poniedziałek, 9 lipca 2018

Propaganda


Istnieje we współczesnym świecie kilka źródeł informacji, z których korzystamy w naszej życiowej wędrówce. Mamy swój własny magazyn wiedzy wyniesionej z domu, ze środowiska, ze szkół. Korzystamy z informacji w mediach, z książek, prasy, kolorowych magazynów, internetu. Wierzymy nauce, autorytetom.
Problem w tym, czy informacje – wiedza, którą zgromadziliśmy, czy te, które na bieżąco do nas docierają, są prawdą.
Otóż najczęściej są nieprawdą, kłamstwami, półprawdami. Bardzo często jest jeszcze gorzej – są propagandą.
Informacje są „produkowane” by pomóc w sprzedaży, zamiast informacją są reklamą, popartą pseudonauką, lub nawet bezczelnymi kłamstwami.
Dlaczego tak jest? Z powodu pieniędzy. Nie ma innego powodu. Może są inne, ale najczęściej są to powody zespolone z tymi finansowymi (a nazywane teoriami spiskowymi), np. te mające służyć depopulacji (czyli zmmniejszeniu ilości ludzi na świecie).
Jednak nie będą tutaj mówił o teoriach, ani nawet o pieniądzach, lecz o samej propagandzie.
Propaganda, pod pozorem informowania, służy polityce, celom gospodarczym, religinym i antyreligijnym, społecznym. Służy propagowaniu określonych wzorców zachowań, sposobowi myślenia, promocji określonego stylu życia (konsumpcjonizm), a nawet propagowaniu określonego sposobu odżywiania, dbania o zdrowie.
Przyjrzyjmy się propagandzie dotyczącej zdrowia, a bardziej precyzyjnie mówiąc, dotyczącej chorób, czyli reklamom leków, produktów spożywczych, itp.
Ileż to mamy okazji by oglądać programy służące promowaniu sztuki gotowania?
We wszystkich tych programach zachwala się - występujące tam sławy kuchni  -promują „zdrowe” odżywianie, czyli gotowanie, smażenie.
I dlatego, takie programy nazywam propagandą, bezczelną, kłamliwą propagandą. Propaguje się tam procesy, które kompletnie zdrowiu nie służą, wręcz przeciwnie, zakwaszają nasze organizmy, postarzają, pozbawiają witamin, minerałów – pozbawiają witalności, bioaktywności, niszczą życie obecne w nieprzetworzonej, naturalnej żywności.
A tak naprawdę, co jest zdrowego w czymś, co jest ugotowane i usmażone? Nic.
Ile czasu przeżyje lew karmiony wyłącznie ugotowanym mięsem? Ile przeżyje cielak, czy krowa karmiona homogenizowanym mlekiem, kefirem naturalnym, lub twarogiem? Jakie zdrowie mają psy i koty karmione „ludzkim” jedzeniem? Skąd się wzięła cukrzyca? Skąd cholesterol, skąd guzy? Dlaczego ponad 60% ludzi ma nadwagę? Dlaczego ludzie zamiast żyć 120 lat, jak wskazuje na to nasz potencjał, żyją siedemdziesiąt kilka i krócej? Dlaczego rośnie sprzedaż leków?
Aaaaa … są jeszcze inne ciekawe pytania:
Dlaczego więcej niż rolnik zarabia przemysł przetwórczy? Po co ten przemysł jest w ogóle potrzebny? Do czego jest potrzebne to wszystko, co jest między rolnikiem a konsumentem? Dlaczego rolnika nie nazywa się dzisiaj wytwórcą żywności?  I przede wszystkim, dlaczego żywność jest taka droga?
A no dlatego, że propaganda i to wszystko czemu ona służy obsesyjnie pragnie pieniędzy. Tak obsesyjnie, że z zimna krwią mordują ludzi, zwierzęta, prowokują cierpienia ludzi, zwierzat, niszczenie środowiska, zagładę całych ekosystemów. W imię tych celów przybliża nas do krawędzi zagłady: nie tylko do śmierci i chorób jednostek, całych rzesz, ale do samozagłady świata jako całości.

