środa, 18 marca 2020

Nie pytaj mnie o choroby, pytaj o zdrowie


Odebrał połączenie od cioci: 
- Wiesz, Piotrze, boję się tego koronawirusa. No wiesz, tyle się o nim mówi, tyle osób zachorowało, istna pandemia. Boję się i dlatego dzwonię, a nie proszę o pogawendkę u mnie. Chciałam o parę rzeczy zapytać, bo ty się znasz na chorobach.  
- Ciociu, tyle razy ci mówiłem, że nie znam się na chorobach, nie zajmuję się nimi. Wiem tylko, co nieco o zdrowiu i to swoim. – odpowiedział.
- No, ale o tym wirusie to na pewno dużo wiesz. – upierała się.
- Nie, nic o nim nie wiem i nie będę wiedział, póki się z nim nie spotkam. 
- Piotr, nie żartuj! Ja mówię całkiem poważnie, przecież to śmiertelna choroba. – apelowała.
- Ciociu nie żartuję. Jeśli tylko będziesz wiedziała, że go masz, to po niego przyjdę. Naprawdę. To jest moja metoda. Zawsze byłem otwarty na grypy i anginy, które przechodziłaś i które inni przechodzili. Już tyle razy odwiedzałem cię w chorobie, by się zarazić od ciebie i od każdego, kto tylko narzekał na przeziębienie, lub cokolwiek wywołanego bakteriami i wirusami. Pamiętasz przecież i potwierdzisz?
- No tak, prawda. I nigdy się nie zaraziłeś. – potwierdziła.
- Nie. Było odwrotnie. Zaraziłem się za każdym razem i dlatego nie chorowałem. 
– Zaraz, zaraz, nie rozumiem. Zaraziłeś się, a nie byłeś chory? – pytała zdziwiona.
- Tak ciociu. To była moja szczepionka, która wzmacniała mój układ odpornościowy, mój system samouzdrawiający. Widzisz, odporność jest jak mięśnie, serce i płuca, trzeba ją ćwiczyć by była sprawniejsza. Odporność potrzebuje wyzwań. W miarę jak rośnie, można jej stawiać coraz wyższe wymagania, a ona sobie z tym radzi. Zanim pojawiła się choroba to moje przeciwciała zniszczyły wirusy i bakterie. Wygrywały z nimi wojnę, zanim zdążyły zaatakować i cokolwiek zniszczyć, zachwiać równowagę w moim ciele. Być może przyszedł teraz czas na koronawirusa. A na pewno się z nim spotkam i ty się spotkasz, i wszyscy się spotkają. Może, tak jak ja, tego nie odczują, może zachorują, być może umrą, ale odpowiedzialność zawsze jest po stronie każdego człowieka za siebie samego. Odpwiedzialność nie z powodu zarażenia się, lecz z powodu braku gotowości na spotkanie, z powodu słabej odporności .
- Hola, hola Piotrze, ale nie wszyscy mogą mieć dużą odporność. Na przykład starsi ludzie, tacy jak ja. Mam już prawie osiemdziesiątkę. W tym wieku odporność słabnie. Przecież o tym wiesz. 
- To fakt, lecz nie z powodu wieku, tylko dlatego, że starsi na ogół nie ćwiczą swojej odporności. Izolują się od chorób, są mniej ruchliwi. Stawiają ciału mniej wyzwań, unikają zimy, zimna, unikają ruchu, unikają słońca, deszczu. Ich odżywianie jest dalekie od naturalnego, a tylko naturalne jest zdrowe. Unikają innych ludzi. Nie zabiegają o zdrowie, lecz martwią się chorobami. Coraz więcej w nich strachu. Znam wielu starszych ludzi i widzę to u nich. Widzę w nich strach, lęk nie tylko przed chorobami. Mówią dużo o chorobach, w ogóle dużo mówią, a to świadectwo lęku. Tak, gadatliwość, to najczęściej objaw lęków.
Zdrowie i choroba to dwa przeciwieństwa, ale są bardzo ze sobą powiązane, a właściwie to stanowią jedność. Jeśli potrafisz patrzeć na siebie ze spokojem, z ufnością, jeśli potrafisz słuchać swojego ciała i dawać mu to czego potrzebuje, to ono trwa w zdrowiu. A ono potrzebuje wyzwań, potrzebuje kontaktu z wirusami, bakteriami, potrzebuje ruchliwości, męczenia się, potrzebuje treningu odporności. Nie potrzebuje notorycznego zamartwiania się, lęku, napięcia, niepokoju. 
Starsze osoby są ciągle zmęczone. Dlaczego? Bo dużo myślą i za dużo odpoczywają. Męczenie się i odpoczynek powinny następować naprzemiennie. A oni ciągle odpoczywają. Jeśli ciągle odpoczywasz, jak możesz mieć sprawne mięśnie, płuca, serce? Jak możesz mieć sprawną odporność bez treningu, bez zarażania się? Jak możesz być odporna na koronawirusa, nie spotykając się z innymi wirusami i z nim samym? To niemożliwe. 
