czwartek, 19 stycznia 2017

Chora medycyna, czyli o lekarzach sprzyjających chorobie

By sprawa była jasna od samego początku, mówiąc o lekarzach, nie mam na myśli wszystkich lekarzy. Mam na myśli tylko tych, którzy ściśle dopasowali się do systemu, tych, którzy zaniechali poszukiwań, tych, którzy nie starają się zrozumieć człowieka, jego ciała, właściwości psychiki, jego duchowej strony.

Mam na myśli tych, którzy odeszli od tysięcy lat tradycji medycyny, a przede wszystkim od natury. Mam na myśli tych, którzy zaufali wyłącznie chemii, lekom chemicznym, pieniądzom, pseudonauce, przedmiotom, aparaturze diagnostycznej, laserom, przyrządom, chirurgii.

Mam na myśli tych, którzy biorą pieniądze za leczenie, a nie za utrzymanie ludzi w zdrowiu. Tych, którzy stali się częścią sytemu, biorąc pieniadze bez względu na skuteczność swojej misji. Tych, którzy przyłączyli się do systemu swoim głosem potępienia wobec prawdziwych lekarzy głoszących prawdę i przede wszystkich, zajmujących się zdrowiem ludzi, a nie ich chorobami.

Lekarz, który zajmuje się wyłącznie chorobami, a nie utrzymaniem w zdrowiu swoich podopiecznych, nie jest prawdziwym lekarzem.

Lekarz, który nie wnika w przyczynę schorzenia, który nie poznaje pacjenta, który nie wnika w psychikę, w mentalną stronę człowieka, który nie ufa naturze, nie wierzy w naturalne mechanizmy samoozdrowieńcze, który nie leczy ludzi słowem, dietą, skierowaniem w stronę zdrowego stylu życia, nie jest prawdziwym lekarzem. Nie jest nim, gdy zajmuje się tylko objawami choroby, gdy przepisuje środki przeciwbólowe, antybiotyki. Nie jest nim, gdy ufa reklamom leków, programom szczepień, które najczęściej są eksperymentami naukowymi i niewiele mają wspólnego z medycyną. Nie jest nim, gdy nie informuje pacjenta o skutkach ubocznych leków, o prawdziwych skutkach zażywania leków. Nie jest nim, gdy wypisuje jedynie leki z apteki. Nie jest nim, gdy nie potrafi znaleźć czegoś naturalnego, tańszego, lub darmowego, jako zamiennika leku z apteki, gdy nie potrafi zmotywować swego podopiecznego do przeprogramowania sposobu myślenia, stylu życia, znaleźć sposobu na stres.

Nie jest nim, gdy wspólnie ze swoim podopiecznym nie pracuje nad wzmocnieniem i utrzymaniem naturalnej oraz adaptacyjnej odporności.

Ktoś, kto boi się systemu, koncernów farmaceutycznych, nie jest lekarzem. Jest urzędnikiem – wypisywaczem recept, marionetką, papugą powtarzającą wszystko, czego się wyuczył słuchając wykładów, czytając ksiażki o lekach, nie wychodząc ani na jotę poza ścieżkę wyznaczoną przez system.

Lekarz, który dla pieniędzy, „zaprzedaje swoją duszę diabłu”, nie jest prawdziwym lekarzem.

Lekarz, który nie szuka prawdy, który nie jest uczciwy wobec swoich podopiecznych i wobec siebie, nie jest prawdziwym lekarzem.

Lekarz, który bierze pieniądze, za podtrzymywanie ludzi w chorobie, nie jest prawdziwym lekarzem. Nie jest nim, jeśli wypisuje po raz drugi, trzeci i dziesiąty, te same leki. Nie jest nim, gdy mówi swojemu podopiecznemu, że choroba jest nieuleczalna. Nie jest nim, gdy nie potrafi znaleźć przyczyny choroby. Nie jest nim, gdy nie zna swego pacjenta, gdy nie poznał jego stylu życia, odżywiania, sposobu myślenia, gdy nie odbył z nim szczerej rozmowy.

Lekarz, który bazuje jedynie na systemie kształcenia lekarzy, opanowanym przez farmację, nie jest prawdziwym lekarzem. Nie jest nim, gdy nie szuka wiedzy w medycynie naturalnej, w klasycznej medycynie chińskiej, w ajurwedzie, w ziołolecznictwie, w psychologii, duchowości, dietetyce.

Lekarz, nie jest prawdziwym lekarzem, gdy sam jest chory, gdy jego rodzina choruje. 

Nie jest nim, gdy nie ma w nim radości, gdy nie jest przyjacielem swoich podopiecznych, gdy nie darzy ich miłością.

Lekarz, który jest częścią systemu opieki zdrowotnej, nie może być prawdziwym lekarzem, bo uczestniczy w kłamstwie i zbrodniach tego systemu.
Nie jest prawdziwym lekarzem ktoś, kto boi się odpowiedzialności i chroni się pod płaszczem systemu.

