Pragniesz dobra, miłości, pokoju, dobrobytu, zdrowia? Pragniesz
by tymi wartościami żył świat?
Pragniesz tego całym sobą, mówisz o tym, myślisz, praktykujesz
działania temu służące, czyli wysiewasz białe nasiona. Białe nasiona to źródło
tych wartości, z nich wyrastają kwiaty i owoce twoich pragnień.
Lecz, czy tak jest naprawdę, czy wysiewasz rzeczywiście białe
nasiona, czy jednak wysiewasz czarne nasiona? Czy przypadkiem, z powodu twojego
niezrozumienia, nie wysiewasz tego, czego nie pragniesz, nie wysiewasz
odwrotności tego, czego pragniesz?
Większość ludzi tak ma. Być może ty również.
Czy myślisz, czy koncentrujesz się na złych rzeczach,
myślisz, mówisz o nieszczęściach, złu, nienawiści, strachu, chorobach, bólu,
cierpieniu? To są czarne nasiona. A co gorsze, może walczysz ze złem, nauczasz
o walce, motywujesz innych do walki, poznajesz zło, strach, nienawiść, by
lepiej poznać przeciwnika? Może tak to właśnie argumentujesz. Może uważasz, że by
zapanowało dobro, to trzeba zwyciężyć zło.
Tak, w ten sposób wysiewasz czarne nasiona. Osiągasz odwrotny
efekt od zamierzonego. Niestety to jest pułapka, to jest ten paradoks, w który
zaplątuje się większość. Pragną dobra i miłości, a krzewią zło i strach,
wysiewają czarne nasiona zamiast białych.
Tak jest na poziomie twojego indywidualnego życia, tak jest i
w całości.
Nie przejmuj się złem, nie skupiaj się na czarnych nasionach.
Skup się wyłącznie na białych nasionach, a one zwyciężą, one wyrosną. Ty
dodajesz energii nasionom, twoja myśl i działanie, twoja walka, karmią te
nasiona.
Wysiewaj więc wyłącznie białe. Czarne pochłaniaj, wpuszczaj
do swego serca, bo ono ma siłę poprawiania. Miłość tam tkwiąca ma zdolność
przemieniania czarnych nasion na białe.
Całym sobą, myślą, mową i uczynkiem, siej białe nasiona. I
dziel się ich kwiatami i owocami.
*długo się zastanawiałem, jaką fotką wzbogacić ten materiał i nie znalazłem całkiem odpowiedniej w swoich zasobach, a mam zwyczaj posługiwania się swoimi własnymi zdjęciami, głównie ze świata przyrody. W końcu zdecydowałem się na tę.
To, co tu załączyłem jest moim ulubionym motywem: zdjęciem 700 letniego dębu, z Puszczy Rzepińskiej, w której mieszkam.
Jest ten dąb inspiracją dla mnie, no i jest okazem zdrowia i przykładem samouzdrawiania, bo przecież odniósł wiele ran, wiele razy ratował się z różnych opresji sam. Korzysta z arsenału środków, w które wyposażyła go natura. Wykorzystuje go lepiej niż inni i inne drzewa, stąd przetrwał te kilkaset lat. Niech zainspiruje również Ciebie! Ty też jesteś dobrze wyposażony. Uwierz!
Współczesna
medycyna poznała klinicznie 22.542 choroby, skatalogowała je, uczy o nich
swoich kolejnych adeptów i próbuje je leczyć …
Właśnie ... próbuje je leczyć. Dlaczego
używam takiego zwrotu? O tym dzisiaj.
Pytanie, ile
z tych chorób współczesna i jakakolwiek inna medycyna jest w stanie wyleczyć?
Kto na to odpowie? Może lekarze? Może pacjenci im ufający? Może największe
autorytety medyczne? Może nauka?
Otóż,
współczesna medycyna, znane i uznane klasyczne medycyny, szamani, uzdrowiciele,
jak i my sami nie jesteśmy wyleczyć żadnej z tych chorób. Ani jednej, dosłownie
ani jednej sztuki z tych dwudziestu dwóch i pół tysiąca. Żadnej! Powtarzam –
żadnej!
- Jak to? Co
ty Piotrze pleciesz? Ach przestań! Co ty opowiadasz? – słyszę już te krzyki i
zarzuty. - Przecież … - i tu padają różne argumenty.
