środa, 6 grudnia 2017

Zen, zdrowie i … pieniądze


Jaki jest świat?

Czy jest taki, czy owaki?

Jaki jest człowiek?

Co dzieli, a co łączy człowieka z innymi i ze światem?

Czy jest jakaś dobra droga? Co wybrać? Jak żyć?

Jaki to wszystko ma sens?

Piękno świata, piękno ludzi, mnóstwo dobra, postęp w wielu dziedzinach, a z drugiej strony wojny, złe wiadomości, terroryzm, globalizacja, niszczenie natury, wykorzystywanie ludzi przez ludzi – współczesne niewolnictwo, manipulacja umysłami całych społeczeństw przy pomocy mediów, wszechwładza banków i korporacji, kupowanie przez te ostatnie opinii naukowców i z drugiej strony nauka na usługach pieniądza, a nie prawdy.

Taki jest świat, tacy jesteśmy my w tym świecie, tak nas kształtuje i wychowuje, byśmy mu służyli, byśmy byli tacy jak tego oczekuje.

A oczekuje uzależnienia, zarabiania by kupować, zarabiania by spłacać kredyty, zarabiania by leczyć zdrowie poświęcone tym celom. Oczekuje bycia robotem, maszyną, trybikiem, toczka w toczkę takim samym jak inne roboty i maszyny, jak inne tryby. Oczekuje pokory, podporządkowania, w tym podporządkowania swoich celów, celom takiego właśnie świata. Oczekuje rezygnacji z bycią sobą, rezygnacji ze swoich własnych wizji i pragnień, a w tym celu nakręca, motywuje, manipuluje naszymi umysłami, szkoli, narzucając marzenia, cele w taki sposób byśmy nie zauważyli, że to są nie nasze pragnienia. Wystarczy oglądąć telewizję, czytać gazety, uczestniczyć w społecznym życiu, a i tak taki się staniesz - jak reszta, bo ulegniesz reklamie, widocznemu i niewidocznemu praniu mózgów.

Świat oczekuje od ciebie przede wszystkim bycia konsumentem, z wyolbrzymionymi potrzebami. Wyolbrzymia je w każdej dziedzinie na tysiące sposóbów. Doświadczasz tego na porządku dziennym i ulegasz temu, bezkrytycznie, bezwarunkowo, bezrefleksyjnie – na całe życie. Na całe … chyba, że nacierpiałeś się już na tyle, by cię to obudziło, z tego głębokiego, wypełnionego materią i cudzymi celami snu, z pustego, nieszczęśliwego, smutnego, martwego żywota.

Czy jest możliwa rewolucja w twoim życiu? Odwrócenie wszystkiego do góry nogami, czy jest możliwy bunt?

Jest to możliwe, ale wcześniej potrzebne jest doświadczenie – nie teoria, ale doświadczenie na sobie cierpienia. Jest ono potrzebne, tak jak mówią mistycy, by zrozumieć, iż jest niepotrzebne.

Cierpienie jest wynikiem uzależniena, przywiązania ludzi do schematów myślowych, do wizji życia, do podglądania życia innych i brania z nich przykładu. Jest wynikiem uzależnienia od postrzegania większości, tego, jacy są i co mają. Pracuje nad tym społeczeństwo, a więc politycy, władze świeckie i religijne, systemy kształcenia i wychowania. Zakrywa się naszą indywidualność osobowością społeczną, celami i aspiracjami demokratycznej większości, albo tej, wg nich, lepszej, lepiej żyjącej części, awangardy. Pracują skutecznie nad tym media.

W ten sposób występujemy przeciwko sobie, choć tego nie widzimy, bo inni też tak mają. Tak ukształtowani, zaprogramowani, zmuszamy siebie samych, do … pogodzenia się z losem: do kredytów, do pracy za marne wynagrodzenia, które nie pozwalają żyć na poziomie wytyczonym przez reklamy. Programują nas przykłady ludzi rzekomego sukcesu (kosztem ciągłego i dużego stresu, a więc z czasem utraty zdrowia, zaprzedania siebie, prawie całego swojego czasu pracy i spłacaniu zaciągnietych długów, nieraz na całe życie).

