Dlaczego,
tak wydawałoby się filozoficzny i duchowy tekst wstawiam do bloga poświęconego
zdrowiu? Otóż zdrowie jest pochodną głębi naszej duchowości, zdrowie zależy od
stanu poznania siebie, od głębi naszej akceptacji samego siebie. I dlatego
znajdują się tu takie teksty. Cała reszta stylu życia, czyli odżywianie, ruch,
unikanie zagrożeń, bieżące usuwanie toksyn, hartowanie, wzmacnianie odporności,
sposób myślenia, medycyna, to tylko uzupełniające drobiazgi. Takie jest moje
zdanie.
Mistycy, mistrzowie duchowi mówią, że miłość, wolność, szczęście,
uczucie błogości, radość, są czymś bezwarunkowym, czymś, co istnieje bez
względu na okoliczności zewnętrzne, czymś, co posiadamy na stałe i nic,
kompletnie nic nie jest potrzebne, by być szczęśliwym, pełnym miłości,
radosnym, by być w błogostanie.
Natomiast w naszym życiu jest zupełnie odwrotnie,
potrzebujemy pretekstu, spełnienia określonych warunków, wystąpienia
określonych okoliczności, zaspokojenia określonej potrzeby, odniesienia
sukcesu, wystąpienia czegoś, obecności kogoś, kto lub co, sprawi, że poczujemy
chwilową przyjemność, poczujemy się spełnieni, zaspokojeni, szczęśliwi,
wartościowi, ważni, potrzebni.
My, jako ludzie, uważamy, że bycie szczęśliwym wymaga
spełnienia jakiegoś warunku, np. odwzajemnionej miłości, osiągnięcia postawionych
sobie celów, spełnienia jakiegoś marzenia, stania się kimś ważnym dla innych
ludzi, osiągnięcia sukcesu, statusu, itd., podczas, gdy to, o czym mówimy,
czego pragniemy, nie jest prawdziwym szczęściem, jest tylko chwilową
przyjemnością, chwilą – namiastką szczęścia. Ci, którzy - poprzez życiowe
doświadczenia - tego zaznali – zaznali goryczy ulotności tego stanu, wymyślili,
że szczęście jest byciem w drodze. Wymyślili nadzieję.
Tymczasem,
tak jak mówią mistycy i duchowi mistrzowie - usłyszmy to jeszcze raz: szczęście
jest czymś bezwarunkowym, czyli czymś, co już w nas jest, i nic, dokładnie nic,
nie jest potrzebne, byś czuł się szczęśliwym.
Nie jest nam potrzebne spełnianie żadnej życiowej misji,
spełnianie dobrych uczynków, bycie dobrym człowiekiem, bycie wśród przyjaciół,
wśród kochających cię ludzi, bycie kochającym, wartościowym i potrzebnym dla
innych, bo to wszystko nie jest warunkiem wystąpienia szczęścia, lecz jego
skutkiem.
Zrozum to!
Dlaczego zatem, skoro szczęście jest naszą naturą, występuje
w nas na stałe, i nie jest potrzebny żaden spełniony cel, czy marzenie, żadna
zaspokojona potrzeba, bycie w drodze do tych rzeczy, to nie czujemy szczęścia?
Otóż to. To jest dobre pytanie. Wielu się nad tym głowiło i
nic nie wymyślili, bo zamiast zaufać mistykom i mistrzom, zaufali głowom i ich
filozofiom, a prawda nie jest skutkiem dociekań umysłu, lecz czymś stałym,
niezmiennym i zawsze obecnym. I ona jest w nas, a nie w świecie zewnętrznym,
filozofia zaś bada świat zewnętrzny i człowieka widzianego od zewnątrz. Więc …
Dlaczego nie czujemy
szczęścia?
Bo jest pewna przeszkoda, jest coś - jest w nas chmura, która
przesłania to szczęście i sprawia, że go nie widzimy i nie czujemy, że nie
rozumiemy prawdy.
Jest tą
przeszkodą, tą chmurą, nasze ego.
Co to jest ego?
Ego to nasz umysł, to nasze myślenie, to nasza nieobecność w
życiu, to nasz strach, to nasza nieodpowiedzialność, to nasza niewola, to nasza
nieufność, to przyczyna niezrozumienia i braku dostrzegania prawdy (nieświadomość).
