środa, 11 marca 2015

Rozchmurz swoją duszę

Samouzdrawianie to znalezienie przyczyny problemu i jego usunięcie.

Twierdzę, że jedyną przyczyną problemów są chmury.
To one ograniczają dostęp do światła, a tym samym do prawdy, do szczęścia, do radości, do zdrowia. Nie mam tu na myśli oczywiście chmur na niebie, choć to właśnie zjawisko jest piękną i celną metaforą innego rodzaju chmur, tych, które czynią nas nieszczęśliwymi, smutnymi, chorymi, martwymi za życia, nieobecnymi, obojętnymi, zimnymi, niekochającymi i niekochanymi, złymi, a w konsekwencji schorowanymi mentalnie i na ciele.

Kilkoro moich przyjaciół często powtarza – „wszystko jest w głowie”. Mają rację. Oni to wiedzą, ja to wiem, lecz co z tego wynika, że to wiemy? Czy wiedza wystarcza?
Otóż wiedza jest niczym, a nawet jest niebezpieczna. Te trzy słowa: Ja to wiem! są niebezpieczne, bo nie jest ważne co wiemy, tylko jak z tej wiedzy korzystamy.
Wiedza jest niebezpieczna jeszcze z innego powodu – te nagromadzone w ciągu życia obserwacje, przekonania, opinie, cudze i własne doświadczenia w postaci wspomnień, wiadomości z książek, mediów, sprawiają, że nie żyjemy pełnią w realnym świecie, nie reagujemy na rzeczywistość stosownie do tego co się w niej pojawia, a zamiast tego  kierujemy się wiedzą – najczęściej fałszywą, odpowiadamy na wspomnienia, przekonania i zgodnie z nimi, zgodnie z wynikającymi z nich nawykami działamy lub unikamy działania. Kreujemy sztuczną rzeczywistość – wirtualny świat, nurzamy się w iluzjach, wyobrażamy sobie sytuacje, stwarzamy w głowie problemy, martwimy się zanim cokolwiek się wydarzy. Nasze myśli są w przyszłości lub przeszłości, nigdy w teraźniejszości – to są te chmury.

Myślimy o kredytach, o brakach, o terminach, o ukochanych lub znienawidzonych osobach, o wojnach, o szerzącym się złu na świecie, wyobrażamy sobie przyjemne lub nieprzyjemne sytuacje, wyolbrzymiamy rzeczy: z poczucia braku paru groszy do pierwszego, czy złotówki na ratę kredytu, czynimy grę o życie, z ziarnka piasku czynimy góry, z problemiku łatwego do rozwiązania czynimy całą masę wielkich problemów – to wszystko powstaje w naszej głowie, to wszystko są śmieci, to wszystko są chmury, to wszystko zasłania nam duszę, to wszystko sprawia, że nie istniejemy, jesteśmy daleko, że nie ma nas tu i teraz. Jesteśmy martwi. Tylko stwarzamy pozory życia, bo życie to rzeczywistość a nie obecność w głowie, to dziejące się teraz i tutaj rzeczy a nie myślenie o tym.

Nie wolno nam z pieniędzy, z rzeczy, z relacji ze światem i ludźmi, kreować chmur przesłaniających nasze serca i dusze! Nie wolno! Dlatego rozchmurz z tego swoje niebo!

Bycie w głowie, bycie myślami, to nie jest realne życie, to bujanie w obłokach, to choroba.

Myślenie pochłania około 90% naszej energii. Głowa ma człowiekowi służyć, lecz jest odwrotnie – to my służymy swojej głowie. Stajemy się niewolnikami myśli i marnujemy tak wiele energii. Gdybyśmy jej nie marnowali, moglibyśmy żyć piękniej, dłużej, zdrowiej, bardziej kreatywnie - twórczo, szczęśliwie, radośnie.

Pesymizm, niewiara, strach, smutek, nienawiść, zazdrość, zło, złe emocje, choroby, to efekt zachmurzenia swojej własnej duszy. Światło, które ma nam wskazywać drogę i sprawiać radość z życia, z ufnego poruszania się w rzece życia jest zasłonięte, wyeliminowane, z rzadka się ukazuje.

Rozchmurzenie swojej duszy uzdrawia. Uzdrawia – harmonizuje relację umysłu z ciałem, a w konsekwencji uzdrawia ciało i umysł. Złe emocje, strach, lęki, nienawiść, obojętność, złość, zazdrość i wiele innych mentalnych produktów, wytworów naszej głowy, naszego umysłu, zatruwa, a te trucizny powoli sączą się do komórek ciała, a ciało z czasem zaczyna chorować.