Oto, czym jest propaganda: nie jest informacją, jest narzędziem w rękach władzy, jawnej, czy ukrytej, służącym jej celom.

Gdzie zatem możemy znaleźć prawdę? Gdzie nie ma propagandy? Które informacje nie są obarczone propagandą, nie są skażone kłamstwem?

Prawdy nie trzeba szukać, ona jest. Jest w naturze. To, co naturalne, jest zdrowe. Prawda jest w nas. Nasz instynkt ciała podpowiada nam prawdę. Nie mylmy jednak instynktu z nawykami żywieniowymi, ukształtowanymi przez wynalazek „diabła”, czyli kucharzy (patrz powiedzenie: Bóg stworzył pożywienie, a diabeł kucharza, czyli od dawna jest to wiadome).
Prawdę podpowiada nam intuicja.
Jest taki sposób odżywiania, który nazywamy instynktownym (tutaj szerzej na ten temat: http://piotrkiewra.blogspot.com/2014/02/jedzenie-oczami-czyli-jak-przestac-byc.html )
Poszukując prawdy wystarczy przyjrzeć się zwierzętom żyjącym w naturze, tym, które nie zostały skażone cywilizacją i produktami człowieka. Wystarczy się przyjrzeć ludom żyjącym bliżej natury, mniej cywilizowanym. Znajdziemy tam nie tylko zdrowe sposoby odżywiania, zdrowe diety, znajdziemy tam również sposoby samouzdrawiania, profilaktykę zdrowotną, znajdziemy tam zdrowie, krórego nie trzeba szukać, bo ono jest czymś naturalnym. Tak, to zdrowie jest naszą naturą a nie choroba.
W czasach propagandy, niestety, przekonuje się nas, że to choroby są czymś naturalnym, a zdrowie czymś, co trzeba sobie wywalczyć poprzez leki i medycynę, czyli poprzez uleganie propagandzie.
Wraz z postępem cywilizacji, postępował rozwój propagandy. Rozwijającej się cywilzacji jednak nie można mylić z postępem, np. w sztuce odżywiania. Ten postęp, tak naprawdę, nie był i nie jest postępem, jest czymś jemu przeciwnym, jest upadkiem, promowaniem chorób i degeneracji.
Oto, co widzę w jednej z ostatnich reklam: mówi się w niej, że tłuste i usmażone, czyli przetworzone jedzenie, szkodzi naszej wątrobie. Nie pada jednak w tejże reklamie wniosek, że w takim razie zdrowe jest to, co nieusmażone, nieprzetworzone. Jest pomijany, a proponowane są leki, które mają odkwasić i zapobiec zgadze i innym dolegliwościom maltretowanego organizmu. Czyż to nie jest propaganda?
Tak, jest. I to bezczelna. A mimo to trafia do dużej części ludzi, przekonuje ich do zakupu tych specyfików i do trwania w złych nawykach. Dlaczego?
Bo ta głupota, niezrozumienie większości ludzi, jest efektem propagandy trwającej setki lat. Jest efektem braku zaufania do mądrości ciała, do intuicji, do natury. Ufamy, w większości propagandzie, bo tak zostały wyprane i wyprasowane nasze mózgi, że nie potrafią dostrzec rzeczy oczywistych.
A to jest właśnie jej celem: ogłupienie, wywołanie bezkrytycznego zaufania do leków, medycyny, propagandy, sprowokowanie chorób, depopulacja, a tak naprawdę – kasa, wielka kasa. Koncerny farmaceutyczne, spożywcze, skorumpowani przez nie politycy i media, zarabiają na propagandzie i jej skutkach działania. Kiedyś szukano „perpetum mobile”, dzisiaj propaganda jest narzędziem, które pomaga władzy osiagać znacznie więcej niż owo „perpetum”, bo ktoś, kto włada propagandą otrzymuje znacznie więcej kasy niż w nią wkłada.

