sobota, 11 lutego 2023

Ból lekiem


Moja duchowa siostra, o której już wspominałem kilka razy, opowiedziała mi o człowieku z jej dzieciństwa i młodości, którego nazywano doktorem. Był lekarzem, bardzo dobrym – najlepszym.

Wspomniała mi, iż on ze swojej podróży po Chinach przywiózł metodę leczenia z zastosowaniem stołu, ławy, na której się leżało z nogą zadartą do góry i przymocowaną do belki, a druga noga zwisała. Babcia mojej duchowej siostry wykonywała to ćwiczenie każdego poranka. On i ona polecali to ćwiczenie wielu osobom. Babcia chwaliła soobie to, mówiąc, iż to bolesne ćwiczenie ją odmładza i „krzepi jej zdrowie”.  Nie pokazywali tego prostym ludziom, ponieważ, tak jak mawiał doktor: „Bo po pierwsze, oni zdrowi nie chcą być, a po drugie, uważają to za szamańską, rodem z piekła metodę”.

I przypomniałem sobie ten fragment rozmowy, w czasie warsztatów dotyczących zdrowia, które zorganizowałem w mojej miejscowości, kilka lat temu. Prowadził je Chińczyk. To co powiedział w pierwszej części, w formie wykładu było kompatybilne z tym co powtarzam od dziesiątek lat, że usuwając przyczynę usuwamy podłoże na którym wyrastają, jak grzyby, wszelkie choroby. Dwie metody, które tam zaprezentował, nie były metodami leczenia, lecz harmonizowania zdrowia, przywracania zachwianej równowagi. Równowagi zachwianej stylem życia, stresem, sposobem myślenia, zakodowanymi w podświadomości lękami i nawykami, które przyciagały choroby, bo te dawały im profity. Zaprezentowane tam ćwiczenia pobudzały życiowe energie, udrażniały kanały energetyczne, bo powtsałe tam blokady były przyczyną chorób. On ich nie nazywał, bo mówił, że to nie ma znaczenia. Medycyna chińska nie wymienia ich nazw, bo ta sama przyczyna może przejawiać się na wiele różnych form. Podobne jak ja nazywał chorobę, ból, informacją. W daszej części warszttów uczestnicy wasztatów wykonywali ćwiczenia. Były one bolesne i tak miało być, bo ból był nie tylko informacją, ale i lekiem.

Potwierdza to życie, że tak jest. Cały sport wyczynowy opiera się na adaptacji do bólu, a ból nie tylko keczy, lecz podnosi  na wyższy poziom stopień wytrenowania mięśni, układów, całego ciała. Jeśli trening pobudza ból, a ciało się do tego adoptuje to ta granica bólu przesuwa się przynosząc profit, który nazywamy formą sportową. Tak jest w sporcie, ale i w kazdym innym prypadku, jeśli chodzi o ciało. Jeśli ciało zetknie się z jakimś czynnikiem wywołującym chorobę, pojawia się ból. Układ odpornościowy reaguje wtedy podobnie jak ciało sportowca, podnosi swój poziom wytrenowania, układ odpornościowy się wzmacnia. Ból obecny w tych wszystkich pzypadkach dowodzi, iż to właśnie on jest lekiem. Możemy to sobie zwizualizować i zobaczyć w ten sposób wojowników tego systemu pędzących w to bolesne miejsce, by się rozprawić z wrogiem, i póki trwa tam wojna, boli.

Pewnego dnia poleciłem tę metodę przyjaciółce. Oto co opowiedziała po pół roku jej stosowania:

„Byłam sceptyczna. Wydawało mi się, że w moim przypadku to głupota, bo bolał mnie kręgosłup, bolała mnie szyja, bolało mnie całe ciało,nawet straciłam głos. Lekarze wyznaczyli mi termin operacji. Uznali, że jest to jedyna metoda przywrócenia mnie do normalnego życia. Miałam tak zmasakrowany kręgosłup, że samochodem jeździłam odwrócona bokiem, nie mogłam utrzymać głowy w normalenej pozycji. Ból wykręcił tak moją szyję, że głowę miałam odwróconą w bok.  Dzień przed wyznaczonym terminem opreacji zastosowałam dwie metody. Przyjaciel oklepał mi szyję i kark, aż do wystąpienia tam siniaków, a później położyłam się na ławce z nogą zadartą do góry, opartą o pionową deskę. Tego dnia, pierwszy raz od pół roku, wyprostowałam głowę. Widziałam to w lustrze, jak rosnę, jak się rozprostowuję. Ćwiczenia były bolesne, bardzo bolesne, nawet dotknięcie mojego karku było bolesne, lecz z kazdym kolejnym klepnięciem ból ustępował, rozpływał się, a w to miejsce pojawiało się rozluźnienie. Czułam jakby z tego miejsca coś się rozpływało na wszystkie strony, jakby blokada tam istniejąca – tama na rzece została odblokowana i rzeka ruszyła swoim naturalnym biegiem.

Przy ćwiczeniu na ławce krzyczałam, śpiewałam, wyłam z bólu już po minucie. Po kilkunadtu dniach byłam w stanie tak leżeć dwadzieścia minut, tydziń później czterdzieści. Adoptowałam się do bólu, a ciało zdrowiało.