Styl życia społeczeństw Zachodu to droga przez materię, poświęcenie siebie, swojego psychicznego i fizycznego zaangażowania w 100% osiągnięciu statusu społecznego ukształtowanego przez media, reklamy, filmy, przykład otoczenia i przez szkolenia motywacyjne, tzw. rozwój osobisty.

Taki człowiek żyje cały czas dla celów materialnych, a jeśli mówi mu się o rozwoju, to również w tych sferach mentalnych nastawionych, koncentrujących się na osiąganiu.

Gdy przyglądamy się społeczeństwom to widzimy, że dominującą tu cechą jest cierpienie spowodowane stresem, bólem ciała (choroby cywilizacyjne) i coraz bardziej zauważalnym cierpieniem psychicznym. Krótkotrwałe przyjemności z osiągnięcia celów, nawet tych dużych, na dłuższą metę nie uszczęśliwiają.

Ludzie na Zachodzie nauczyli się grać, pokazywać uśmiech, mówić o szczęściu, a gdzieś głębiej w nich wyczuwa się głęboki smutek, brak radości życia, brak uczuć, wiele braków. Uzewnętrznia się to coraz większą nadwagą i otyłością, rozchwianym zdrowiem, poszukiwaniem pomocy u terapeutów, uzależnieniem się od leków farmaceutycznych, np. środków przeciwbólowych, od używek, od śmieciowego i sfałszowanego smakiem jedzenia, od telewizji i internetu, od wiedzy głoszonej przez innych, właśnie w miediach.

Ludzie wiedzą wszystko o zdrowym odżywianiu i stylu życia, a jak wygląda ich zdrowie i styl życia?

Lecz coraz częściej też ci ludzie, ukształtowani prawie jak roboty, jak maszyny na bycie posłusznym celom społeczeństw, władzy, pracującym dla dobrobytu właśnie władzy i społeczeństw, a nie dla siebie, osobistego i trwałego szczęścia poszukują innej drogi.

Stąd tendencja do powrotu do natury, do oderwania się od wyścigu szczurów, biegania za materią, stąd odwoływanie się do tradycji duchowości Wschodu: do Jogi, do buddyzmu, do Tao, do Zen, do medytacji i poszukiania tam sensu życia, do oderwania się od materii. Stąd tendencja do poszukiwania drogi do samego siebie, do odpowiedzi na pytanie: kim naprawdę jestem? Czy jestem tylko robotem, trybem w społecznej maszynie, ogniwem w łańcuchu, niewolnikiem? A może … indywidualnością, kimś z natury szczęśliwym, radosnym, błogim, kochającym i … zdrowym, bo zharmonizowanym, będącym w pokoju ze samym sobą i z całością, niewykorzystującym innych i niebędącym wykorzystywanym?

Czy jest możliwa rewolucja w moim życiu? Czy jest możliwe, by pogodzić wygodne, w miarę zasobne życie, lecz w taki sposób, by oderwać się od szaleństwa poświęcania pracy kilkunastu godzin na dobę i zaangażowania mentalnego przez prawie całą dobę, gdzie nawet we snach, nie ma oddechu od spraw materialnych i by mieć czas dla siebie?

Czy mogę odwrócić te stresujące i niezdrowe tendencje? Czy mogę się stać wolnym, czy mogę być wreszcie sobą? Czy mogę wreszcie przestać być motywowanym i zmotywowanym, by ciągle robić niechciane, nielubiane rzeczy, by ciągle wychodzić poza strefę komfortu, ciągle rezegnować z łatwego na rzecz trudnego, by ciągle dokonywać stresujących wyborów, by ciągle się szkolić, by ciągle manipulować swoim umysłem, by się stać takim jak inne roboty, by mieć to, co inni? Czy wreszcie muszę poświęcać obecne życie, temu następnemu w niebie? Czy muszę kupować sobie zbawienie?

Czy ciągle muszę poświęcać słuchanie głosów - instynktów swego ciała, swojej intuicji, głosów swojej własnej natury na rzecz wrzawy otoczenia, tłumu autorytetów nawołujących do ciągłej koncentracji na przyszłości?