Oto link do filmu, który to potwierdza w polityce: https://www.youtube.com/watch?v=sg-Io6XtK5M#t=41

Człowiek - większość ludzi, przystosowany jest do roślinnego odżywiania, surowego, jednak bez warzyw i owoców, w ogóle bez pokarmu roślinnego są w stanie przeżyć ludy Północy. W jaki sposób? Jedzą surowe mieso i skorupiaki wyciągane okazyjnie z dna mórz i jezior.
Kluczowe jest tu nieprzetwarzanie, odżywianie się naturalnym pożywieniem, żywym, niosącym życie, witalizującym. To, co przetworzone takie nie jest. Wystarczy ugotować, usmażyć, wygrillować, długo przechować, a będzie to zupełnie inne pożywienie. Stanie się ubogie, martwe, niosące choroby, brak witalności, zmęczenie, stres, przyspieszające starzenie się.
Od kiedy zaczęły działać cywilizacyjne nawyki, a później propaganda, człowiek zaczął „wynajdywać” choroby: cukrzycę, nowotwory, układu krwionośnego i wiele innych, słusznie nazywanych cywlizacyjnymi. Lecz nie sama cywlizacjia je wywołuje, lecz jej kłamstwa odnośnie naszych nawyków żywieniowych i stylu życia (czyli brak ruchu, stres, sposób myślenia).
Co proponuję tym tekstem?
Uniezależnienie się od propagandy.
Zaufanie ciału i jego instynktom.
Zaufanie intuicji.
Zaufanie naturze.
Proponuję ją podglądać i brać stamtąd przykład, by zmienić - by wrócić do zachowań instynktownych, zamiast nawyków ukształtowanych przez propagandę i nasze własne przekonaia umysłu (które są czymś zupełnie innym niż podpowiedzi naszej intucji, wewnętrznej mądrości, będącej częścią natury, więc znającej prawdę).
Na swoich okazyjnych wykładach, często posługuję się przykładem mojego mistrza w naturalnym stylu życia i odżywiania. Ten mistrz nie czyta książek, nigdy nie był na żadnym wykładzie, nie usłyszał choćby jednej rady od tzw. mądrych głów, nie skorzystał z porady dietetyka, nie oglądnął choćby jednego programu kulinarnego, w ogóle nie zna się na sztuce przygotowywania potraw, a jest zawsze zdrowy, bo odżywia się w sposób naturalny, właściwy dla niego, bo instynktowny. To dzika sarna w lesie. Gdy mam dylemat dotyczący odżywiania, to obserwuję sarnę i odkrywam to co właściwe dla mnie.
Sarna nigdy nie słyszała o śniadaniach, obiadach i kolacjach, o kaloriach, o „zdrowych” zupach, o wielodaniowych obiadach, nie słyszała o urozmaiceniu menu, o witaminach, minerałach, białkach, itd., w zasadzie można powiedzieć, że nie ma żadnej wiedzy i pewnie dzięki temu jest mądra. Tak, mądrość zdobywa się przez doświadczenie, słuchanie dzikiego instynktu, a nie poprzez wiedzę. Zaryzykuję tezę, iż im większy postęp cywilizacyjny, im więcej ma do powiedzenia nauka w sprawach żywieniowych i stylu życia, tym większy mają problem ludzie ze zdrowiem. Im wyższy poziom medycyny tym więcej chorób ludzie cierpią.
Dlatego to właśnie sarna z lasu jest dla mnie o niebo większym autorytetem niż wszyscy profesorowie, docenci i magistrzy razem wzięci.
A i jeszcze jedno. Jak najłatwiej rozpoznać propagandę? Po ilości argumentów. Prawda nie wymaga badań, potwierdzania naukowego, nie potrzebuje żadnego uzasadnienia, żadnego argumentu. Ona po prostu jest, broni się sama swoim istnieniem. Natomiast propaganda wymaga argumentów. Im ma ich więcej, tym jest bardziej bezczelna i kłamliwa.
Teraz to już naprawdę wszystko.

Piotr Kiewra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są moderowane.