To twój egoizm* sprawia, że jesteś nieszczęśliwy, niekochany,
niespełniony, biedny, zły, zniewolony, pełen lęku i strachu.
Mało tego, to twój egoizm sprawia, że inni tacy są, bo tak
ich postrzegasz. Bo ty im przypinasz łatki złych ludzi, ludzi nieszczęśliwych,
niekochanych, żebraków, biedaków. Tak ich postrzegasz, bo sam taki jesteś, tak
ich widzisz, bo tak myślisz.
Nieobecnością jest myślenie, bo ono sprawia, że nie jesteśmy
obecni w życiu, bo bycie myślami w przeszłości lub przyszłości jest
nieobecnością. Życie jest bowiem tylko i wyłącznie teraz i tutaj. Bycie w
myślach jest zatem nieobecnością, jest ucieczką z życia, jest nieobecnością w
rzeczywistości, jest walką z życiem, przeciwstawianiem się temu, co egzystencja
nam przynosi, a tak naprawdę jest walką jednych myśli z innymi.
Nieodpowiedzialnością jest zrzucanie winy za brak poczucia
szczęścia na czynniki zewnętrzne, na innych ludzi, na życie, na Boga. Ego czyni
nas nieodpowiedzialnymi.
Źródłem
nieszczęścia jest myślenie, jest ego, jest strach.
Póki
poszukujemy szczęścia poprzez umysł, nigdy go nie zaznamy, bo umysł (a więc i
filozofia) nie jest z tego świata, w którym jest źródło szczęścia.
W zgodzie z mistrzami i mistykami zatem:
Nieszczęście
jest twoim wyborem, zaś szczęście twoją naturą.
Nie jesteś
szczęśliwy, bo chcesz być nieszczęśliwy, bo wybrałeś nieszczęście jako swoją drogę
życia.
Jest to prawdą, bez względu na to czy się z tym zgadzasz, czy
nie. Prawda nie wymaga udowadniania, bo ona jest. To kłamstwa, iluzje wymagają
uzasadnień.
Mistycy mówią, że to właśnie nasz własny umysł jest piekłem.
To on zasłania chmurami niebo, czyli świadomość i póki nie nauczysz się
korzystać z umysłu w sposób nie wyrządzający ci krzywdy, w sposób, który
pozbawia cię iluzji, nie wydobędziesz się z piekła, nie dostaniesz się do
nieba.
A teraz praktycznie: kiedy jesteś egoistą, kiedy rządzi tobą
umysł? Parę pytań:
·
Dlaczego używasz dużej ilości słów? Z powodu egoizmu:
chcesz nimi zaznaczyć swoje istnienie, dodać sobie wartości, chcesz by inni
dostrzegli twoją inteligencję, wiedzę, twoją ważność, wyjątkowość, itd.
·
Czujesz się samotny/samotna? Dzieje się tak z powodu
twojego strachu, z powodu twojego ego. W tej dziedzinie twoje ego jest
wyjątkowo wredne, naprawdę. Otóż rozważ: Chcesz przy sobie kogoś mieć, chcesz
kogoś zawłaszczyć, chcesz kogoś wykorzystać: jego ciało, umysł lub duszę, by
przysporzyć sobie szczęścia, bo poczuć się zaakceptowanym, ważnym, by zaspokoić
swoją potrzebę. Jesteś samotny i zawsze będziesz, choćbyś była/był w tłumie
kochających i kochanych osób, póki nie odnajdziesz miłości w sobie, bo miłość
nie jest towarem, który się przemieszcza z miejsca na miejsce, jest czymś w nas
stale obecnym i tylko to duchowe odkrycie sprawia, że inni przestają być dla
nas potrzebni, że kończy się potrzeba ich wykorzystywania, zniewalania z powodu
naszego egoizmu.
·
Czy często stawiasz sobie pytanie: dlaczego? Stawiamy
je z powodu ego, z powodu przerzucania odpowiedzialności z siebie na czynniki
zewnętrzne, z powodu uznania siebie za nieszczęśnika.
·
Dlaczego pragniesz wzajemności w miłości? Z powodu
egoizmu. To miłość innej osoby ma sprawić, że poczujesz się ważny, doceniony,
zaakceptowany, itd.
