poniedziałek, 25 stycznia 2016

Modlitwa o zdrowie

Modlisz się o zdrowie, pragniesz go.

Tylko, jak Bóg ma wysłuchać twej modlitwy, do której ma się przychylić, gdy wysyłasz mu dwie sprzeczne: jedną w prośbie, drugą w praktyce życia?
Palisz, pijesz, źle się odżywiasz, nie ćwiczysz, siedzisz przy grzejniku, żyjesz w stresie, lęku, martwisz się, masz negatywne myśli, nie ufasz swojemu ciału, jego mocy samoozdrowieńczej, nie kochasz – nienawidzisz siebie, a mimo to śmiesz prosić o zdrowie?

A może jest jeszcze gorzej, może, tak naprawdę, nie chcesz zdrowia? Może choroba zapewnia ci profity: rentę, zasiłek, zainteresowanie i współczucie bliskich, może się tobą zajmują, dzięki chorobie nie czujesz się samotny? Nie jest tak? 

Nie ma mowy, nie dostaniesz go, bo jesteś nieodpowiedzialny, nie możesz się zdecydować, czego naprawdę chcesz, jesteś hipokrytą, łgarzem, a nawet przestępcą.

Jeśli podejmiesz decyzję, wtedy twoja modlitwa zostanie wysłuchana. Dopóki tego nie zrobisz, szkoda twoich kolan, ofiar na tacę, czasu.

Wtedy okaże się, że nie będziesz musiał o nic prosić, zdrowie dasz sobie sam, bo ono w tobie jest, jest twoją naturą – tylko, że je niszczysz: stylem życia, myśleniem, brakiem ufności.

Zrozum, czym jest modlitwa, nie jest prośbą, słowem, jest uczuciem. Otwórz serce na siebie, nie niszcz siebie – to będzie twoja modlitwa.

Mówi się w oparciu o naukę, ale i dawne przekazy duchowych mistrzów Wschodu, że większość chorób jest w głowie – są wywoływane poprzez myśli, a później uwidaczniają się w ciele. Czyli inaczej mówiąc, twoje myśli są „modlitwą” – prośbą: jeśli myśli są negatywne – tracisz zdrowie (nie od razu – z czasem), jeśli są pozytywne – zachowujesz zdrowie. Twoje ciało słucha twojej głowy, wykonuje jej polecenia. Na przykład jeśli lękasz się jakiejś choroby, często o nich rozmawiasz i myślisz, to tak jakbyś o nią prosił, jakbyś się o nią modlił.

Stres, lęk, strach, brak akceptacji samego siebie, nieufność w stosunku do mądrości ciała wywołują choroby – są rodzajem negatywnej modlitwy.
I odwrotnie, ufność, akceptacja, głębokie porozumienie ze swoją istotą (poznanie siebie) odbudowuje zdrowie, pozwala je utrzymać – jest rodzajem pozytywnej modlitwy.

Ty jesteś więc panem swego losu, bo ty wybierasz rodzaj modlitwy i ty jesteś tym, który tej modlitwy wysłuchuje i ją wprowadza w czyn. Ty programujesz swoje zdrowie, w większości nieświadomie.

Lecz twoja nieświadomość nie może cię usprawiedliwiać. Stań się więc świadomym wszystkiego – każdej modlitwy, każdej myśli, siebie.

Bycie świadomym, to bycie świadkiem każdego kroku, każdego gestu twego ciała, każdego oddechu, ale przede wszystkim każdej myśli.

Już samo obserwowanie swoich myśli uzdrawia, bo jest pozytywnym rodzajem modlitwy. Jest modlitwą bez słów, bez próśb.

Stań się więc świadomym, stań się świadkiem i stań się zdrowym.

Piotr Kiewra  

czwartek, 7 stycznia 2016

Schody

Ten blog jest udostępnianiem mojej drogi samouzdrawiania. Odkrywam ją w naturze, w samorozwoju i poprzez duchowość. Są to swego rodzaju schody, po których stąpam, a gdy sprawdzę, przejdę, doświadczę, dzielę się z innymi.

Tylko uwzględnienie całości daje pełne rezultaty, prowadzi do zdrowia, samouzdrowienia i błogostanu, a tak naprawdę do poznania siebie. Im lepiej siebie znasz i kochasz, tym jesteś zdrowszy, tym lepiej rozumiesz świat, tym więcej dostrzegasz w nim piękna, tym jesteś szczęśliwszy, tym bardziej spełniony i tym bardziej ufny.
A ufność to najpotężniejsza siła w samouzdrawianiu, to moc pełni życia.

Są trzy etapy samouzdrawiania, trzy kolejne kawałki drogi do pokonania, trzy prace do wykonania. Na każdym z nich jest trochę schodów.

