niedziela, 25 listopada 2018

Nienawiść i inne ziarna zatruwające życie



- Powiedz mi, dlaczego tak trudno znaleźć miłość? Dlaczego tak trudno się zakochać? Dlaczego tak trudno spotkać kogoś, kto by cię pokochał na całe życie, na tyle mocno, by chciał wytrwać przy mnie całe życie? – zapytała ciocia ni stąd, ni zowąd, po dłuższej zadumie i kilku uronionych łzach. - Piotr spojrzał na nią i uśmiechnąwszy się powiedział:

- Ciociu, nie wiem. Musiałbym zapytać śmiejącego się starca. To mądry człowiek i …

- Ej tam, ej tam! – przerwała na chwilę. Po czym kontynuowała z uśmiechem przez łzy: - Ty wiesz. Zresztą, jak cię znam, to pewnie już mu o mnie opowiedziałeś.  Powiedz mi, „dlaczego”?

- Ciociu, chcesz usłyszeć prawdę? – a ona natychmiast odpowiedziała.
- Tak!

- Ciociu, naprawdę chcesz ją usłyszeć? Ona jest gorzka, ona określa ciebie, twoje podejście do życia.

I to jeszcze nie wszystko. Samo jej poznanie nic ci nie da. Ta prawda ma cię przeniknąć. Musisz sobie ją wziąć do serca, musisz zacząć nią żyć. Ona nie może być gołym słowem, bo ono nic nie znaczy. Ludzie opierają się na nim, a na nim nie można się oprzeć, bo jest puste, nie zawiera treści. To tylko opakowanie, pusta koperta, to tylko wyobrażenie. Za nim nie stoi rzeczywistość. Ono jedynie pokazuje, czym żyjesz, czym się karmisz: - zatrutymi ziarnami, śmieciami, czymś, co nie istnieje, a jednak stoi na twej drodze, jest przeszkodą, odgradza cię od prawdy i od miłości, i od innych kwiatów.

Słowo jest świadectwem twego oddalenia od ciebie samej, od twego serca, od prawdy. Jest świadectwem tego, iż bujasz w obłokach. Zamiast żyć światłem, słońcem, powietrzem, ziemią, prawdziwym pożywieniem, żyjesz jego nieobecnością.
Ciociu, jeszcze raz pytam: chcesz usłyszeć prawdę śmiejącego się starca?

- Tak, chcę! – odpowiedziała zdecydowanie.

- Dobrze.
Gdy patrzę na ciebie, gdy cię słucham, gdy wsłuchuję się w twoje opowieści, w twoje opinie, gdy widzę twe smutki, a przede wszystkim, gdy czuję jak kołacze z bezsilności twe serce, jak krzyczy twa dusza …
Gdy widzę jak biegasz, jak uciekasz i gonisz …
Gdy słyszę bez przerwy te same pytania: Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? – to ci współczuję.

Współczuję ci, bo wiem, że nie jesteś gotowa na prawdę.  Nie chcesz jej przyjąć, odrzucasz ją. Czekasz, aż przyjdzie odpowiedni moment, ale on nie przyjdzie, dopóki nie staniesz się odważna, by ją przyjąć, by zacząć nią żyć, bez względu na to jak jest gorzka.

Ona wygląda jak śmierć i w istocie nią jest, ale póki jej nie poznasz, nie wpuścisz jej, nie otworzysz się na nią, dopóty będą w tobie te bezsensowne pytania. Dopóty będziesz poszukiwać, bez szansy znalezienia, bo jej … nie chcesz.

Ona jest jak śmierć, bo jeśli ją wchłoniesz, jeśli ją zrozumiesz, to umrze ta ciocia, za którą się uważasz, a narodzi się inna, zupełnie inna, odmieniona, prawdziwa, autentyczna, radosna, kochająca i wolna. To będzie zupełnie inna istota. Nie będzie miała z tą nic wspólnego. I tego się lękasz. Nie chcesz stracić tego, co posiadasz – swego nieszcześcia.

Nie, nie jesteś na tyle odważna, by je porzucić. Mało jest ludzi odważnych. Większość to tchórze. Chwytają się czegokolwiek, nawet brzytwy, topora, nędzy, cierpienia, aby tylko nic się nie zmieniło. Boją się nowego, nawet wtedy, gdy nowe jest lepsze, boskie …

Tak, ludzie boją się Boga. Naprawdę się go boją, bo boją się umrzeć …

Powiem ci tak: aktywnie pracowałaś i nadal pracujesz na swoje nieszczęście. Jesteś bardzo, ale to bardzo zaangażowana w unieszczęśliwianie siebie …

- Piotrze, ale jak to? – przerwała zalana łzami, niedowierzająca.