·
Czy to, co nazywasz miłością, naprawdę nią jest? Nie
jest z powodu egoizmu. Twoja miłość jest w umyśle, kochasz za coś, kochasz
tylko wybranych ludzi, sytuacje, lub zjawiska, pozostałych traktujesz
obojętnie, lub nawet nienawidzisz, a mistycy mówią, że jeśli nienawidzisz choć
tylko jedną osobę, lub cokolwiek, to twoja miłość jest nieprawdziwa, bo nie
może występować jednocześnie i miłość, i nienawiść. Wszędzie tam, gdzie jest
strach (a nienawiść jest strachem) tam jest brak miłości. Tak się dzieje, bo
miłość i strach wypełniają tę samą przestrzeń, strach zatem jest nieobecnością
miłości. Tak samo zazdrość, lęk przed utratą bliskiej osoby. Zresztą same
wyróżnianie na bliskie i dalsze osoby jest już działaniem ego, wszelkie wyróżnianie,
klasyfikowanie, ocenianie nim jest.
·
Czy poszukujesz? Czy masz cele, marzenia, pragnienia,
potrzeby, jakieś swoje misje do spełnienia? Jeśli masz, nie będziesz szczęśliwy,
bo samo ich posiadanie jest egoistyczne, pokazuje, że twój umysł dominuje nad
wewnętrzną świadomością (możesz ją nazwać duszą, jaźnią, Bogiem, życiem,
Kosmosem, itp.). Gdy szukasz – nie znajdziesz, bo nie ufasz życiu, lecz własnemu
umysłowi, a on nie może ci dać niczego, bo niczego nie posiada. Jego istnienie
jest iluzją.
·
Pragniesz być dobrym człowiekiem, czynić dobro? Robisz
to z powodu egoizmu, bo myślisz, że to cię zbawi, że zasłużysz sobie tym
działaniem na jakieś wyróżnienie, na jakies miano, lub miejsce w niebie. Już
jesteś dobrym człowiekiem. Gdy pozbędziesz się egoizmu, będziesz czynił tylko i
wyłacznie dobro, ale najważniejsze … będziesz to czynił bezinteresownie, nie po
to, by zostać zbawionym, ale tak bez żadnej motywacji, bez żadnego celu.
·
Jesteś chory? Cierpisz z innego powodu? Dzieje się ta
choroba i twoje cierpienie z powodu egoizmu, strachu, bo zawsze cię goni to
przed czym uciekasz, a gonisz to co ucieka od ciebie. Jeśli gonisz zdrowie, ono
będzie uciekać, jeśli uciekasz przed chorobą, to ona cię goni … takie jest
życie, gdy rządzi tobą umysł.
·
Żyjesz wspomnieniami, odczuwasz stres? To twój egoizm
sprawia, że obawiasz się przyszłości, uciekasz przed przeszłością, bo za dużo myślisz,
jesteś nieobecny, nie odczuwasz, nie kochasz. Uczucie jest tylko teraz,
natomiast myśli są tylko w przeszłości lub przyszłości. Myśli nigdy nie dotyczą
teraźniejszości … zauważ to. Jeszcze raz … umysł żyje przeszłością i
przyszłością, a uczucia są w teraz. Zrozum zatem, czym jest miłość … ona jest
tylko teraz, czyli miłość nie jest myślą … jeśli myśisz, że kochasz … to nie
kochasz. To jest trudne do zrozumienia, dlatego powtarzam to po raz trzeci:
umysł jest zawsze we WCZORAJ, lub w JUTRO, nie ma go w TERAZ, a uczucia
odwrotnie. Dlatego to miłośc jest przeciwieństwem myślenia, a skoro jest
przeciweństwem też strachu, to stąd wniosek, że myślenie to strach, a strach
jest z powodu myślenia. Można je stosować jako zamienniki: myślenie=strach=ego.
·
Myślisz, że miłość to związek, że to bycie w związku (uczuciowym)
z kimś? To twój egoizm sprawia, że wyznajesz to przekonanie. Miłośc to stan
bycia, to bycie świadome, to połaczenie ze wszystkim i wszystkimi, a nie twój
wybór obiektu miłości. Nieświadomośc tego sprawia, że cierpisz i że stawiasz
sobie warunki.
·
Oceniasz, klasyfikujesz, stawiasz warunki? Tak się dzieje z powodu twego egoizmu, bo
pragniesz się wyróznić, stać się kimś bardziej ważnym od innych. Porównujesz
się, chcesz podążać za tymi, których podziwiasz, ale to zawsze jest i będzie
dla ciebie złe, ponieważ jesteś kimś innym i uciekasz od siebie, nie
akceptujesz siebie.