Pierwszy to porozumienie z ciałem, zrozumienie jego potrzeb, słuchanie jego głosu, odkrycie jego natury i zharmonizowanie się z tym. Ciało wywodzi się z natury, więc najlepiej się czuje w pełnej harmonii z nią. Mówię tu nie tylko o byciu w naturze, o byciu jej częścią, o oddychaniu jej świeżością i jej mocą życia, mówię też o naturalnym odżywianiu, karmieniu ciała nieprzetworzoną żywnością, dostarczaniu odpowiednich, zgodnych z jego potrzebami, dawek ruchu. Ciało potrzebuje nie tylko ćwiczeń fizycznych, potrzebuje ćwiczeń jego odporności, czyli obecności czynników, które podnoszą jego próg adaptacyjny do zewnętrznych warunków, czyli potrzebuje narażania się na niewygody, na wirusy, bakterie, zimno, ciepło, itp. Ciało potrzebuje wolności od ciężarów, które na niego nakładasz w postaci toksyn, złych myśli, używek, chemicznych śmieci, nadmiernego stresu.

Drugi, to zrozumienie, że umysł ma nam służyć, a nie nami rządzić. To jest najtrudniejsza praca do wykonania i właściwie niemożliwa do zrobienia bez trzeciego etapu. Tutaj trudności do pokonania to jak próba wejścia w sandałach i letnim ubraniu na Mount Everest, jak przepłynięcie oceanu wpław z kamieniem u szyi (nie za duży, by utonąć, nie za mały, by poczuć trud).
Umysł jest kreatorem, tworzy i dobre i złe rzeczy. Jest przyczyną problemów, tworzy je i buduje swoje znaczenie próbując je pokonać, jest też przyczyną chorób. Większość chorób ma podłoże psychiczne. Umysł to decyzje, to myśli, wyobrażenia. Nasze wychowanie, wpływ innych ludzi, przekonania, nawyki, wiedza stworzyły z umysłu władcę absolutnego, a rozwój polega na odwróceniu tego, na uczynieniu z cesarza sługi. Dlatego porównuję tę pracę do wspinaczki na Everest i przepływania oceanu, bo to miara ogromu pracy do wykonania.
Na starcie jest wiedza, nawyki, są przekonania, jest ego, na mecie jest ufność.
Ufność to klucz do zdrowia, do poznania, do szczęscia, do miłości. By się nauczyć tym kluczem posługiwać i poddać się tej drodze, zobaczyć, co jest na szczycie służy kolejny etap.

Trzeci, to duchowość. Duchowość to nic innego jak poznanie siebie, swojej prawdy, prawdy w ogóle. Nie da się wykonać na tym etapie żadnej pracy, jeśli nie połączy się jej z drugim etapem.

Motywacji do tej pracy dostarcza cierpienie. Tak naprawdę choroba, cierpienia mentalne służą dobremu celowi, samorozwojowi, samouzdrawianiu, zrozumieniu. 

Cierpienie i choroba wprowadzają do życia potrzebę poszukiwania drogi do zrozumienia. Jeśli się tak podejdzie do tematu, jeśli jest się wdzięcznym za choroby i cierpienia, jest szansa na wejście na szczyt. Jeśli nie pokona się własnego umysłu, czeka nas destrukcja zanim przyjdzie zrozumienie.
Motywuje do pracy cierpienie, a przewodnikiem, światłem jest radość.

To jedyna droga na szczyt i tu są największe tajemnice, tu jest szansa na odkrycie pełni swojej mocy, pełni potencjału – również zdrowia.
Na tym etapie jest pięć schodów, pięć prac do wykonania, jest praca z pięcioma siłami. 