- Ciociu, przypomnij sobie! Odszukaj w sobie, czym żyjesz? Odszukaj te ziarna, które dominują w tobie.

Ciociu, wołasz o miłość, prosisz o nią, czekasz, a żyjesz nienawiścią. To nic, że tylko do jednego człowieka. Nieważne, czy jest to twój były mąż, czy ojciec. Ważne, że jest w tobie ziarno nienawiści. Jest w tobie sporo innych ziaren lęku, strachu, żalu, zła, myśli o pechu, o odpowiedzialności innych za twój los.

Ciociu, ty cały czas widzisz w sobie sierotkę, a nie widzisz w sobie kreatorki - kreatora dobrego i złego, słonecznych i pochmurnych chwil swego życia, no i zadajesz w związku z tym tysiące pytań, bo myślisz, że masz pecha, że ktoś lub coś się na ciebie zawzięło i karze cię takim losem, jaki jest twym udziałem.

Wiedz, że dopóki karmisz się tymi ziarnami, dopóki wypełniają cię takie myśli, nie ma w tobie miejsca na miłość, przyjaźń, uśmiech serca.

I nie będzie w tobie miłości, dopóki dokarmiasz w sobie nienawiść choćby do jednej osoby, choćby do jednej, jedynej istoty na ziemi. Nie będzie, dopóki jest w tobie jakiekolwiek ziarno ciemności, jakiekolwiek zatrute ziarno.

Nie zakwitnie w tobie żaden kwiat, bo całość twej uwagi poświęcasz truciźnie. Cały pokarm, cała twoja życiowa energia płynie w pustkę. Trwonisz swą energię, tracisz życie na zatruwanie siebie i innych. Zatruwasz też mnie, bo ja to widzę.

Nie szkodzisz mi jednakże, wywołujesz we mnie jedynie współczucie. Współczuję ci, bo chciałbym ci pomóc, ale nie mogę, bo tylko ty możesz sobie pomóc.
Twoja trucizna jednak spływa na tych, którzy nie są jej świadomi. Oni oddają ci to samo. Nawzajem siebie zatruwacie.

Tylko ty jesteś za to odpowiedzialna, tylko ty. Możesz uzdrowić siebie i innych, lecz musisz w sobie odnaleźć zatrute ziarna, musisz się im przyjrzeć, stać się ich świadomą. One wtedy obumrą, bo zabierzesz im pokarm.

Zatrułaś tę miłość, którą cię obdarowano, ziarnem nienawiści. Zatruwasz ją cały czas. Nie pytaj więc „dlaczego”? Nie pytaj, bo nikt ci nie odpowie. To głupie pytanie, na które nie ma odpowiedzi. Dopóki nie dasz przyzwolenia miłości, dopóty jej łaska, jej błogość, jej boski dar na ciebie nie spłynie.

Robisz coś odwrotnego – walczysz z ciemnością, a ona nie istnieje, to tylko wytwór twojej głowy. Dopóki walczysz z nią, to istnieje w tobie pokarm, który karmi zło, nieszczęście, cierpienie. Te ziarna nigdy nie wykiełkują, nigdy nie staną się kwiatami, bo są zatrute. Zrozum to. Czekanie nic nie zmieni. Wiara, że ktoś cię czymś obdaruje, że twój los się odmieni, jest beznadziejna. Twoje pytania świadczą o tym, że czekasz na coś beznadziejnego. Są świadectwem, że kręcisz się w kółko, że czekasz na niemożliwe, że cały czas jesteś sierotką, że chcesz nią pozostać.

Dlatego musisz zrozumieć, czego tak naprawdę pragniesz: zatrutych ziaren, czy kwiatów.

To jest mądrość śmiejącego się starca. On nie widzi, żadnego innego rozwiązania. Jest tylko jedno: wybrać, czego pragniesz i tym żyć.

Wiem, że to jest wybór między życiem, a śmiercią. Lecz nie masz innego. Twoje życie nie ma innego celu. Ma tylko ten – poznanie prawdy o sobie. Jeśli naprawdę jesteś odważna, pójdź w jej stronę. I nie lękaj się śmierci. Bo tak naprawdę, to, czego się lękasz jest twoją szansą, jest odrodzeniem, jest tym, czego naprawdę szukasz.


Prawdę śmiejącego się starca przekazał cioci: Piotr Kiewra  

1 komentarz:

Twoje komentarze są moderowane.