Czy mogę w tym całym materialnym kontekście cieszyć się chwilą, być szczęśliwym, będąc tym, kim jestem i tym, co mam, by porzucić hipotetyczną i nieuszczęśliwiającą (bo już doświadczyłem swoim własnym i innych cierpieniem, że tak właśnie jest) wizję przyszłości na rzecz TERAZ?

Tak, jest możliwy spokój, harmonia, cisza, powolny krok w tym zagonionym świecie.

Jest możliwe bycie indywidulanością wśród tłumu, gdzie żyjesz dla siebie, a nie dla anonimowych jednostek.

Jest możliwe bycie sobą. Jest możliwe wygodne życie, z większością czasu dla siebie, dla rodziny, dla kochanych osób, by się spełniać, by po prostu być. Jest możliwe życie, w którym poświęcasz czas na odpowiedź na najważniejsze pytania i gdzie odpowiedzi przychodzą same, gdy odkrywasz, że wcale nie trzeba zadawać pytań, że nie trzeba gonić, że można nic nie robić, nie czekać, nie wybierać, nie uczyć się, nie motywować, nie osiągać, bo okazuje się, że i tak wiosna przychodzi w swoim czasie, że wcale nie musisz, a nawet nie możesz pomagać kwiatom by zakwitły, że nawet trawa sama rośnie, bez twojego w to zaangażowania.

Niczego nie musisz.

Jest możliwe życie bez pełnienia jakiejkolwiek misji i bycie szczęśliwym. Jest możliwy taki sposób życia, iż wszystko, co ci potrzebne, wszystko co naprawdę ważne, nawet materia, przychodzi do ciebie samo, właśnie wtedy, gdy nie oczekujesz, gdy nie biegniesz, gdy się nie napinasz.

Jest możliwy taki sposób życia, iż odkrywasz, że szczęście jest twoją naturą, a nie efektem twoich wysiłków i pracy dla innych, że tak samo jest ze zdrowiem.

Te odkrycia dają wolność.

Czy myślisz, że tylko ty poszukujesz takiej drogi, takiego życia? Czy poszukują go miliony innych robotów - cierpiących ludzi?

Nie. Poszukują go wszyscy. Naprawdę wszyscy, lecz rzadko, kto ma odwagę, by przestać robić, przestać identyfkować się ze wszystkimi robotami, z celami i marzeniami innych ludzi, które nieopatrznie, nieświadomie stały się naszymi, twoimi.

Tak rzeczywiście jest, gdy się głębiej przyjrzymy samym sobie, to 99% marzeń i celów odpadnie, bo nie są nasze, bo służą tylko zaspokojeniu naszego ego, bo służą opinii o samym sobie i innych, służą temu, by zrzucać odpowiedzialność z samego siebie, a obarczać nią rządy i wszystko „inne”, i „wszystkich innych”.

Pretekstem do porzucenia takiego życia, do nabrania odwagi do rewolucji, do buntu jest zawsze cierpienie mentalne, psychiczne, beznadzieja, poprzedzone głębokim bólem fizycznym, chorobą, nieuleczalną, ciężką, śmiertelną chorobą. Tak bywa i to nader często.

Oczywiście nie musimy czekać, aż taki moment nadejdzie, wystarczy odszukać siebie i zadać sobie pytanie: Czy tak jak żyję i to co robię obecnie jest zgodne z moją prawdą, ze mną, z „ja” takim jakim jestem? Nie tym ukształtowanym, wyedukowanym, wychowanym w określonym duchu i kulturze, zaprogramowanym, ale tym czystym, nieskażonym żadną wiedzą i wiarą istnieniem: czystym „nikim”, dzieckiem, tym, kim przyszedłem na świat i tym, kim z niego zniknę.

Tego podświadomie poszukujemy. To pytanie nas ciągle nurtuje, nie daje spokoju w chwilach ciszy i wytchnienia, choć życie wokół i lęk to wołanie zagłusza, a ego każe uciekać, właśnie w tłum, w różne misje i marzenia, we wtłoczone programy.

Czy jest możliwe połączenie dwóch światów: świata materii i świata szczęścia, radości, harmonii, ciszy, spokoju – świata Zachodu, ze Wschodem?