I niech
padają ich miliony, ale rację mam ja, bo medycyna nie jest w stanie wyleczyć
żadnej choroby, z prostego powodu - nie może, bo nasze ciała mogą się leczyć
jedynie same – mogą same odzyskiwać zdrowie, same się uzdrawiać .
Mogą to
robić wykorzystując moc samo-ozdrowieńczą.
Nikt inny nie może leczyć, bo nie ma żadnych ku temu narzędzi. Tylko
nasze ciała mają takie narzędzia.
Weźmy
najprostszy przykład: zraniłeś się, otarłeś naskórek. Z rany sączy się krew. Po
paru chwilach krwawienie samoczynnie ustaje, krew krzepnie. Po paru dniach z
rany odpada strup, po jeszcze dłuższym czasie po ranie znika ostatni ślad. Przy
większych i głębszych zranieniach – być może potrzebna będzie pomoc chirurga
czy innego lekarza, ale proces gojenia się rany postępuje samoczynnie siłami
organizmu. Tak jest w każdym innym schorzeniu, grypie, anginie, złamaniu, itd.
Włączają się wszystkie mechanizmy obronne, naprawcze.
Jeśli lekarzy uważa się za tych, którzy
opanowali sztukę leczenia, jeżeli wmawia się ich pacjentom, iż lekarze
cokolwiek leczą, to się nadużywa faktów. Leczyć się mogą tylko nasze organizmy
same, nikt nie jest w stanie tego zrobić, bo nie ma takich narzędzi żeby
leczyć. Lekarze mogą tylko wspomagać proces leczenia, usuwać przyczynę
schorzenia, usuwać czynniki, które chorobę (najczęściej zestaw chorób)
wywołały. Najczęściej nie czynią nawet tego, lecz jedynie kamuflują objawy.
Chciałbym tu
podkreślić, że mówię o chorobach, a nie o urazach odniesionych w wypadkach,
zdarzeniach losowych, w których są naprawiane rożne mechaniczne urazy, ale
nawet w tych przypadkach to mechanizm samoleczący sobie z tym radzi. Potrzebna
jest tu pomoc medycyny, ale ona tylko tu pomaga ciału się samo-naprawiać.
Prawda jest
taka, że jedyną siłą leczącą jest nasze własne ciało, tylko ono dysponuje taką
mocą, siłą samoozodrowieńczą i posiada tysiące narzędzi, by to robić.
Nasze ciało
nie tylko potrafi się uzdrawiać, ale również informuje nas o swoich problemach,
próbuje powiedzieć, co nam dolega, lokalizuje problem, diagnozuje go, a nawet podsuwa
rozwiązania, czyli sposoby na to, byśmy temu ciału pomogli.
Jak możemy
mu pomóc? Jedynie poprzez usunięcie przyczyn, czynników, które problem
wywołują. A to my sami wywołujemy choroby i różne dysfunkcje, psujemy harmonię
panującą wewnątrz naszych ciał. Czynimy to poprzez styl życia, sposób myślenia,
przeciwstawianie się naturze, a więc brak poszanowania dla własnych ciał, szkodzenie
mu w różny sposób.
Choroba
jest informacją wysłaną przez ciało.
Choroba to
rozharmonizowanie, a to ma swoją przyczynę.
Zatem
najbardziej istotną rzeczą jest usunięcie przyczyny problemu. Skoro jest
problem – choroba, to jest też jego przyczyna. Nic się nie dzieje bez
przyczyny. Usuwając przyczynę, usuwamy skutek, bo ciało samo zrobi resztę.
To jest
właśnie samouzdrawianie: znalezienie przyczyny, reszta to już ufność.
Choroba,
dolegliwość, a wcześniej symptomy rozwijających się problemów, symptomy
rozharmonizowania są informacjami, sygnałami tego, że szkodzimy sobie samym.
Jeśli jednak nie słuchamy, ciało wysyła coraz silniejsze informacje, coraz
silniejsze ostrzeżenia, aż do choroby włącznie, a czasem potrzeba wielu chorób
i to tych najgroźniejszych, by obudzić, by przestraszyć tego zawiadującego
ciałem, by spowodować jakąś zmianę. Jeśli człowiek się nie obudzi o czasie, to
będzie po nim, i tyle. Taki jest koszt „olewania” własnego ciała.
Sygnałów
jest wiele, ale najpowszechniejszym jest ból. Ból jest nie tylko sygnałem
ostrzegawczym, symptomem, ale jest też narzędziem do diagnozowania choroby, jest
także lekiem.
