niedziela, 27 lipca 2014

Zmień kierunek

Martwisz się, przeżywasz niepokój, stres, strach, rozterki, rozczarowanie, a może masz depresję?  Z jakiego powodu tak się dzieje? 

Może na coś czekasz, czegoś chcesz, a może nawet pragniesz, masz nadzieję, marzenie, życiowy cel, pożądasz, wierzysz?

Będziesz się dalej martwić, bać się, niepokoić, nadal będziesz w depresji jeśli czegoś w SOBIE nie zmienisz. Wiedz, że nie doczekasz się niczego lepszego, bo z samego chcenia, żądania, pożądania, z marzenia, z oczekiwania, z nadziei, z wiary, że otrzymasz (bo ci się należy), nic nie wynika. Nic nie wynika, bo to tylko chęć brania, kradzieży, próba wykorzystania kogoś i czegoś. 
Zmień to, bo to tylko frustracje i strata czasu.

Zmień kierunek z brania, na dawanie. Zmień ten kierunek z tego na do <siebie, na ten od > siebie. Zmień, a wszystko się zmieni. Lecz w tym przypadku też niczego nie oczekuj. Po prostu zmień, a zobaczysz co się stanie. Zmień i już.

Tylko ten, i to, co daje, otrzymuje. Zobacz w naturze! Woda, powietrze, wiatr, drzewa, inne rośliny, zwierzęta, dają siebie, dają to co mają. Ty też dawaj. Dawaj – lecz tu nie chodzi o rzeczy, chodzi o energię, coś z twego wnętrza, a nie coś z twoich rzeczy, czy coś z twojej pracy.

To nie jest zmiana w sposobie myślenia, stylu życia, w zachowaniu się, w charakterze, w osobowości, to jest głęboka zmiana w tobie, to jest odkrycie swojej prawdziwej natury, to jest zmiana o charakterze duchowym. 
To jest zmiana o 180 stopni. Stajesz się innym człowiekiem, prawdziwym, bo tylko dający jest prawdziwy.

Obdarowujący staje się otwarty na przyjmowanie, bowiem konsekwencją dawania jest otrzymywanie. Bo dając otwierasz się, przez ciebie przepływa energia, stajesz się jak rzeka, z jednej strony dajesz, z drugiej do ciebie wpływa. Wszystko zaczyna krążyć, płynąć, a przecież wiesz, że wszystko płynie, również te rzeczy, które chciałeś otrzymać. Nie mogłeś jednak ich otrzymać, bo nie byłeś na nie otwarty, bo otwarty jest tylko ktoś, kto daje. 
To tak jak z butelką, w której jest woda. Nie możesz tam wlać więcej wody. Butelka pełna i zamknięta, nie może być bardziej obdarowana wodą - bo jest zamknięta. Tylko bycie jak rzeka, otwarcie się na przepływ, to ciągłe otrzymywanie jako konsekwencja dawania. Nie inaczej jest z tobą, gdy chcesz, gdy pragniesz, gdy pożądasz najpierw musisz dać. To właściwa kolejność. I nie ma tu żadnego warunku typu, jak dasz to otrzymasz, bo to nie jest transakcja kupna i sprzedaży. To dawanie jest bezwarunkowe, po prostu dawaj i nie oczekuj niczego, a dopiero „coś” do ciebie przyjdzie.

Zmień kierunek, a nie będziesz musiał wierzyć, mieć nadziei, marzyć, poszukiwać, oczekiwać, pożądać. Reczy, energie, będą przez ciebie płynąć. To przyjdzie bez wysiłku.

Tutaj chodzi o uruchomienie energii w odpowiednia stronę, świadomie wysyłanej energii duchowej, nie o dawanie pieniędzy, czy chleba. Zacznij obdarowywać prawdziwymi darami, pieniądze i chleb, to tylko namiastki, to chęć zmazania poczucia winy, efekt strachu, bo pieniędzmi i chlebem obdarowujesz chcąc zasłużyć na otrzymywanie, a więc nadal chcąc brać.

Zmień kierunek, a strach zniknie i pojawi się miłość, zniknie nienawiść, a pojawi się współczucie, współodczuwanie i to będą największe dary. Nie ma większych.


Gdy obdarujesz miłością to ona do ciebie wróci.

Taka jest natura świata, taka jest twoja natura. Zmień kierunek, bo jeśli nie zmienisz, twój niepokój i cała reszta niechcianych rzeczy będą trwały.

Piotr Kiewra

Ta zmiana jest chyba największą ze zmian, jakich potrzebujemy. Nie ma innego sposobu na dokonanie tej zmiany jak medytacja. Najprostsza z nich to obserwowanie swojego oddechu. Polecam książkę z całym zestawem medytacji: Osho – Techniki medytacji

sobota, 12 lipca 2014

Kreator problemów

Kto lub co kreuje twoje problemy?

