Któregoś
razu pozwoliłem sobie nie zgodzić się z moim rozmówcą. Wg niego jedzenie
surowych brokułów jest rzeczą ekstremalną, tak samo zresztą jak picie
nieprzegotowanej wody, coroczne wędrowanie po górach, chodzenie zimą bez czapki
i szalika.

Zapytał
mnie wtedy, co, wg mnie, jest ekstremalne? Odpowiedziałem:
To
odejście od natury tym jest, bo w zestawieniu tych wszystkich rzeczy: braku
ruchu, przegrzanych mieszkań, przesadnej higieny, odżywiania przetworzoną żywnością,
życiem w napięciu, tworzymy ekstremalnie niekorzystne warunki dla zdrowia.
Zatem
marsz, czy bieg na boso, jedzenie surowych warzyw i owoców, czy zimowe pływanie
są zachowaniami naturalnymi, to jest dla człowieka naturalne, bo z natury się wywodzimy.
Ogrzewane mieszkania, buty i ubrania, komunikacja i maszyny ograniczające ilość
i intensywność ruchu, używanie ognia do gotowania potraw zaś są wynalazkami
cywilizacji i w większości przypadków nie służą zdrowiu. Zatem to one powinny
być uznane za ekstremalne, bo nienaturalne, bo niekorzystne, bo niebezpieczne.
Nie
próbowałem go przekonywać, bo jako wytwór cywilizacji, stosował statystykę i demokrację
do klasyfikowania ludzkich zachowań. Dla mojego rozmówcy ekstremalne to, coś,
co robi mniejszość. Ale to nie statystyka nas chroni przed chorobami, to nie
ona degeneruje, rozleniwia nasze ciała. Statystyka jest tylko racjonalizacją,
usprawiedliwianiem się poprzez identyfikowanie się z większością, lecz –
niestety (dla większości), to natura ma rację, a nie większość. To życie w
zgodzie z naturą sprzyja zdrowiu, a nie wszystkie zdobycze cywilizacji.
Statystyka
służy usprawiedliwianiu nieodpowiedzialności, a chroni nas przed chorobami
nasza za siebie odpowiedzialność, a jest nią życie w zgodzie z naturą, z naturą
naszych ciał. Dlatego robię rzeczy ekstremalne (wg statystyki), bo one mi
służą, bo są naturalne.
Piotr
Kiewra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twoje komentarze są moderowane.