niedziela, 31 lipca 2016

Żylaki cioci

- Piotrze, czego ja się nie nasłuchałam wczoraj u moich koleżanek. Dwie z nich zaprosiły mnie na urodzinowe ciasto i zamiast się cieszyć, żartować, cały czas marudziły, wspominały brzydkie chwile z ich życia, tak jakby nigdy nic pozytywnego u nich się nie zdarzyło. Cały czas o swoim ciężkim losie, o żylakach, o nadwadze, o nadciśnieniu, cholesterolu i cukrzycy, o złych ludziach.  Pytam się ich w końcu, czy nie mają innego tematu niż żylaki, a one mi, że skoro jestem taka mądra, to, co one mają z tym zrobić, bo już miały operacje i ciągle im nowe wychodzą, że już się odchudzały, a brzuszek się ciągle powiększa, że to chyba jakaś kara za grzechy, itd., itd. Ja im na to: „A czego się można spodziewać, jak się ma siedemdziesiąt lat?”
Powiedz mi, czy naprawdę to jest kara i czy jakoś się z tego można uleczyć?

- Z czego, ciociu? Z tych siedemdziesięciu lat? – zażartował.

- Choćby z żylaków, z nadwagi. – wyjaśniła.

- Nie wiem ciociu, nie jestem lekarzem, ale mogę ci powiedzieć, co podpowiedziałby mi mój instynkt, czy raczej intuicja, gdyby to dotyczyło mnie: otóż, ciało to nie magazyn na śmieci. – zakończył w kilku słowach, z dość tajemniczą miną.

- Nie rozumiem, co mają wspólnego żylaki ze śmieciami? I o jakich śmieciach mówisz? – zapytała poirytowana.

- Oj chyba ten problem nie dotyczy tylko tamtych solenizantek, ciociu, prawda? – odparł pytaniem.

- Oj, oj, chcę tylko wiedzieć, co byś ty na moim miejscu, odpowiedział moim koleżankom. – tłumaczyła się.

- Dobrze, ciociu. Żylaki, nadciśnienie, nadwaga, ewentualne guzy i inne choróbska, to odpowiedzi ciała na gromadzenie w nim różnych rzeczy. Ciało to nie magazyn na złość, nienawiść, zazdrość, na zmartwienia, lęki, strach, oczekiwania, pragnienia, zatrute słowa, na toksyczne myśli. To wszystko ma swoją „wagę”, to wszystko jest coś, co się musi gdzieś podziać. Jeśli produkujesz to, to też gromadzisz, bo przecież jeśli mówisz coś do kogoś, używasz słów, myślisz i wysyłasz to w świat, to wysyłasz też do siebie. Zatruwasz świat, ale przed wszystkim zatruwasz siebie. Gromadzisz to. Gromadzisz jakąś związaną z tym energię, emocje. Ona cię zapycha, gdzieś się odkłada, z trudem się przemieszcza z miejsca na miejsce. Żyły to nie tylko miejsce na krew, tam także krąży jad, który sączymy. Guzy, tłuszczyk na brzuchu to też toksyczne emocje, myśli, słowa, to nienawiść, złość, poczucie winy, urazy wobec siebie i innych.
W tym rozumieniu, żylaki, guzy, otyłość, nadciśnienie, to kara, którą sama sobie wymierzasz za pragnienia, oczekiwania, rywalizację, zazdrość, nienawiść, za ocenianie innych, a tak naprawdę za swoje własne myśli. Im bardziej wypierasz takie myśli z siebie, im większe masz poczucie winy, im więcej w tobie poczucia nieszczęścia, tym większe tworzysz ciśnienie, tym bardziej wypchany jest twój magazyn. Im więcej masz pretensji do świata, tym bardziej nienawidzisz siebie, tym bardziej cierpi twoje ciało, bo to ono jest magazynem i to ono jest ofiarą.

Rada? Oczyścić się, opróżnić magazyn. Przeżyć wszystko do końca, zrozumieć siebie, swoje oczekiwania i pragnienia, i uwolnić się od nich. Przyjrzeć się myślom, zanim wyślesz je w świat.

Jeszcze krócej ci powiem: wszystko, co jest w tobie na „tak”, przepływa przez ciebie i idzie w świat, niczego nie gromadzisz, obdarzasz miłością, tym właśnie ona jest – jednym wielkim „tak” dla wszystkiego. Jeśli jest w tobie „nie”, na jakimkolwiek punkcie, gromadzisz to. Mało tego, im więcej wysyłasz „nie” w świat, to jego bracia i siostry bliźniacy zostają w tobie i to one są tymi żylakami, nowotworami, nadciśnieniem, cholesterolem, cukrzycą, smutkiem, złością, nienawiścią. Żylaki to oznaka, objaw walki, wojny w tobie, to wiadomość o wypełnieniu magazynów trucizną, jadem.