Jest możliwe, tak jak to się dzieje w naturze, bo tak naprawdę świat jest jeden, tylko my się podzieliliśmy, wybraliśmy albo świat materii, albo świat ducha. Jedną stronę obrał Zachód, drugą Wschód i walczyły one ze sobą, ale walczyły i walczą w nas. Mimo zaspokojenia potrzeb materialnych, jesteśmy nieszczęśliwi.

To dowód na to, iż odrzucamy coś, właśnie tę drugą stronę, ten drugi świat, część siebie, to dowód, że dokonujemy wyborów i dokonujemy ich przeciwko sobie, tej prawdziwej, pełnej, świadomej naturze. To dowód, że brak nam odwagi do bycia szczęśliwym, bo szczęście nie jest lubiane, mimo, że się ciągle o nim mówi, bo szczęście pozbawia nas współczucia otoczenia. To dowód, że żadne wybory nie są potrzebne, że wystarczy zaakceptować wszystko, i tę jedną i drugą stronę – wschód i zachód słońca, dzień i noc, a tak naprawdę, że wystarczy zaakceptować siebie takiego, jakim jesteśmy, że jesteśmy „nikim”, a jednocześnie „wszystkim” – „pełnią”.

Można też przestać wybierać, poddać się, płynąć z życiem, nie walczyć, zaufać. To wydaje się trudne, bo jesteśmy inaczej wychowani, zmotywowani, nauczeni, przekonani, bo jesteśmy logiczni, zamiast uczuciowi … To jest ta druga strona medalu, praktykowana na Wschodzie. Głęboka, duchowa ekstaza, lecz w biedzie, z dala od pogardzanej materii.

Lecz doświadczyłeś już pewnie (może jeszcze nie, bo nie nacierpiałeś się jeszcze za dużo, bo jeszcze cię kręci motywacja ku celom i marzeniom), że wszystko w naszym życiu jest odwrotnie. Przychodzi do naszego życia, nie to, co chcemy, lecz to, czego się lękamy, że nieszczeście zapewnia nam profity, że nieszczęścia jest na świecie więcej, że zła jest więcej, i że to inni są źli, nienawistni, że to przez nich nie masz tego, czego pragniesz. A to tylko efekt twoch lęków, twego nastawienia na osiąganie, twego napięcia i depresji z powodu braków, błędów, porażek, upadków, niespełnienia, niezaspokojonych pragnień.

Czy tylko my poszukujemy, czy tylko my pragniemy spełnienia?

Poszukiwali i znaleźli mistrzowie. Mistrz to ktoś, kto pomaga ci oduczyć się wszystkiego, czego się nauczyłeś. Jest przeciwieństwem nauczyciela. Choć prawda jest taka, iż bez nauczycieli nie będziesz poszukiwał mistrza, bo potrzebujesz  najpierw zbłądzić, by odszukać drogę. Nauczyciele prowadzą cię na manowce, mimo, że są pełni dobrych intencji, że się bardzo starają, to jednak psują.

Przy mistrzach, tych na żywo, lub w energiach między zostawionymi przez nich w księgach słowami, odnajdujemy siłę i drogę, pamagają odrzucić zniewalające nas programy.

Poszukujemy my, poszukują wszyscy, lecz poszukują również ci po drugiej stronie, ci, którzy cię zatrudniają, ci, którzy doświadczyli gonitwy na sobie i teraz chcą dać możliwość zaspokojenia minimum materii, będąc tym kim jesteś – nawet „nikim” jak na standarty społeczne.

Dzięki ich kreatywności i wizji, właśnie dzięki wizji jedności światów, dzięki porzuceniu dualizmu, dzięki temu, iż zauważyli, że niczego nie da się podzielić, że wszystko istnieje połączone, iż materia i duch są jednym, że duch jest w materii, a materia musi istnieć, by się duch miał w czym przejawić, pojawia się coś nowego, innego, nie coś nowego w świecie, lecz coś nowego w nas: odkrycie nas samych, a co za tym idzie odkrycie prawdy o świecie.

Znam na razie tylko jednego człowieka z taką wizją świata, który w tysiącach swoich wystąpień o tym mówił, i w setkach książek o tym pisał. Kilkanaście lat temu poznałem również człowieka, tym razem osobiście, który tę wizję realizuje, nie tylko dla siebie, lecz dla innych.