Ból jest
lekiem.
Gdy
występuje ból to znak, że powstała jakaś przyczyna, która go wywołuje, albo, że
ciało już „walczy z chorobą”, lub jedno i drugie łącznie.
W takich
przypadkach są możliwe trzy następujące scenariusze:
1.Możemy usunąć przyczynę powstania
bólu (gdy taką odkryjemy, np. poprzez „rozmowę z ciałem”, czyli słuchanie jego
mowy, jego informacji). O tych przyczynach i ich usuwaniu napiszę osobny
materiał
2.Możemy usunąć skutek pośredni, czyli.
np. złogi toksyn odłożonych w stawach, w organach, w układzie trawiennym, itp.,
odblokować przepływ energii w kanałach energetycznych lub ich skrzyżowaniach,
rozciągnąć przykurczone ścięgna lub mięśnie, możemy się zahartować …
3.Możemy próbować likwidować objawy
(ból i choroby), lub maskować ich występowanie.
Dlaczego
mówię, że możemy próbować? Bo nigdy nam się to w pełni nie uda, bo zanim nie
zlikwidujemy przyczyny, objawy nie znikną. Możemy usunąć ból, np. środkami
przeciwbólowymi, lecz czy ból występuje bez przyczyny? Czy wystarczy usunąć ból
i mieć problem z głowy? Czy czasem nie jest tak, iż usuwając ból robimy sobie większy kłopot? No własnie, tak jest. Usuwanie bólu, bez usunięcia jego
przyczyny jest niebezpieczne dla zdrowia i życia. A niestety tak czynią miliony
ludzi, pod kierunkiem swoich lekarzy …
Zgadnij,
którym z tych powyższych działań zajmuje się medycyna. Najczęściej tym trzecim.
Dlaczego? Bo w grę tu wchodzą olbrzymie pieniądze. Samouzdrawianie jest darmowe,
a leczenie daje biliony dolarów – oto tajemnica, oto odpowiedź na pytanie:
leczenie, czy samouzdrawianie.
„Jeśli nie
wiemy o co chodzi, to chodzi o pieniądze”.
Na swoich
wykładach często mówię, że medycyna zajmuje się chorobami, natomiast zdrowiem
musimy się zająć my sami. Tylko my jesteśmy odpowiedzialni za swoje zdrowie, bo
tylko my jesteśmy najbardziej zainteresowani tym, by zniknął ból, by egzystować
w pełni zdrowia, w pełni swojego potencjału.
Gdy
wzmocnimy ból, np. celowym działaniem, np. poprzez masaż, dotyk, oklepywanie,
następuje przyspieszenie procesu samoleczenia. To znak, że ból leczy. On jest
obecny w treningu sportowym, w większość procesów adaptacyjnych. To następny
znak, iż jest lekiem.
Jednak
proces samoleczenia może nie ustąpić, jeśli nie usunięta została przyczyna
rozharmonizowania.
A co czynią
ludzie z bólem? Eliminują go, tępią, usuwają swojego sprzymierzeńca narażając
się na coraz poważniejsze kłopoty. Czynią to również lekarze, którzy powinni
być świadomi, czym jest ból, jak potężnym jest narzędziem w rękach świadomego
człowieka, kogoś, kto umie … słuchać siebie, umie słuchać i rozumieć naturę
ludzkiego ciała.
Powie ktoś –
przecież lekarze leczą, robią operacje, podają leki, trzymają człowieka w
szpitalu …
Tak robią,
tylko, że żadna z tych rzeczy nie jest leczeniem. Weźmy najprostszy przykład:
skaleczyłeś się w palec. Pociekło trochę krwi. Boli. Właśnie dostałeś
informację, iż wyrządziłeś szkodę. Reszta już nie należy do ciebie, ani do
lekarza. Organizm sam przystępuje do
leczenia. Zatrzymuje krwawienie, zapobiega w międzyczasie zakażeniu, poprzez
specjalne mechanizmy, części procesu samoleczącego. W końcu rana zaczyna się
goić, zabliźnia się, znika – często bez śladu. No tak powie ktoś, ale woda
utleniona, zaszycie rany …
Owszem
pomagamy w ten sposób naszemu organizmowi, ale go nie leczymy. Woda utleniona
nie leczy – usuwa jedynie bakterie z okolicy rany, chociaż organizm i tak by
sobie z tym poradził. Lekarz szyje ranę, zatrzymuje krwotok, zapobiega
zakażeniu, ale jednak nie leczy, cały proces gojenia rany i tak wykonuje sam
organizm.