Ciociu, od pięćdziesięciu lat spotykam się świadomie i nieświadomie, bez lęku ze wszelkimi zarazkami, nie tylko w Polsce, lecz i za granicą i … to działa. Sprawdziłem to na sobie. 
- No tak, ale skąd wiesz, jak się zachowa ten wirus? Mówiłeś, że jeszcze się z nim nie spotkałeś i nic o nim nie wiesz?
- Nie muszę tego wiedzieć, mówiłem ci, zaufałem ciału, a ono od milionów lat rozwiązuje tego typu problemy i to skutecznie. Dowodem jest to, iż jakoś się nam udało przetrwać mimo miliardów wirusów i innych zagrożeń. A to, co ono wypracuje, przekazuje za pomocą genów następnym pokoleniom.  
Naprawdę nie muszę się martwić. To nie głowy sprawa: wirusy, bakterie, wszelkie choroby. Gdyby głowa się w to wszystko nie mieszała, to wielu chorób ludzkość w ogóle nie doświadczyłaby.
- No tak, a sportowcy? Oni chorują. – przerwała, by zapytać.
- Oni przesadzają. Ćwiczą tak intensywnie. U nich jest odwrotnie niż u starszych ludzi. Za dużo ćwiczą, za mało odpoczywają. Jak widzisz dobry jest środek, pożądana jest równowaga – harmonia. I właśnie tym jest zdrowie – harmonią, równowagą. Jeśli przechylisz się za bardzo w lewo, lub w prawo, chorujesz, bo tracisz równowagę. 
- To skąd mam wiedzieć, gdzie jest ten złoty środek?
- Obserwuj ciało, rozmawiaj, a właściwie słuchaj go, miej z nim kontakt. Ciało to kocha i odpłaci ci harmonią, czyli zdrowiem. 
Ludzie sądzą, że potrzeba wielkiej wiedzy, że trzeba skończyć medycynę, dietetykę, i wiele innych fakultetów, by móc być skutecznym w utrzymaniu zdrowia. Otóż nie, ciociu. Zaufaj ciału. Jeśli słuchasz jego informacji, to od niego w sprzężeniu zwrotnym otrzymasz odpowiedź, co i jak. Jeśli dasz mu co potrzebuje, wtedy doświadczysz czegoś takiego jak „w zdrowym ciele zdrowy duch”.  To nie jest kwestia wiedzy, lecz zaufania i po prostu bycia sobą. Mistycy, mędrcy, mówią: Bądź sobą, bądź tu i teraz i to pomaga ciału i psychice. 
Trzeba zacząć od ciała. Wtedy koronawirus nie będzie groźny i żadne media nie wywołają w tobie strachu, bo nie im będziesz ufać, lecz sobie i swojemu ciału. 
Nauka i medycyna długo jeszcze będą błądzić, zanim dotrą do tej wiedzy i tych środków, jakie posiada ciało, jakie posiada natura.
I co jeszcze? 
Pewnie będą błądzić jeszcze dziesiątki, a może setki lub tysiące lat zanim znajdą tak skuteczny lek na wszystko jak ten duchowy, bardzo prosty, jakim jest ufność, powierzenie się, jakim są miłość, akceptacja, bycie sobą. 
Jednak większość ludzi woli zaufać mediom, gadającym stamtąd głowom i tej błądzącej na manowcach, pasącej się łatwym pieniądzem nauce i medycynie niż naturze, niż sobie, niż ciału z tak olbrzymim potencjałem jakim jest nasz układ odpornościowy i samouzdrawiający.
Dlatego wszystkim i tobie ciociu powtarzam: zajmijmy się swoim własnym zdrowiem, nie chorobą! 
No i najważniejsze: strach potrafi zniszczyć system odpornościowy i dlatego wyrzuciłem telewizor, radio i nie kupuję gazet. W ten sposób znika chyba z 90% lęków. Resztę załatwia prosta rzecz: bycie sobą.  
No więc ciociu, nie mam najlepszych wieści dla ciebie: jeszcze musisz się tu na Ziemii pokręcić między ludźmi przynajmniej do setki. Koronawirus nie ma z tobą żadnych szans: jesteś zbyt żywotna, zbyt ciekawa świata, zbyt silna, zbyt żywa, zbyt zdrowa, no nawet zbyt młoda ( bo coż to te osiemdziesiąt lat w zestawieniu z twoim potencjałem?). Ponadto twój strach jest malowany na szkle i zmyje go twoja pierwsza łza, czy to smutku, czy radości. Jesteś pełna miłości, optymizmu, ufności … koronawirus nie ma z tobą żadnych szans. Jeszcze trochę pracy i marszu w swoją własną stronę i wszystkie wirusy będą schodzić ci z drogi z daleka. 
I śmiali się oboje głośno aż w słuchawkach telefenów huczało.

Piotr Kiewra


1 komentarz:

Twoje komentarze są moderowane.