Mówię o tym, bo to szansa, dla mnie, dla ciebie, dla całości.

Dzięki tej wizji i tej praktyce – i stworzonej na takim gruncie firmie jest to możliwe. Oczywiście możliwe tylko dla tych, którzy są świadomi życia bez podziałów, którzy mają to w sobie, którzy tacy są, którzy nie tylko pragną, ale doświadczają bycia będąc niepodzielonymi, godząc Zen z materią, bo tym w istocie Zen jest – jest całością. Jest całością w człowieku – świadomością współpracy, współistnienia materii i ducha, bycia jednym.

Tu wszystko jest jednym: świadomość„ja”i „innych”, rzeczy, pieniędzy i wygodne życie, bez wyrzekania się czegokolwiek, ale też i gonienia za czymkolwiek. Tu i teraz można poczuć, że nasze ciało, umysł i dusza są, mogą być, w jednym miejscu.

Wtedy z Zachodu zostaje materia, bez całej tej otoczki walki, napinania się i gonienia, motywowania, wytyczania celów, wychowywania, nauczania, programowania. Pozostaje i nam służy. Bo tym w istocie ma być, ma nam służyć, ma czynić życie łatwym, tak jak to było miliony lat temu w naturze, tak jak to było w raju.

Zachód całą swoja nauką, zdławił ten raj, zarzucił go hasłami i działaniami, wprowadził do raju walkę, zdobywanie, okradanie i pokonywanie innych. Wprowadził i podzielił wszystko wg swoich kryteriów – kreterium korzyści i osiaganego satusu, stylu życia, stanu posiadania. Wprowadził zamęt w prostotę, wprowadził strach i wyparł nim miłość, wolność, harmonię, spokój, ciszę. Uczynił w ten sposób z indywidualności tłum, wychował go na swoje własne potrzeby.

Materia, wolna od filozofii materia, łaczy się z duchem Wschodu i odradza się całość. Powraca raj.

Jest to możliwe. Jest to prawdziwe. Bo jeżeli doświadczył tego przynajmniej jeden człowiek, to musi być to prawdziwe. A doświadczają setki i tysiące …

Głęboka radość, ekstaza, jedność ze wszystkim, co nas otacza, harmonia w nas samych, zrozumienie tego, iż jesteśmy całością: ciałem, umysłem i duchem, że istniejemy jako kropla w oceanie dusz i wokół nas, sprzyjająca nam materia, świat zewnętrzny zharmonizowany z wewnętrznym. Głębokie duchowe „tak”, akceptacja, niewybieranie, nie działanie dla działania i zdobywania, lecz działanie z potrzeby chwili, po prostu bycie tu i teraz, oto Zen.

Napisałem tysiąc słów, a to co napisałem można przedstawić w krótkim czterowierszu mistrza zen, Zenerina:

Siedzę w ciszy,

Nic nie robię,

Wiosna przychodzi,

A trawa sama rośnie.  


To tyle o materii, o Zen, o zdrowiu i połączeniu tego wszystkiego w życiu.

Pozostawiam cię samego z moją informacją, i taką rzeczywiście jest: informacją o pracy, o udziale w wizji łączącej Zen, z działaniem, z zarabianiem na życie i  jednocześnie byciem w idei Zen, byciu sobą w ciszy, niedziałaniu.

Jeśli to, co napisałem dotyka cię, przeszukaj bloga a pod hasłami zen, znajdziesz albo odpowiedzi, albo informacje, a być może i możliwości – to zależy od ciebie.

To tyle.

Piotr Kiewra

2 komentarze:

  1. Nie komentuje Pana wpisów, lecz nie ukrywam że śledzę blog plus filmy na youtube. Dobrze że są tacy ludzie jak Pan na tym świecie. PS. Spotkał się Pan może z podejściem do swiata tego typu jak :Cesar Teruel? (można filmy obejrzeć na youtube)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Pierwszy raz miałem okazję zobaczyć fragment na YouTube. Dziękuję. Pozdrawiam

      Usuń

Twoje komentarze są moderowane.