Moja duchowa siostra, o której już wspominałem kilka razy, opowiedziała mi o człowieku z jej dzieciństwa i młodości, którego nazywano doktorem. Był lekarzem, bardzo dobrym – najlepszym.
Wspomniała mi, iż on ze swojej podróży po Chinach przywiózł metodę
leczenia z zastosowaniem stołu, ławy, na której się leżało z nogą zadartą do
góry i przymocowaną do belki, a druga noga zwisała. Babcia mojej duchowej
siostry wykonywała to ćwiczenie każdego poranka. On i ona polecali to ćwiczenie
wielu osobom. Babcia chwaliła soobie to, mówiąc, iż to bolesne ćwiczenie ją
odmładza i „krzepi jej zdrowie”. Nie
pokazywali tego prostym ludziom, ponieważ, tak jak mawiał doktor: „Bo po
pierwsze, oni zdrowi nie chcą być, a po drugie, uważają to za szamańską, rodem
z piekła metodę”.
I przypomniałem sobie ten fragment rozmowy, w czasie
warsztatów dotyczących zdrowia, które zorganizowałem w mojej miejscowości,
kilka lat temu. Prowadził je Chińczyk. To co powiedział w pierwszej części, w formie
wykładu było kompatybilne z tym co powtarzam od dziesiątek lat, że usuwając
przyczynę usuwamy podłoże na którym wyrastają, jak grzyby, wszelkie choroby.
Dwie metody, które tam zaprezentował, nie były metodami leczenia, lecz
harmonizowania zdrowia, przywracania zachwianej równowagi. Równowagi zachwianej
stylem życia, stresem, sposobem myślenia, zakodowanymi w podświadomości lękami
i nawykami, które przyciagały choroby, bo te dawały im profity. Zaprezentowane
tam ćwiczenia pobudzały życiowe energie, udrażniały kanały energetyczne, bo
powtsałe tam blokady były przyczyną chorób. On ich nie nazywał, bo mówił, że to
nie ma znaczenia. Medycyna chińska nie wymienia ich nazw, bo ta sama przyczyna
może przejawiać się na wiele różnych form. Podobne jak ja nazywał chorobę, ból,
informacją. W daszej części warszttów uczestnicy wasztatów wykonywali
ćwiczenia. Były one bolesne i tak miało być, bo ból był nie tylko informacją,
ale i lekiem.
Potwierdza to życie, że tak jest. Cały sport wyczynowy opiera
się na adaptacji do bólu, a ból nie tylko keczy, lecz podnosi na wyższy poziom stopień wytrenowania mięśni,
układów, całego ciała. Jeśli trening pobudza ból, a ciało się do tego adoptuje
to ta granica bólu przesuwa się przynosząc profit, który nazywamy formą
sportową. Tak jest w sporcie, ale i w kazdym innym prypadku, jeśli chodzi o
ciało. Jeśli ciało zetknie się z jakimś czynnikiem wywołującym chorobę, pojawia
się ból. Układ odpornościowy reaguje wtedy podobnie jak ciało sportowca,
podnosi swój poziom wytrenowania, układ odpornościowy się wzmacnia. Ból obecny
w tych wszystkich pzypadkach dowodzi, iż to właśnie on jest lekiem. Możemy to
sobie zwizualizować i zobaczyć w ten sposób wojowników tego systemu pędzących w
to bolesne miejsce, by się rozprawić z wrogiem, i póki trwa tam wojna, boli.
Pewnego dnia poleciłem tę metodę przyjaciółce. Oto co
opowiedziała po pół roku jej stosowania:
„Byłam sceptyczna. Wydawało mi się, że w moim przypadku to
głupota, bo bolał mnie kręgosłup, bolała mnie szyja, bolało mnie całe
ciało,nawet straciłam głos. Lekarze wyznaczyli mi termin operacji. Uznali, że
jest to jedyna metoda przywrócenia mnie do normalnego życia. Miałam tak
zmasakrowany kręgosłup, że samochodem jeździłam odwrócona bokiem, nie mogłam
utrzymać głowy w normalenej pozycji. Ból wykręcił tak moją szyję, że głowę
miałam odwróconą w bok. Dzień przed
wyznaczonym terminem opreacji zastosowałam dwie metody. Przyjaciel oklepał mi
szyję i kark, aż do wystąpienia tam siniaków, a później położyłam się na ławce
z nogą zadartą do góry, opartą o pionową deskę. Tego dnia, pierwszy raz od pół
roku, wyprostowałam głowę. Widziałam to w lustrze, jak rosnę, jak się
rozprostowuję. Ćwiczenia były bolesne, bardzo bolesne, nawet dotknięcie mojego
karku było bolesne, lecz z kazdym kolejnym klepnięciem ból ustępował, rozpływał
się, a w to miejsce pojawiało się rozluźnienie. Czułam jakby z tego miejsca coś
się rozpływało na wszystkie strony, jakby blokada tam istniejąca – tama na
rzece została odblokowana i rzeka ruszyła swoim naturalnym biegiem.
Przy ćwiczeniu na ławce krzyczałam, śpiewałam, wyłam z bólu
już po minucie. Po kilkunadtu dniach byłam w stanie tak leżeć dwadzieścia
minut, tydziń później czterdzieści. Adoptowałam się do bólu, a ciało zdrowiało.
Liczyłam na uzdrowienie kręgosłupa, lecz stało się coś
dziwnego, ustąpiły inne dolegliwości. Nawet w moejej głowie coś się
poprzestawiało, zaczęłam się cieszyć tym, co do tej pory było mi obojętne lub
nawet tego nie lubiłam. Poczułam się bardziej pozytywna, wyższa, młodsza, piękniejsza.