Ty.

Ty jesteś za nie odpowiedzialny, bo ty je  stworzyłeś. 
Stworzyłeś je dla zysku, masz z nich korzyści. Możesz się z tym nie zgodzić, ale to jest najczystsza prawda.

Zmartwienia, problemy, nieszczęścia zapewniają ci profity, więc je świadomie, lub częściej podświadomie przyciągasz, tworzysz je. Gdy je ktoś lub coś (instytucja) pomoże ci je rozwiązać, tworzysz następne, bo nie możesz bez nich żyć. One dodają ci energii, dają wrażenie, że jesteś kochany, że jesteś ważny, że jesteś w centrum uwagi. Kreując je wzbudzasz zainteresowanie otoczenia, rodziny, wybranych osób.
Robisz to by przyciągnąć uwagę. Gdy ktoś poświęca ci uwagę podaje ci energię. Wystarczy czułe spojrzenie, słowo, opieka, zainteresowanie by poczuć się lepiej. Dlatego starasz się wzbudzać zainteresowanie opowiadając o swoich problemach, zmartwieniach, okazując swoje nieszczęście, smutek, chorobę. Tak zostałeś wychowany, nauczony już od dziecka. Interesowano się tobą w przeszłości tylko wtedy gdy chorowałeś, spotkał cię ból, cierpienie, nieszczęście, gdy pokazywałeś światu łzy.

To jakie i ile problemów tworzysz zależy od fazy twego rozwoju, od osiągniętej dojrzałości (dojrzałość to nie lata życia, ilość nagromadzonej wiedzy, lecz stan świadomości). Inne problemy miałeś jako dzieciak, nastolatek, rodzic, inne masz jako staruszek. Jako staruszek śmiejesz się z problemów, którymi się borykałeś w poprzednich etapach twojego życia, to dowód na to że ty je tworzysz, i że odpowiadają one twoim "potrzebom", czyli poziomowi twojego rozwoju. Gdy się starzejesz starzeją się twoje problemy, gdy dziecinniejesz dziecinnieją i one, lecz gdy się rozwijasz, dojrzewasz, masz więcej świadomości, problemy maleją lub znikają. 

TY TWORZYSZ SWOJE PROBLEMY!!!
Niestety obserwujemy to zjawisko bardzo często. Oczywiście, gdy ktoś ci o tym wprost mówi, nie wierzysz, nie zgadzasz się, lecz prawda jest właśnie taka.

Większość ludzi podświadomie wybiera nieszczęście jako sposób na to by ich pokochano. Niestety nieszczęśliwych ludzi trudno pokochać, bo nie kochają siebie sami.

Wygląda więc na to, że to wszystko robisz na próżno. Nie tędy droga. Nie doczekasz się miłości, to tylko litość, tanie współczucie, płytkie zainteresowanie. Nie ma w tym miłości, współodczuwania, empatii, bo prawdę powiedziawszy postępując w ten sposób nie zasługujesz na prawdziwą miłość.
Nie zasługujesz w swoich oczach, bo gdy siebie nie darzysz szacunkiem, trudno by robili to inni, by cię kochali za aktorską – dobrze skrywaną grę.

Zmień swój wizerunek osoby nieszczęśliwej, biednej, niekochanej, godnej litości i współczucia – pokochaj siebie. Wtedy nie będziesz musiał grać by wzbudzać zainteresowanie, nie będziesz musiał opowiadać o swoich nieszczęściach, zmartwieniach problemach by cię pokochano. Wtedy też znacznie lepiej poczujesz się sam ze sobą.

Gdy się wreszcie kiedyś zgodzisz z prawdą o twoich problemach, dopiero wtedy zyskasz szansę na zmianę, na zmniejszenie, lub wyeliminowanie problemów ze swego życia. Rozwijaj się zatem, dojrzewaj, zyskuj więcej świadomości.

Radość, wolność, dzielenie się energią miłości przynosi prawdziwe i nieudawane, nie kradzione profity, przynosi miłość. Nie inaczej.

Postawiłem odważną tezę i by ją poprzeć jakimś mocnym dowodem załączam film o człowieku, który ma wszelkie dane, by być człowiekiem nieszczęśliwym, niekochanym, o człowieku, który ma wiele powodów, by narzekać, martwić się, opowiadać o swoich problemach, zabiegać o współczucie, a robi coś zupełnie odwrotnego, daje ludziom nadzieję, dzieli się pozytywną energią, opowiada o tym czym się cieszy, a nie o tym co go smuci.





Piotr Kiewra

Rozwój osobisty, czy medytacja? Stań z boku

Tak jak każdy człowiek masz swoje problemy, zmartwienia. Trudno ci się od nich uwolnić, prawda? Lecz jest na to sposób.