Operacje
chirurgiczne są spóźnionym usuwaniem symptomów, chorób, chorych części ciała,
lub są łataniem ciała uszkodzonego w wyniku jakiegoś zdarzenia. Nie mówię już o
tym, że duża część tych operacji jest absolutnie nieuzasadniona, np., w
przypadku bólów kręgosłupa (ok. 90% tych operacji jest nieuzasadnionych, wg źródeł
niemieckich).
A leki? Np.
antybiotyki? One też nie leczą. Wspomagają jedynie ten proces, np. usuwając
przyczynę schorzenia – zakażenie, lecz znacznie częściej wyrządzają więcej
szkody niż pożytku. Z resztą wiele leków, próbując leczyć, próbując wyręczyć
moc samo-ozdrowieńczą, osłabia organizm, nie mówiąc już o skutkach ubocznych,
które znacznie więcej wyrządzają szkody niż czynią pożytku.
Gdy omijamy
kurację antybiotykową nasz organizm uczy się znajdować i produkować czynniki
odpornościowe – jest to proces, który trwa jakiś czas. Antybiotyki, inne leki,
często przerywają ten proces i w ten sposób osłabiamy swój własny organizm,
osłabiamy jego potencjał samoozdrowieńczy.
Mając
świadomość wielkiej mocy samoozdrowieńczej, każdy człowiek może się stać swoim
własnym uzdrowicielem, każdy człowiek może zarządzać swoim zdrowiem, być w stu
procentach za siebie odpowiedzialnym, w tym i za zdrowie.
Niestety
ludzie zaczynają zwracać uwagę na swoje zdrowie dopiero, gdy dotknie ich jakaś
poważniejsza dolegliwość, ból, albo choroba, która się już ujawniła. Tacy są
ludzie. Bardziej przejmują się „profilaktyką zdrowia” swoich samochodów, mieszkań,
domów, dbaniem o swoje pieski, kotki i rybki, niż własnym zdrowiem. Biorą się za
remont zdrowia, za leczenie, gdy się już ono popsuje, w sytuacjach krytycznych.
A później mówią: „taki mój los”, „taki mój pech”.
To, co piszę
nie jest atakiem na medycynę, każdą jej odmianę, jest jedynie zwróceniem uwagi
na naszą własną za siebie odpowiedzialność. Jest propozycją obudzenia się, uświadomienia
sobie, że to nasze działania, lub ich brak, to nasz sposób myślenia, to nasze
traktowanie, lub obojętność wobec ciała są przyczyną naszych problemów ze
zdrowiem. Zaufajmy naszym ciałom, odkryjmy język, którym one się z nami
porozumiewają, by reagować, by się zmieniać, by zmieniać styl życia, sposób
traktowania naszych ciał.
Nadmiernie
ufamy medycynie, a to powoduje, iż nie dokonujemy zmian w swoim stylu życia
odpowiednio wcześnie. Czekamy, co powie lekarz, czekamy … a sygnały są nam dane
dużo wcześniej.
Dzisiaj
młodzi ludzie – coraz młodsi, cierpią na cukrzycę, na choroby układu krążenia …
cierpią, bo nie zauważają, albo nie chcą zauważać, co ma im do powiedzenia ich
własne ciało.
Ciało
człowieka dysponuje tysiącami sposobów radzenia sobie z problemami zdrowotnymi.
Sporą część tych mechanizmów poznała i wykorzystuje medycyna chińska, a także
współczesna medycyna.
Dla naszego
dobra powinniśmy nauczyć się choćby malutkiej cząstki tego, by wykorzystywać w
razie potrzeby.
Możemy
wykorzystywać te mechanizmy, możemy się samo-uzdrawiać i to z najpoważniejszych
chorób. Należy sobie jednak uświadomić potęgę, jaką się dysponuje, moc, jaka
jest w naszym zasięgu.
Okazuje się,
że mamy w swoich rękach wiele narzędzi. Dostaliśmy je w darze wraz z przyjściem
na świat, czas, by je poznać i
wykorzystywać. Wiele z tych mechanizmów
wykorzystujemy podświadomie, nawet nie zdajemy sobie sprawy, że używamy jakiegoś
mechanizmu samouzdrawiania, np. dotykając dłońmi bolącej głowy, stosując
głodówkę w czasie choroby, wypowiadając słowo, czy raczej okrzyk: ACH!