Oto one:
1.     Pierwszą jest intensywność. Bądź totalny, żyj pełnią, żyj na sto procent, rób wszystko z pełną intensywnością. Jeśli tańczysz, pracujesz, chodzisz po górach, uprawiasz sport, rób to totalnie, poświęć się temu całkowicie. Jeśli kochasz, to kochaj, by nie starczyło już siły na nic innego, byś nawet nie mógł pomyśleć, by znikła twoja głowa, by się zatraciła, byś zapomniał o sobie. Jeśli pracujesz, to stań się tak zajęty pracą, by była tylko ona, itp. Czyli intensywność.
2.     Drugą jest oswojenie. Rób to, co kochasz, to, co chcesz robić, stawaj się tym, kim chcesz być. Ćwicz się w tym stawaniu, w malowaniu, biegu, pracy i ćwicz, ćwicz, ćwicz. Chłoń to, czego naprawdę chcesz. Porzuć natomiast to, nie używaj tego, czego nie chcesz. Ćwiczenie sprawia, że tworzysz w ten sposób drogę, którą to, czego chcesz przychodzi do ciebie. Nieużywanie sprawia, że droga się zaciera, i nie przychodzi do ciebie to, czego nie chcesz. Tu trzeba uważać, ponieważ mowa tu jest również o ćwiczeniach związanych z umysłem. Jeśli nie chcesz w swoim życiu strachu, ale jest on ciągle w tobie obecny, bo ćwiczysz myślenie o swoich strachach, to asfaltujesz dla swoich strachów, drogę do siebie.
3.     Trzecią siłą są białe nasiona. Porzuć wszystko, co jest czarne: zło, zazdrość, zaborczość, chęć dominacji, nienawiść. Jeśli się pojawiają ich czarne nasiona, obserwuj je, wchłoń w serce i zamień w ten sposób na białe nasiona: miłość, współodczuwanie, służenie, szczerość, wrażliwość, uważność. Z białych nasion wyrosną białe kwiaty, wyrośniesz ty, twoja prawda, twoja pełna moc, uwolni się twój cały potencjał.
4.     Czwartą siłą jest wyrzeczenie się myśli skupionych na ego. Obserwuj je a jeśli cokolwiek się pojawi, odłącz się od tego. Każdej takiej myśli, natychmiast ścinaj głowę, nie zwlekaj, bo zwlekanie dodaje im energii.
5.     Piątą siłą jest dzielenie się dobrem, które się u ciebie pojawia. Gdy pojawia się miłość, natychmiast się nią podziel, gdy pojawia się uśmiech, radość, natychmiast tym obdzielaj, natychmiast poświęć to dla dobra innych. Obdarowywuj wszystko i wszystkich. W tej duchowej ekonomi jest taka zasada, że jeśli dajesz (bezwarunkowo, bezinteresownie), to otrzymujesz, im więcej dajesz, tym więcej otrzymujesz. To przeciwieństwo ekonomii z rzeczywistości zewnętrznej, bo tam, by mieć – gromadzisz, by mieć żebrzcież, kradniesz, udajesz sierotę, lub kupujesz za nieobecność, za nieszczęście, brak miłości, za zdrowie, itp.

Dzięki schodom, dzięki zrozumieniu, osiągasz szczyt, a z niego widzisz cały świat, kosmos, a przede wszystkim siebie. Ta głęboka znajomość sprawia, że potrafisz uzdrawiać swoje ciało, swój umysł, relacje, ale potrafisz też naprawiać świat. Jednak nie zrozumiesz tego, póki nie spojrzysz ze szczytu, póki nie doświadczysz. Tego nie można opanować tak jak wiedzę, tę drogę musisz przejść. Znajomość siebie to nie wiedza o sobie, to bycie sobą. Przejdź tę drogę, wejdź po schodach na górę, a się przekonasz, o czym mówię. W innym przypadku to niemożliwe. Dołącz do mnie w tej wspinaczce.

Piotr Kiewra, na podstawie Osho, Księga mądrości



sobota, 2 stycznia 2016

Szukając siebie

To, że nie wiesz, kim jesteś jest przyczyną wszystkich twoich problemów: cierpienia, nieszczęścia, braku miłości, braku zdrowia.

Człowiek jest jedyną istotą na ziemi, która szuka siebie. W jego głowie toczy się nieustanny, uporczywy i bolesny dialog, padają pytania i odpowiedzi.

W kontekście rzeczywistości, a przede wszystkim relacji z ludźmi – bycia wrażliwym na swoim własnym punkcie - poczucia własnej wartości, ciągle powtarza się pytanie: kim jestem?

Szukanie odpowiedzi trwa całe życie i nigdy ostatecznie taka odpowiedź nie jest gotowa. Nigdy nie jest … chyba, że przestaniemy się identyfikować z twórcą całego zamieszania, czyli umysłem, bo tak naprawdę na to pytanie nie ma odpowiedzi, lub odwrotnie jest ich miliony.

Nie może być odpowiedzi, bo umysł funkcjonuje na zasadzie porównań z innymi, a w tym nigdy nie będziemy się czuli dobrze, bo zawsze się znajdzie ktoś, kto nas przygniecie swoją urodą, elokwencją, sukcesami, tzw. „szczęściem”, lub choćby stanem konta, albo, wręcz odwrotnie, wszędzie napotkamy ludzi, którzy są większymi od nas sierotami, czy żebrakami, kogoś, kto bardziej niż my zasługuje na współczucie.