To wszystko. Nie jestem lekarzem, nie mogę cię uleczyć, nie mogę pomóc twoim koleżankom i ty nie możesz im pomóc. Możesz pomóc sobie. Ja ci tylko wskazuję twoje lekarstwo, twoją za siebie odpowiedzialność. Jeśli im powtórzysz to, co powiedziałem, to ci nie uwierzą, spojrzą dziwnie na ciebie, i staną się jeszcze bardziej na „nie” w stosunku do ciebie. Dlatego ich nie naprawiaj, napraw siebie. Stań się na „tak”, a twoje lekarstwo do nich dotrze …

- Aaaaa … - przerwała ciocia. – Aaaa, Piotrze, a ty jednak mówisz do mnie, naprawiasz mnie. Aaa medycyna?

- Tak, tylko, że docierają do ciebie przede wszystkim nie słowa, lecz moje „tak”, moje doświadczanie, moja energia, moje znaki między słowami. Dlatego mi ufasz. Za mną stoi moja własna za siebie odpowiedzialność, harmonia, która jest we mnie, moja cisza i dlatego mi ufasz. Dlatego to do ciebie dociera. Ja tylko odpowiadam na twoje pytania, wychodzę naprzeciw w twoim poszukiwaniu drogi. To tyle.
A medycyna? To idź do lekarzy! Oni ci coś wytną. Oni ci pomniejszą twój magazyn. Lecz „towaru”, „produktów”, „śmieci”, pozostanie tyle samo. – skończył.
- Czyli mam oczyścić magazyny? Mam być na „tak”?

- Tak. Tylko to, a reszta sama przyjdzie. – potwierdził.

- To jest takie proste! Samouzdrawianie jest takie proste! Wystarczy „tak”? – pytała już chyba bardziej samą siebie, niż Piotra. Piotr jednak odpowiedział:

- Tak, ciociu. „Nie” tworzy problemy, mnoży pytania, wszystko komplikuje. „Tak” jest proste, bo jest prawdą, bo jest miłością. „Tak” uwalnia, oczyszcza. Gdy mówisz „tak”, pozwalasz rzece płynąć, gdy mówisz „nie” próbujesz niemożliwego, próbujesz zatrzymać rzekę. Jeszcze nikomu się to nie udało i nie uda. Oprócz żylaków, guzów, nadciśnienia i nadwagi niczego nie możesz od tego działania oczekiwać, a jednak ludzie to robią. Nie wierzą w prostotę, wierzą w komplikacje. Żylaki to taka tama na rzece życia, to oznaka nieufności, niewiary w prostotę życia. 

Żadna inna istota, oprócz człowieka nie tworzy problemów myślami … no dobrze ciociu. Za dużo mówię, w ten sposób komplikuję, bo słowa to komplikacje, to zaprzeczanie prostocie, słowa to tamy, słowa to żylaki.

Słowa i myśli są zaraźliwe, „nie” jest zaraźliwe i dlatego wydaje się łatwe. „Tak” trzeba odszukać w sobie, bo to jest sposób bycia, to jest postawa i dlatego wydaje się trudne, wymaga medytacji. „Nie” dostajemy w prezencie, wszędzie wokół jest pełno „nie” – leży na ulicy, wala się pod nogami, potykasz się o to. „Nie” to nasiona chwastów, łatwo się je wysiewa, wyrywa się, a one i tak same rosną, bo korzenie zostają. Zamiast zajmować się wyrywaniem tego chwastu, lepiej popielęgnować „tak”. Gdy pielęgnujesz „tak” niszczysz korzenie „nie”. I tyle.

Chcesz by znikła przyczyna żylaków, bądź na „tak”, kochaj, akceptuj, nie walcz, ufaj, bądź wolna od oczekiwań, rozluźnij się. „Tak” rozluźnia nie tylko głowę, ale i żyły. „Tak” odchudza, likwiduje guzy, nadciśnienie. „Tak” uzdrawia. „Tak” usuwa skutki, bo niszczy przyczynę, niszczy „nie”.

Widzisz ciociu? Wszystko jest twoim wyborem – wybierasz „nie” – wybierasz wszystko, co się wiąże z „nie”, łącznie z chorobami ciała. Wybierasz „tak” – wybierasz zdrowie, harmonię, radość, szczęście, miłość, wolność, ufność.

TAK

„Tak”, bez żadnej kropki, bez żadnej racji, bez żadnego uzasadnienia. Po prostu „tak”, proste „tak” i nic więcej. „Tak” to uczucie, to energia życia, a nie słowo, czy myśl. „Nie” to filozofia, „tak” to doświadczenie, to mądrość. – Piotr przerwał, bo czuł, że czas skończyć z rzeką słów i walką z „nie”. Dodał jedynie:

- Oto lek na żylaki … - tu okazał jedynie bezdźwięczną ciszę i uśmiechnął się. Ciocia również uśmiechnęła się, otworzyła okno i rozpoczęła swoje oczyszczanie: wydechy, taniec i walkę z poduszką.  Wyszedł ufny, że cisza z jaką zostawił ciocię jest oznaką odszukania drogi do jej wewętrznego „tak”.


Piotr Kiewra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są moderowane.