Liczyłam na uzdrowienie kręgosłupa, lecz stało się coś dziwnego, ustąpiły inne dolegliwości. Nawet w moejej głowie coś się poprzestawiało, zaczęłam się cieszyć tym, co do tej pory było mi obojętne lub nawet tego nie lubiłam. Poczułam się bardziej pozytywna, wyższa, młodsza, piękniejsza. Naprawdę urosłam dwa centymetry, dopisywał mi humor. Minęła depresja, pojawiła się witalność, lekkość, ze starej babci stałam się nastolatką. Naprawdę. Nie tylko tak czułam, ale mówili mi to ci, którzy znali mnie w poprzedniej wersji. Jednak, gdy mówiłam im o metodde, która przyróciła mi pełnię zdrowia, nie uwierzyli, nie chcieli nawet spróbować. Teraz ćwiczę na siłowni i w domu, chodzę z kijami, truchtam, morsuję, wszystko bez bólu. Wykonuję nadal ćwiczenie na ławce, a ból nią powodowany oczyszcza mnie. Czuję to od razu, gdy z niej schodzę, i odczuwam to w życiu. Czuję, że moje energie się odblokowują, że bez przezkód krąży we mnie życie.

Obeszło się bez operacji, bez ryzyka, które sobą niosły.”

Tyle moja przyaciółka, sam też od czasu do czasu korzystam z dobrodzijstwa ławki, lub tej drugiej metody. Są to metody instynktowne, ciało samo je podsuwa każdemu, lecz tylko ludzie, którzy odczytają te subtelne podpowiedzi potrafią z tego skorzystać. Zauważ, co się dzieje z twoją dłonią, gdy poczujeesz ból w krzyżu, natrychmiast podąża tam twoja dłoń. Zauważ, co się dzieje, gdy zaboli cię kolano, udo, bark, cokolwiek - lekko uderzasz. To instynktowna podpowiedź ciała. Wzmocnij to działanie, a odblokujesz powtały tam enrgetyczny zator. Usuwasz przyczynę, bo blokady w przepływie energii są przyczynami. Zastanów się wówczas, co tę blokadę prowokuje, może styl życia, odżywianie, brak ruchu, a może twoje myśli, stres, zmartwienia. To co się przydarzyła, to informacja, dostałeś list od listonosza, a teraz musisz go odczytać.

I nie zabijaj listonosza lekiem przeciwbólowym.

Nasłuchiwanie odgłosów,informacji naszego ciała, taka cicha z nim rozmowa to sposób na zdrowie. Czasem wystarczy tylko zrozumieć jakiś drobiazg, coś co wydawałoby się zupełnie nieistotnym szczegółem, a w ciagu dłuzszego czasu może przerodzić się w poważną, a nawet w śmiertelną chorobę. Rak płuc, nadciśnienie, cukrzyca nie rodzą się jednego dnia, pracujemy na to latami ignorujac te pierwsze drobne objawy: lekki kaszel, zgagę, ciężkość nóg spowoidowana bezruchem, zmęczenia po oglądaniu zestawu seriali w telewizji. To takie niewinne znaki, lecz po czasie możesz mniec z tego powodu wielki, śmiertelny problem i tak najczęściej jest.

Wydaaje się nam, że trzeba zagłuszać sygnały ciała, że wystrtarczy wiara w lekarza, że jak się pojawi choroba to on pomoże. A on może nie pomóc, bo nie odczyta prawidłowo przyczyny, zapisze tabletki, jakiś drogi lek, na który może nawet nas nie będzie stać, a nawet, to może się okazać że ne pomoże, a nawet zazkodzi, bo każdy z nich na jedno może pomóc a na sto róznych sposobów zaszkodzi.

Rozmowa z ciałem to bardzo subtelna rozmowa, by ja odbyć potrzebna jest cisza w naszej głowie, niepotrzebne  są sterty niepotrzebnych a nawet szkodliwych wiadomości, potrzebna jest inteligencja, by zestawić przyczynę ze skutkiem. A z tą – z inteligencją jest coraz gorzej. Sysem ja zabija, robi to celowo, bo to pomaga mu się bogacić kosztem niewrażliwych na głosy swego ciała ludzi. Zabijają inteligencję reklamy, seriale, a przede wszystkim ucieczka nas samych od siebie. Brakujen nam chwili, by pobyć samemu ze sobą , by wsłuchać się w głosy ciała, a przede wszystkim jest nim ból. Tylko ty możesz go prawidłowo odczytać, bo łatwo go połączyć z tym co dzisiaj robiłeś, co zjadłeś, z paierosem który wypaliłeś, ze stresem, z napięciem, które dzisiaj przeżyłeś, z bezczynnością w fotrelu, z zastojem twoich energii zyciowych, których od dawna nie zmuszasz do intensywnego przepływu, a który cię może odmłodzić, oczyścić z toksyn, sprawić więcej radości.

Dać sobie zabić inteligencję, dać sobie uśpić energie życiowe jest łatwo, a na nowo uruchomić trudno, bo nie ma instrumentu dzięki, któremu to można zrobić. Dlatego moja propozycja jest taka, by się zaprzyjaźnić z bólem i go słuchać, on wszystko powie.  Znajdź chwilę na taką rozmowę, wyłącz na ten czas telewizor (może pójść dalej i go wyrzucić, tak jak ja to zrobiłem, bo uznałem, że nie przynosi żadnego pożytku, same straty, przede wszystkim dla zdrowia. W 99% przypadków to telewizor jest trym narzędziem poprzez które uśmiercasz swą intelkigencję, zakrywasz ból i unikasz nasłuchiwania sygnałów ciała).

Piotr Kiewra

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są moderowane.