Naprawdę urosłam dwa centymetry, dopisywał mi humor. Minęła depresja, pojawiła
się witalność, lekkość, ze starej babci stałam się nastolatką. Naprawdę. Nie
tylko tak czułam, ale mówili mi to ci, którzy znali mnie w poprzedniej wersji.
Jednak, gdy mówiłam im o metodde, która przyróciła mi pełnię zdrowia, nie
uwierzyli, nie chcieli nawet spróbować. Teraz ćwiczę na siłowni i w domu,
chodzę z kijami, truchtam, morsuję, wszystko bez bólu. Wykonuję nadal ćwiczenie
na ławce, a ból nią powodowany oczyszcza mnie. Czuję to od razu, gdy z niej
schodzę, i odczuwam to w życiu. Czuję, że moje energie się odblokowują, że bez
przezkód krąży we mnie życie.
Obeszło się bez operacji, bez ryzyka, które sobą niosły.”
Tyle moja przyaciółka, sam też od czasu do czasu korzystam z
dobrodzijstwa ławki, lub tej drugiej metody. Są to metody instynktowne, ciało
samo je podsuwa każdemu, lecz tylko ludzie, którzy odczytają te subtelne
podpowiedzi potrafią z tego skorzystać. Zauważ, co się dzieje z twoją dłonią,
gdy poczujeesz ból w krzyżu, natrychmiast podąża tam twoja dłoń. Zauważ, co się
dzieje, gdy zaboli cię kolano, udo, bark, cokolwiek - lekko uderzasz. To
instynktowna podpowiedź ciała. Wzmocnij to działanie, a odblokujesz powtały tam
enrgetyczny zator. Usuwasz przyczynę, bo blokady w przepływie energii są
przyczynami. Zastanów się wówczas, co tę blokadę prowokuje, może styl życia,
odżywianie, brak ruchu, a może twoje myśli, stres, zmartwienia. To co się
przydarzyła, to informacja, dostałeś list od listonosza, a teraz musisz go
odczytać.
I nie zabijaj listonosza lekiem przeciwbólowym.
Nasłuchiwanie odgłosów,informacji naszego ciała, taka cicha z
nim rozmowa to sposób na zdrowie. Czasem wystarczy tylko zrozumieć jakiś
drobiazg, coś co wydawałoby się zupełnie nieistotnym szczegółem, a w ciagu
dłuzszego czasu może przerodzić się w poważną, a nawet w śmiertelną chorobę.
Rak płuc, nadciśnienie, cukrzyca nie rodzą się jednego dnia, pracujemy na to
latami ignorujac te pierwsze drobne objawy: lekki kaszel, zgagę, ciężkość nóg
spowoidowana bezruchem, zmęczenia po oglądaniu zestawu seriali w telewizji. To
takie niewinne znaki, lecz po czasie możesz mniec z tego powodu wielki,
śmiertelny problem i tak najczęściej jest.
Wydaaje się nam, że trzeba zagłuszać sygnały ciała, że
wystrtarczy wiara w lekarza, że jak się pojawi choroba to on pomoże. A on może
nie pomóc, bo nie odczyta prawidłowo przyczyny, zapisze tabletki, jakiś drogi
lek, na który może nawet nas nie będzie stać, a nawet, to może się okazać że ne
pomoże, a nawet zazkodzi, bo każdy z nich na jedno może pomóc a na sto róznych
sposobów zaszkodzi.
Rozmowa z ciałem to bardzo subtelna rozmowa, by ja odbyć
potrzebna jest cisza w naszej głowie, niepotrzebne są sterty niepotrzebnych a nawet szkodliwych
wiadomości, potrzebna jest inteligencja, by zestawić przyczynę ze skutkiem. A z
tą – z inteligencją jest coraz gorzej. Sysem ja zabija, robi to celowo, bo to
pomaga mu się bogacić kosztem niewrażliwych na głosy swego ciała ludzi.
Zabijają inteligencję reklamy, seriale, a przede wszystkim ucieczka nas samych
od siebie. Brakujen nam chwili, by pobyć samemu ze sobą , by wsłuchać się w
głosy ciała, a przede wszystkim jest nim ból. Tylko ty możesz go prawidłowo
odczytać, bo łatwo go połączyć z tym co dzisiaj robiłeś, co zjadłeś, z
paierosem który wypaliłeś, ze stresem, z napięciem, które dzisiaj przeżyłeś, z
bezczynnością w fotrelu, z zastojem twoich energii zyciowych, których od dawna nie
zmuszasz do intensywnego przepływu, a który cię może odmłodzić, oczyścić z toksyn,
sprawić więcej radości.
Dać sobie zabić inteligencję, dać sobie uśpić energie życiowe
jest łatwo, a na nowo uruchomić trudno, bo nie ma instrumentu dzięki, któremu
to można zrobić. Dlatego moja propozycja jest taka, by się zaprzyjaźnić z bólem
i go słuchać, on wszystko powie. Znajdź
chwilę na taką rozmowę, wyłącz na ten czas telewizor (może pójść dalej i go
wyrzucić, tak jak ja to zrobiłem, bo uznałem, że nie przynosi żadnego pożytku,
same straty, przede wszystkim dla zdrowia. W 99% przypadków to telewizor jest
trym narzędziem poprzez które uśmiercasz swą intelkigencję, zakrywasz ból i
unikasz nasłuchiwania sygnałów ciała).
Piotr Kiewra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twoje komentarze są moderowane.