Nie jest prawdziwym lekarzem ten, kto nie buntuje się przeciwko systemowi, który wypompowuje z budżetu i z ludzi pieniądze, nie dając prawie nic w zamian, nie dając pełni zdrowia, a jedynie nadzieję na brak postępów choroby.

Nie jest prawdziwym lekarzem ktoś, kto zajmuje się swoimi chorobami a nie zdrowiem, kto nie daje przykładu swoim podopiecznym, jak dbać o zdrowie.

Nie jest prawdziwym lekarzem ktoś, kto boi się głosić prawdę.

Nie może być lekarzem ktoś, w kim nie ma współczucia. Nie może, bo lekarz, który nie jest szczery, żyje krótko, bo współczucie go zabija. Taki lekarz przejmuje choroby swoich pacjentów. Współczucie u lekarza może iść w parze jedynie ze szczerością, z prawdą, z byciem prawdziwym lekarzem.

Stąd właśnie u lekarzy taka znieczulica. Jest ona samoobroną przed współczuciem, wyrzutami sumienia z powodu zła, jakie wyrządza uczestnicząc bezkrytycznie w działaniach systemu, z bycia nieuczciwym, bycia hipokrytą, bycia chorym członkiem chorej medycyny.

Nie jest lekarzem, bo odszedł od idei głoszonej przez Hipokratesa, nie rozwija się w jej duchu.

Lekarz by stał się prawdziwym lekarzem, musi stać się przewodnikiem w samouzdrawianiu. Tak, bo tylko taki proces przemiany z choroby w zdrowie jest możliwy, bo choroba nie jest tylko czymś na poziomie ciała, jej przyczyna tkwi zawsze w umyśle, lub jest przez niego prowokowana, bo jest sygnałem ciała w stronę umysłu o przyczynie dysharmonii.

Tylko samouzdrawianie jest możliwe, a lekarz, to ktoś, kto pomoże choremu to zrozumieć i ten proces zmian przeprowadzić.

By lekarz stał się naprawdę skuteczny musi działać na wszystkich poziomach, czyli musi się stać tym, kogo tak krytykuje i zwalcza – trenerem, szamanem, psychologiem, uzdrowicielem i duchowym przewodnikiem, bo tylko ktoś, kto rozumie wszystkie sfery człowieka (cielesną, mentalną i duchową) może mu pomóc.

Lecz by lekarz takim lekarzem się stał, zmienić się musi wszystko, czyli system. Wszystko musi zostać odwrócone: trzeba pozwolić istnieć naturze, a zdrowie jest jej częścią w naturze człowieka, wtedy choroba sama odejdzie.

Lekarza powinno się opłacać za utrzymanie zdrowia, a nie za zajmowanie się chorobą – od tego trzeba zacząć. Wtedy będzie miał motywację do pracy nad sobą, by zrozumieć człowieka, jego konstrukcję, pochodzenie chorób, ale przede wszystkim źródło zdrowia i sposoby na jego utrzymanie.

Im większe będzie to zrozumienie, tym więcej tego zrozumienia spłynie na jego podopiecznych, tym więcej będzie profilaktyki, a tym mniej zajmowania się chorobami. 

W skrajnym przypadku cały koszt dla przeciętnego człowieka ponoszony wspólnie z innymi podopiecznymi będzie płacą dla lekarza, a nie kosztem utrzymania systemu, ze szpitalami, drogą aparaturą, reklamami leków, oraz tysiącami „szczurów”, korzystających, czytaj trwoniących góry pieniędzy, przy okazji działania tego mechanizmu będącego połączeniem polityki, biznesu i innych wielu niepotrzebnych śmieci.

Lekarz świadomy tego, iż to zdrowie jest naturą człowieka, zaszczepi tę świadomość podopiecznym. W takim przypadku wystarczy, iż podsunie kilka narzędzi by tę świadomość podtrzymać, kilka narzędzi służących działaniom ludzi w codziennym życiu, a średnia szczęścia, radości podniesie się, bo to właśnie poczucie szczęścia, wypływająca z niego radość podtrzymują zdrowie.

Prawdziwy lekarz musi to zrobić, by osiągnąć spełnienie jako lekarz, a nie trybik w maszynie podtrzymującej choroby.

Prawdziwy lekarz różni się od członka systemu tym, jak patrzy na swojego podopiecznego. Patrzy inaczej, głębiej, współczująco, z uśmiechem, radością, ze świadomością bycia lekarzem-człowiekiem. Patrzy jak na przyjaciela, jak na człowieka, a nie jak na ofiarę, jak na źródło pieniądza, z obojętnością, pogardą, nienawiścią, brakiem szacunku, kogoś, kogo można bezkarnie wykorzystać.

I to byłoby na tyle.


Piotr Kiewra

2 komentarze:

  1. Świadomość prawdy zawartej w artykule staje się coraz bardziej obecna u myślących ludzi.Kiedy osiągnie ona wymaganą masę krytyczną system się zmieni.
    Piotr swoja działalnością przyspieszasz ten proces.
    Pozdrawiam. Tadeusz.

    OdpowiedzUsuń

Twoje komentarze są moderowane.