·
Nie akceptujesz siebie takim jaki jesteś? To jest
źródło twego nieszczęścia, i odwrotnie: akceptacja jest źródłem szczęścia -
wszelka akceptacja, poczynając od siebie, bo tak naprawdę akceptacja siebie
jest akceptacją wszystkiego, również zła, jako części dobra. Gdy akceptujesz
siebie do końca, to zło znika. Zaakceptuj, a tego doświadczysz!
·
Potrzebujesz w coś wierzyć, masz nadzieję, a mimo to
nie ma ma w tobie bezwarunkowej ufności w to, co przyniesie życie? Walczysz o
cokolwiek, wyznajesz i używasz metafory, że życie to ciagła walka? To twój
egoizm sprawia, że nie poddajesz się, nie ufasz, boisz się, ufasz tylko swojemu
umysłowi … przyczynie twoich problemów. W twoim życiu jest mnóstwo stresu,
walki, ciągłej pogoni, cierpień, trudów, obwiniania, bo nie ufasz, tak naprawdę
nie wierzysz, bo twój egoizm nie potrafi się poddać, zaufać. Twoim życiem
rządzi strach z powodu braku ufności. Jeśli walczysz, to znak, że jesteś
niewierzący, to znaczy, że Bóg jest dla ciebie czczym frazesem. Gdy walczysz,
twoja wiara jest nieszczera. Walką zaprzeczasz wierze. Tylko nieufni walczą.
Tak naprawdę, nie masz o co walczyć, bo wszystko co ma wartość już w tobie
jest, a walką jedynie przyznajesz, iż w to nie wierzysz.
·
Nie czujesz się wolny? Wszędzie widzisz ograniczenia,
łańcuchy, zło, nieszczęście, biedę, smutek? Pamiętaj! To twój sposób myślenia
sprawia, że tak postrzegasz świat. Twoją naturą jest wolność i nic cię nie
ogranicza. Nie musisz zatem wywalczać sobie czegokolwiek: ani miłości, ani
wolności, ani akceptacji, docenienia …. Świat cię akceptuje takim, jaki jesteś.
Nic nie musisz zmieniać, o nic walczyć. Nie musisz zmieniać siebie, bo jesteś
doskonały … Tylko twój umysł jest niedoskonały, więc jedyne co musisz … potrzebujesz,
to zrozumieć, gdzie jest jego miejsce.
Potrzebujesz uwolnić się od władzy umysłu, od ego, od strachu. To jest
twoja naturalna i jedyna duchowa powinność.
Jako człowiek potrzebujesz powietrza, pożywienia,
wody, ruchu oraz uwolnienia się od władzy umysłu, czyli pozbycia się ego
(strachu).
I zrozum jeszcze jedno, zanim zanegujesz wszystko, co
mistycy i ja za nimi tu mówię: oni nie proponują ci, byś się skrócił o głowę,
oni ci sugerują byś oddał władzę świadomości, swojej wewnętrznej, naturalnej i
wiecznej mocy, sile, prawdzie, i byś pozbawił tej władzy umysłu. Sugerują ci
jedynie, poprzez medytację, uczynić swój własny umysł sługą, by wypełniał misję
mostu między świadomością (duszą, intuicją, Bogiem, życiem, egzystencją,
Wszechświatem, Kosmosem – jak wolisz), sercem, a twoim ciałem. To są jedyne ich
sugestie.
To wszystko.
Piotr Kiewra na podstawie Osho
*Bardziej
precyzyjny i właściwy jest termin ego, lecz użyłem tu specjalnie egoizm, bo to
pojęcie jest lepiej znane, lepiej je rozpoznajemy.
Osho nie był filozofem ani myślicielem. Był mistykiem i mistrzem medytacji.
OdpowiedzUsuńJego nauki wypływały z głębokiego doświadczania rzeczywistości .
Dzięki panu, panie Piotrze jego przesłanie pozostaje żywe.
Pozdrawiam gorąco . T.
Osho nie był filozofem ani myślicielem. Był mistykiem i mistrzem medytacji.
OdpowiedzUsuńJego nauki wypływały z doskonałego doświadczania i osądu rzeczywistości.
Dzięki panu ,panie Piotrze jego przesłanie wciąż żyje.
Pozdrawiam gorąco.