Na You Tube,
w specjalnym cyklu o samouzdrawianiu, kolejno publikuję filmiki z tymi
sposobami, dzisiaj i tutaj wymienię tylko część tematów o samouzdrawianiu,
które mogą ci pomóc zlokalizować problem
i pomóc sobie samemu.
Pamiętaj!
Mówiąc o samouzdrawianiu, o potencjale tkwiącym w twoim ciele, w żadnym
przypadku nie odstręczam się od medycyny, od lekarzy, od szpitali … Nie. Mówię
tylko: Zaufaj sobie, zaufaj ciału, przestań mu szkodzić.
W jaki
sposób mu szkodzisz?
Stylem
życia: bezruchem, sposobem odżywiania, sposobem myślenia, a więc stresem, nadmierną
higieną, rozhartowaniem poprzez zbyt wygodne życie i przegrzanie mieszkań,
nieakceptacją siebie, brakiem zaufania do własnego ciała i jego mocy samoozdrowieńczej,
a wręcz nieszanowaniem go, traktowaniem go toksynami, używkami i nadmiarem
leków, przekraczaniem barier adaptacyjnych, np. poprzez sport wyczynowy, itd.
Skoro to
styl życia i myślenia szkodzą, to możesz to naprawić, poprzez zmianę stylu życia
i myślenia właśnie.
Ta zmiana,
zrozumienie potrzeby tej zmiany i jej wdrożenie jest samouzdrawianiem właśnie.
Sposoby
samouzdrawiania są często banalnie proste, ale nie wierzymy w to, bo tak się
zaprogramowaliśmy, albo nie mamy wystarczającej wytrwałości w czekaniu na objawy
podjętych zmian. A ze zdrowieniem jest tak, że pojawia się kryzys
samoozdrowieńczy (a z nim strach, że coś jest nie tak, a taka jest właśnie
natura) i na powrót do zdrowia trzeba poczekać tak jak się czeka na wiosnę: ona
przyjdzie w odpowiednim czasie.
Tak, twój
brak zaufania szkodzi tobie samemu. Więc zaufaj. Gdy zaufasz, uzdrawianie
będzie znacznie skuteczniejsze. Ufając, rozmawiając z własnym ciałem,
odkryjesz, co jest przyczyną twoich problemów, a to jest najważniejsze, bo
znając przyczyny – usuniesz je sam (pomoże ci w tym medycyna, lekarze, medycyna
naturalna), a przy okazji rozwiniesz się, poznasz siebie, a to poznanie i
zaakceptowanie jest jednym z najsilniejszych, jeśli nie najsilniejszym lekiem.
Poprzez
rozmowę ze swoim ciałem, lepiej zrozumiesz siebie, poznasz tak naprawdę, czym
jest życie, poznasz prawdy, które w tobie tkwią, lecz teraz je … „olewasz”.
Czym jest
rozmowa z ciałem? Jest wsłuchiwaniem się w nie, jest obserwacją tego, co ma nam
do przekazania, jest odbiorem sygnałów, które nam wysyła. Im jesteś bardziej
uważny, im bardziej siebie kochasz, tym delikatniejsze sygnały jesteś w stanie
odebrać, tym bogatsze informacje jesteś w stanie uzyskać.
Istniejesz
jako całość: ciało, umysł i duch – istota, wewnętrzna prawda. Ty, jako
istnienie, potrzebujesz harmonii miedzy tymi częściami ciebie. Gdy jej nie ma,
twoja istota próbuje to zharmonizować, podsuwa ci rozwiązania: prosi cię o
akceptację, sugeruje wypełnienie się miłością, a gdy ich nie słuchasz, to daje
ci silniejsze sygnały – smutek, problemy, cierpienie, by cię naprowadzić, by ci
to uświadomić. Robi to również w porozumieniu z twoim ciałem poprzez instynkt,
wtedy pojawia się ból, dyskomfort, znaki na skórze, zmęczenie i wiele innych,
coraz silniejszych, już głębiej w twoim ciele, w organach, w komórkach.
Twojej
intuicji, wewnętrznej prawdzie, twojemu instynktowi opiera się twój własny
umysł, zagłusza ten wewnętrzny głos, zamiast ufać, sieje niewiarę.