Dlaczego o tym mówię w rubryce o zdrowiu? Bo jest to kluczowa sprawa właśnie dla zdrowia, nie tylko tego psychicznego, lecz też dla ciała.

Sposób myślenia  to klucz do zmian w życiu. Tak się twierdzi wokół, tak wiele się o nim mówi, poświęca się mu szkolenia, książki, artykuły, a w wielu przypadkach korzysta się również z porad terapeutów, z psychoanalityków. Czy tak jest naprawdę? Dzięki kilku książkom spotkałem się z innym zdaniem, że kluczem do radykalnych zmian w życiu jest nie zmiana sposobu myślenia, lecz jego porzucenie. Na pierwszy rzut oka wydaje się to bardzo kontrowersyjne, po głębszym zapoznaniu się, staje się zrozumiałe i usprawiedliwione.
Tym tekstem cię pewnie nie przekonam, dlatego proponuję książki wymienione na końcu felietonu.

Najczęściej zmiana sposobu myślenia jest trudna, bardzo trudna. Dlaczego, bo wiąże się z czymś, co czasem jest niemożliwe do zrobienia, lub wiąże się z manipulacją własnym umysłem. Owszem dokonuje się zmian w sposobie myślenia, lecz nie rozwiązuje się problemu na stałe. Przypomina to zamiatanie śmieci pod dywan, lub chowanie ich do szuflady, zamiast pozbyć się ich na stałe. W jednym miejscu problem wtedy znika, ale pojawia się w innym, lub pojawia się ich więcej.

Ja ci nie proponuję zmiany sposobu myślenia, lecz pozbycie się myślenia.

Jesteś w szoku? Jak to, przecież nie można pozbyć się myślenia! Otóż można, przynajmniej na chwilę, po to by z umysłu, który stał się naszym władcą, uczynić naszego sługę. 

Tak, UMYSŁ POWINIEN NAM SŁUŻYĆ, A NIE NAMI WŁADAĆ.

By zrozumieć o czym mówię, trzeba sobie wyjaśnić kilka rzeczy. Przede wszystkim dwie rzeczy: mózg i umysł. Mózg to organ naszego ciała stworzony przez naturę, natomiast umysł jest zjawiskiem i jest wytworem naszego wychowania, został ukształtowany przez społeczeństwo, czyli jest czymś stworzonym sztucznie.
Mózgi ludzi nie różnią się, prawie się nie różnią, natomiast sposób myślenia poszczególnych jednostek różni się zdecydowanie, bo został ukształtowany w określony sposób, został oparty na przekonaniach, na wyuczonych schematach. Czyli mogłeś zostać nauczony np. zamartwiania się. I najczęściej tak się stało. Jeśli tak, to twój umysł będzie potrzebował zmartwień, on się tym karmi, on tym żyje. W takich sytuacjach zamiast ci służyć, będzie sprawiał ci kłopoty, w twoim życiu będą przeważały zmartwienia, problemy.

Trudno w to uwierzyć, ale problem nie jest czymś rzeczywistym, jest czymś co zależy od sposobu postrzegania. Można to zauważyć, gdy przyjrzymy się np. pewnej grupie ludzi. Dla jednych to, że pada deszcz będzie problemem, przeszkodą, dla innych czymś dobrym, pożądanym. Jedni zrobią z tego problem, inni piękne – godne cieszenia się zjawisko. Czyli problem jest w umyśle, a nie jest czymś realnym.

Dlatego jako ludzie tak się różnimy. Nasze ciała są prawie identyczne, podobne. Biologiczne, fizjologiczne różnice są niewielkie, natomiast sposób myślenia różnicuje nas bardzo znacznie. To sposób myślenia sprawia, że jedni są wielcy, wybitni, inni maluczcy, tacy maluczcy jak robaczki. Mózgi mają podobne, lecz sposób myślenia zupełnie inny. Możliwości takie same, lub podobne, a sposób korzystania z nich diametralnie inny. Jedni latają dzięki swojemu sposobowi myślenia, inni leżą w rowie. Ludzie są prawie tacy sami lecz różnorodność ludzkich  umysłów jest wielka.

Lecz kłopoty umysł sprawia wszystkim. Od czasu do czasu, u jednych, lub na stałe u innych umysł stwarza problemy, produkuje zmartwienia. Problemy i zmartwienia chwieją emocjonalnie człowiekiem, wywołują gorsze samopoczucie, psują zdrowie.
Dlaczego? Bo każda myśl niesie z sobą określoną energię. Gniew to pewna energia, radość to pewna energia, smutek .. Jeśli myślisz w określony sposób, masz też określonego rodzaju energię. Zamieniając sposób myślenia można przemienić też towarzyszącą mu energię, można poczuć się lepiej, można poprawić zdrowie. Zaś martwiąc się, żyjąc problemami rujnujesz zdrowie, bo przechowujesz, gromadzisz złą energię. Psuje ci to nie tylko zdrowie ciała, ale psuje relacje z innymi, zatruwa życie.

