże,
pracoholizm, pasje, działalność społeczną. Uciekają w tłum, albo izolują się. Te
próby zabicia samotności są nieskuteczne, bo ona jest niezniszczalna, bo jak
wcześniej powiedzieliśmy nie można zniszczyć, zabić czegoś, co nie istnieje.
Gdy człowiek dojrzewa, gdy zaczyna sobie zdawać sprawę z
kruchości tego świata, swojego ciała, z przelotności uczuć, gdy zaczynają
znikać, odchodzić, ważne dla niego osoby, przyjaźnie, wartości, nagle – pewnego
dnia budzi się taki ktoś zaskoczony, że te wszystkie starania, gromadzenie, nie
były wiele warte, że każdy – tak naprawdę żyje dla siebie i że tak naprawdę
przez 99% swego życia człowiek jest sam i że dobrze może się czuć tylko wtedy,
gdy to zaakceptuje.
Gdy głęboko zaakceptuje swoją samotność, może się zdarzyć
cud … samotność przestanie przeszkadzać, a nawet może stać się wielkim atutem,
czymś chcianym, czymś poszukiwanym i pięknym. Samotność może się stać
najbardziej pożądaną, bo zapewnia wolność. Ten cud powoduje jedyny lek we
wszechświecie, który leczy poczucie osamotnienia.
Samotność,
a właściwie - poczucie osamotnienia, jest produktem naszego umysłu, ma swoje
źródło w głowie.
To trzeba dobrze zrozumieć: leczy osamotnienie, bo poczucie
osamotnienia to choroba, lecz nie leczy samotności, bo samotność nie jest
chorobą, jest wartością, jest wielkim darem, sposobem bycia. By ją docenić, by
czuć się błogo, by być samotnym i się tym cieszyć, by zamienić poczucie
osamotnienia na błogość bycia samotnym potrzeba się zakochać w sobie,
potrzebujemy miłości własnej. To środek służący tej magicznej przemianie. I nic
więcej nie trzeba, tylko to.
Zamień więc osamotnienie jako dręczącą cię chorobę na świadomą samotność, pokochaj siebie i stań
się wolny i szczęśliwy, jak mrówka, jak pszczoła, jak motyl, słowik, jak
słońce. Zrozumienie tego jest
oświeceniem.
Cierpimy z
powodu samotności po to, by poprzez samotność odkryć i zrozumieć wolność.
Człowiek
świadomie samotny, to ktoś, kto zrozumiał, że miłość i wolność są nierozłączną
parą.
I tak jak powiedziałem na początku: nie w wiedzy
rozwiązanie, nie wystarczy wiedzieć,
trzeba się stać. A to jest proces wewnątrz nas, władzę musi stracić głowa, a
przejąć serce i istota. Bowiem wszędzie tam, gdzie niepodzielną władzę sprawuje
umysł, tam dominuje strach nad miłością. Nie może być inaczej, ponieważ umysł
jest ego – strachem.
Potrzebujemy wielkiej przemiany wewnętrznej, potrzebujemy
oprzeć nasze życie na świadomości a nie na ego. Gdy tak się stanie zdarza się
cud, samotność przestaje być strachem, a staje się świadomą samotnością, a w
tym stanie, człowiek oddycha miłością tak jak powietrzem.
Tam gdzie
występuje strach, nie ma wolności.
Zharmonizowanie to uczynienie z umysłu sługi, to jest ta
oczekiwana przemiana, po to jest cierpienie, by tak się przemienić.
A wynikające z tej przemiany profity są takie:
·
Pokochać można tylko kogoś, kto kocha siebie.
·
Pokochać można tylko kogoś, kto jest pogodzony
ze swoją samotnością.
·
Zakochujemy się w wolności innych ludzi, a nie w
nich samych, bo tylko ktoś, kto jest świadomie samotny jest wolny.
·
Świadoma samotność = szczęście.
·
Człowiek świadomie samotny znajduje pełnię
zdrowia, i fizycznego, i psychicznego, i duchowego.
·
Świadoma samotność jest odkryciem duchowym, jest
głębokim poznaniem siebie.
Jeśli chcemy zmniejszyć cierpienie, nie mamy wyjścia, ja i ty, musimy zrozumieć, że:
- to my jesteśmy najlepszymi swoimi przyjaciółmi,
- tylko my możemy darować sobie szczęście, wolność, miłość
- decyzja o tym, czy cierpimy i jak cierpimy należy tylko do nas
Ludzie tęsknią do odkrycia tej prawdy, bo to im podpowiada po cichu ich dusza, ich istota, ich intuicja i stąd tak duże zainteresowanie tym hasłem.
Tylko w taki sposób potrafię wyjaśnić tę statystykę, tylko w
ten sposób mogę zrozumieć tak duże zainteresowanie tym tematem.
Piotr Kiewra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twoje komentarze są moderowane.