Gdy twój
umysł jest zbyt pewny siebie, gdy jest w silnej opozycji wobec twojego wnętrza,
pojawia się strach i wtedy twoje prawdziwe problemy się zaczynają na dobre, bo to
„strach sieje choroby”. Czyli choroby są wywoływane mentalnie. Zgadza
się z tym medycyna, przyznając, iż przyczyny chorób są … psychosomatyczne.
Podstawowym,
zatem sposobem samuzdrawiania jest pozbycie się strachu, lęków.
Tak naprawdę
samozdrawianie jest duchowym harmonizowaniem się, jest ograniczaniem władzy
ego, umysłu, a budzeniem świadomości, bardziej wnikliwym i uważnym
wsłuchiwaniem się w siebie, w swój wewnętrzny głos.
Sposobów
samouzdrawiania jest tysiące, i ciągle pojawiają się nowe, bo dla każdego
człowieka sposób może być inny, bo każdy człowiek jest inny i ma inny problem.
Oto
podstawowe sposoby samouzdrawiania:
·Pokochanie
siebie, pełna akceptacja siebie takiego, jakim jesteś
·Pozbycie
się strachu, lęków (stres),
·Uznanie,
iż to nasze ego (myślenie) jest przyczyną naszych problemów ze zdrowiem, z
nadwagą, to ego (umysł) tworzy problemy, wszelkie problemy: tworzy braki,
poczucie osamotnienia, nudę, brak poczucia własnej wartości, mnoży potrzeby, na
których zaspokajaniu trawisz życie mając ciągle topiącą się nadzieję, że ich
zaspokojenie cię uszczęśliwi
·Bycie
w tu i teraz
·Radość
·Zrozumienie,
że szczęście jest naszą naturą, a nieszczęście naszym wyborem. Tak samo jest ze
zdrowiem – to choroba jest naszym wyborem: jesteś chory, bo przyciągnąłeś
chorobę, chciałeś jej, bo przynosi ci profity (współczucie twoich bliskich,
zainteresowanie tobą i twoimi problemami, choroba cię dowartościowuje w oczach otoczenia)
·Umiejętność
odkrywania źródła bólu
·Medytacja
·Medytacje
dynamiczne (uwolnienie ciała i podświadomego umysłu z napięć, z wypartych ze
świadomości treści)
·Uważność,
jako umiejętność rozpoznawania mowy ciała, instynktownych sygnałów wysyłanych
przez ciało – „rozmowa” z ciałem
·Uważność,
jako umiejętność rozpoznawania znaków widzianych w lustrze świata zewnętrznego
po to, by z przeszłości i przyszłości sprowadzić siebie do teraźniejszości
·Obserwacja
siebie
·Odkrycie
swojej prawdziwej natury, prawdy o sobie, rezygnacja z dostosowywania się do
otoczenia, do innych ludzi, do nakładania masek, by grać, by zaspakajać czyjeś
oczekiwania, a nie swoje potrzeby
·Zharmonizowanie
się z naturą: naturalny sposób odżywiania, oczyszczenie ciała i umysłu z toksyn
wyprodukowanych przez cywilizację, życie w harmonii z naturą, z cyklami
dobowymi, rocznymi, z przemianami pór roku, w harmonii ze słońcem, korzystanie
z żywej wody a nie z przetworzonych jej substytutów (nawet ugotowana woda jest
przetworzonym substytutem)
·Odblokowywanie
dróg energetycznych w ciele i przepływu energii poprzez ciało: dotyk,
oklepywanie (paida), przytulanie się, automasaż, lajin, reiki, jak najczęstsze
chodzenie na boso, i wiele innych
·Odkrycie
tego, iż cierpienie jest nam dane, by nas motywować do zmian, by odkrywać swoją
prawdę, by się nauczyć słuchać swojego wewnętrznego głosu a nie tysięcy
sprzecznych głosów ze świata zewnętrznego
·Twoje
myślenie nie jest twoją prawdą
·Bycie
otwartym, pozwolenie na przepływ (pusty bambus)
·Ufność
wobec rzeki życia, poddanie się życiu
Czyli mówiąc
najprościej: zmiana stylu życia, bo to wszystko, co wymieniłem powyżej jest
życiem w określony sposób – jest jego stylem. Zmień ten styl, a odwrócisz
niekorzystne dla ciebie, dla twojego ciała tendencje – uzdrowisz się.
Tym jest
właśnie samouzdrawianie: zrozumieniem popartym działaniem – zmianą.
Piotr Kiewra
Oto jeden z moich filmików na YouTube o samouzdrawianiu. Jest tam już ich kilkadziesiąt.