Jak już powiedziałem jest na to sposób.
Lecz nie proponuję zmiany sposobu myślenia, bo to wymaga manipulowania umysłem, a to trudne i ryzykowne, może zamiast cos zmienić na lepsze, sprawę znacznie pogorszyć. Nie warto przekładać śmieci z jednej szuflady do drugiej, lepiej opróżnić szuflady.
Zamiast manipulować sposobem myślenia lepiej po prostu go obserwować. 

Gdy  obserwujemy myśli one znikają. To jedno z największych odkryć w historii ludzkości.

Obserwujemy np. swój gniew, a on znika, łagodnieje, jego energia przemienia się w coś pozytywnego, we współczucie. Obserwujemy swój smutek a nasz nastrój się poprawia, pojawia się radość. Zamieniamy energię smutku na energię radości.

Dlatego tysiące lat temu medytowano. Medytacja to nic innego jak niemyślenie, obserwowanie myśli.

Gdy medytujemy, gdy obserwujemy, każda brzydka myśl, każda brzydka rzecz w naszym umyśle znika pozostawiając dobrą energię, pozostawia wielki skarb.
„Zmartwienia to pasożyty naszego umysłu, istnieją tylko dlatego, że się z nimi utożsamiamy.” Zamartwiając się wlewasz życiodajną energię do zmartwień. Żyją one wtedy własnym życiem, karmimy je życiodajną energią. 

Natomiast jeśli obserwujemy, po prostu stoimy z boku, zachowujemy pewien dystans, jesteśmy obojętni jakbyśmy mieli do czynienia z cudzymi myślami, przerywany związek z nimi.
Medytacja może wprowadzić oddalenie od myśli, dać spokój, wprowadzić ciszę do naszego życia i zmienić to życie w zupełnie inną wartość. Oddalając się od zmartwień, od analizowania problemów, od życia w myślach nimi, możemy wprowadzić do swego życia nieustającą radość, zdrowie, spokój, rozluźnienie.

Medytacja, obserwowanie, prowadzi do powstania dystansu do naszego myślenia, do naszego umysłu i o to właśnie chodzi. Zauważ że ty, jak i inni ludzie, zawsze czujemy się ekspertami w rozwiązywaniu cudzych problemów, doradzaniu innym gdy się martwią. Mamy zawsze gotowe rady na każdy cudzy problem, na każde obce zmartwienie. Dlaczego? Bo zachowujemy dystans, bo nie identyfikujemy się z nimi. Ten dystans i nieidentyfikowanie pozwala nam spoglądać na to z boku, z góry, pozwala lepiej widzieć, bo jest perspektywa. Nie można czytać tekstu, z nosem przy kartce, trzeba zachować pewien dystans, tak samo jest i w tym przypadku. Stańmy się więc bezstronnymi obserwatorami własnych myśli. „Wyjdź z siebie, stań z boku” przyjrzyj się uważnie swoim myślom, a znikną. Śmieci opuszczą szufladę. Im częściej będziemy to czynić, tym rzadziej będziemy się źle czuć, tym rzadziej będziemy się martwić.

Z powodu braku dystansu, z powodu braku obserwowania własnych myśli, tracimy mądrość, która istnieje w nas w przypadku przyglądania się cudzym problemom i zmartwieniom.

Medytacja pozwala wejść na wzgórze i patrzeć na wszystko z góry. Widzimy wtedy lepiej, jaśniej. Problemy nie pochłaniają już naszej energii, przeznaczamy ją wtedy na radość, na śmiech, współczucie, na miłość, na dobre rzeczy.
Gdy problem nie jest twój zawsze potrafisz udzielić dobrej rady, więc spójrz na swoje tak jakby nie były twoimi. Obserwuj, medytuj. I to tyle.

Czy medytacja jest łatwa? Nie. Lecz jest łatwiejsza niż zmiana sposobu myślenia. Ma kilka zalet: jest skuteczna, darmowa i rozwiązuje problemy definitywnie, jeśli będziemy wytrwali, konsekwentni i wprowadzimy ją małymi krokami do swojego stylu życia. To co się udaje przy pomocy medytacji, rzadko się udaje przy pomocy lat psychoanalizy, pomocy psychologów, czy długich szkoleń, kursów rozwoju osobistego.

Tekst napisany na podstawie książek Osho: „Księga zrozumienia”, „Techniki medytacji”.


Piotr Kiewra

Tatry. Żleb Kulczyńskiego.wmv