Trenerzy rozwoju osobistego, różni guru, autorzy poradników dla zagubionych wśród takich pytań, radzą: odkryj kim jesteś, bądź sobą. Lecz wielu z nich, prawie nikt tego nie mówi, by nie zadawać takich pytań dla własnego umysłu, bo to on jest źródłem problemów, bo on doprowadził do tego, że jesteśmy wszystkim i niczym, doprowadził nas do wiecznego chcenia, by być większym, bardziej znaczącym, bogatszym, interesującym, mądrzejszym, więcej wiedzącym, itd. To z jego powodu jesteśmy w ciągłej drodze, ciągle szukamy, ciągle mamy nadzieję i ciągle dowiadujemy się, że nic nie wiemy.

Myślę, więc jestem jest całkowicie fałszywe. A mimo, że takie jest, z uporem większość ludzi utożsamia się ze swoją myślą, a póki się z nią identyfikuje nie odkryje prawdy o sobie. Zdaj sobie z tego sprawę.

Jeśli uważasz, że wiesz kim jesteś, albo, że powinieneś się tego dowiedzieć, to znak, że nie wiesz i póki będzie w tobie przekonanie o tej powinności, to się nie dowiesz.

Wielu ludzi jest przekonanych, że wiedzą kim są, i że należy się pogodzić z jakąś konkretną wizją, np. byciem nieszczęśliwym, byciem niekochanym, że trzeba zaakceptować swoją karmę i mówią do siebie: jestem jaki jestem i nic na to nie poradzę, tak miało być, Bóg tak chce, taki mój los.

Problem w tym, że zgadzają się na nieprawdziwego siebie, bo przekonanie twojego umysłu na twój własny temat jest absolutnie nieprawdziwe. Twój umysł nigdy nie ma racji, żaden z ludzi – z nieświadomych ludzi, na twój temat też nie zna prawdy. Nie jesteś umysłem. Nie możesz się identyfikować z tym, co na twój temat mówi twoja własna głowa, bo w głowie nie ma prawdy, bo prawda nie jest myślą. Myśl jest osądem, wynikiem porównania, przekonaniem, prawdą większości, odbiciem znaczenia jakie masz w społeczeństwie, wyobrażeniem. Po prostu nie jesteś kimś, za kogo się uważasz i nie jesteś też kimś, kim chciałbyś być.

I właściwie to powinno wystarczyć. Nie musisz sobie zadawać więcej tego pytania, bo żaden ptak, żaden słoń i żadna mrówka sobie tego pytania nie zadaje, a jest sobą. Paradoks polega na tym, by przestać szukać siebie, a wtedy dowiesz się kim jesteś – poczujesz to. A gdy to poczujesz staniesz się wreszcie szczęśliwy.

Ktoś ci powiedział: szukaj a znajdziesz, więc szukasz. Lecz szukałeś nie tam, gdzie powinieneś i nie przy pomocy właściwego narzędzia. I niepotrzebnie szukałeś, bo już jesteś sobą, lecz dopóki szukasz, nim nie będziesz, bo dopóki szukasz, masz nadzieję być kimś innym niż jesteś. To obłęd.

Dopóki to pytanie w tobie ciągle się rodzi, nie ma szans na to wielkie odkrycie.
Póki się martwisz, czujesz się nieszczęśliwy, samotny, niekochany, póki cierpisz i masz problemy, póki jesteś niespokojny i pełen myśli – nie jesteś sobą. Nadal nie wiesz kim jesteś.

Komu zadać takie pytanie – kim jestem? Zapytaj, bez słów i myśli, swego istnienia, swojej największej głębi, swojej prawdy, nie swego umysłu. Ale nie musi to być pytanie, wystarczy obserwacja swego umysłu i twoja obecność w TERAZ.

Po czym możesz poznać siebie?
Gdy poczujesz radość, bezgraniczne szczęście, spokój, bezwarunkową miłość do siebie samego, połączenie ze wszystkim, gdy będziesz wolny od oczekiwań, od słów i myśli, to wtedy poczujesz, bez żadnych przymiotników: JA JESTEM. Wtedy będziesz sobą i odkryjesz, że zawsze nim byłeś i że poszukiwania oddalały cię od tego momentu.

Jeśli do tej pory nie zdawałeś sobie sprawy, co tak naprawdę jest celem twego życia, to zdaj sobie wreszcie z tego sprawę - celem jest twój rozwój, a rozwój to nic innego jak odkrycie tej duchowej prawdy - JA JESTEM.



Piotr Kiewra, na podstawie Eckhart Tolle, Nowa Ziemia oraz Osho*   


*Nie jestem ci w stanie wytłumaczyć i opisać drogi ku odpowiedzi, kim jesteś. Skorzystaj z drogi mistrzów: Osho, Eckharta Tolle i innych.