Rozchmurzenie duszy i serca przysparza piękna ciału i całości. Czujemy się piękni, ale inni zauważają w nas więcej piękna.

Samooczyszczenie, oczyszczenia nieba z chmur kreowanych przez nasz umysł uzdrawia. Oszczędzamy wielką energię, bo mniej myślimy, więcej czujemy, bardziej kochamy i piękniej żyjemy.
Ciągła obecność w głowie to brak otwartości, nadmiar myśli to mur, to pancerz zamykający nas na życie, na uczucia, na miłość. 

Oczywiście w tym względzie nie różnimy się od tego co obserwujemy w przyrodzie, niebo nad nami jest raz zachmurzone, raz czyste, lub chmury płyną, ale co rusz ukazuje się słońce. I takie zmienne zachmurzenie jest bardzo naturalne również dla naszego umysłu. Jest naturalne dla człowieka. Problem w tym, by chmury nie pojawiły się na niebie na stałe, byśmy mogli od czasu do czasu ujrzeć słońce - własną duszę, prawdę o życiu, byśmy jak najczęściej byli obecni w tej rzeczywistości, która się dzieje, a nie w świecie, który nie istnieje.

Mistycy, mędrcy wynaleźli sposób na to, by tak się działo, by nasze wewnętrzne niebo było jak najczęściej rozchmurzone, bezchmurne, lub by - mówiąc językiem meteorologów - zachmurzenie było umiarkowane. Jest tym medytacja.

Medytacja to obserwacja chmur – myśli. Myśli mają jedną charakterystyczną dla siebie właściwość – obserwowane – zanikają, rozpływają się. Obserwuj je więc jak chmury na niebie i rozchmurz swoją duszę, rozchmurz swoje serce. Weź każdą z tych chmurek pod lupę i przypatrz się każdej z nich dokładnie, a stanie się rzecz nie do uwierzenia – chmury znikną. Naprawdę. Być może powrócą wkrótce, ale znowu uparcie im się przyjrzyj. To działa. Stworzysz dystans z którego dostrzeżesz lepiej siebie, bardziej obiektywnie, dostrzeżesz swoje niepotrzebne wysiłki, walkę, która uśmierca ciebie, rzeczy, które niczemu nie służą poza zaspakajaniem twego ego.

Czyste niebo wewnątrz nas to nieobecność strachu, lęku, złości, stresów, uporczywie powracających wspomnień, żądz, pragnień, wielu smutków. To oczyszczenie się z wirtualnych problemów, które wywoływały i wywołują już mniej wirtualne, a wręcz całkiem realne problemy i choroby w rzeczywistości.

Ujrzyj czyste niebo, ujrzyj słońce wewnątrz siebie. Czyste niebo, słońce wewnątrz nas sprawi, że pojawi się ufność, zaufanie do rzeki życia, do rzeczywistości, z którą wcale nie musimy walczyć, pojawi się samoistne rozluźnienie, pojawi się największa z wartości – wolność.

Pojawi się twoje wewnętrzne dziecko, niewinne, ufne, wolne od balastu, który nabywałeś i kumulowałeś całe życie, wolne od chmur, które zbierałeś całe życie i próbowałeś je wstydliwie ukryć, lub wyparłeś, zapominając o nich, a one są, wracają, i przyziemiają cię, nie dają ci latać. Pojawi się nie tylko dziecko wolne od ... , ale też wolne dla ..., wolne do ..., po prostu wolne. 

Wolność to rozluźnienie.

To właśnie rozluźnienie sprawia, że realizują się nasze piękne scenariusze, te najskrytsze, dawno zapomniane, bo ich realizacji nie sprzyjało napięcie, strach.

To poznałeś w sekrecie, w filmie i książce o kreowaniu myślą rzeczywistości. Rzadko jednak zwolennicy sekretu zwracają uwagę na to, iż warunkiem by ta chciana rzeczywistość się realizowała jest rozluźnienie, radość, ufność, wdzięczność, miłość, szczęście.

Okazuje się więc, że TY i JA nie mamy wyjścia, powinniśmy rozchmurzyć swoje dusze. Lecz nie może to się stać obsesyjne, nie możemy z tego zrobić kolejnego działania, kolejnego przymusu wywołującego w nas kolejne napięcia, sprowadzającego na nas kolejne burzowe chmury, czy wręcz pory monsunu, sprawiającej, iż na długie miesiące i lata znowu zdominują nasze wewnętrzne niebo chmury, ciężkie, ciemne, deszczowe, burzowe, czy śnieżne. A dzięki nim staniemy się obojętni, zimni, smutni, nieszczęśliwi, martwi, ciężko chorzy.

Medytuj – rozchmurz swoją duszę! To cię uzdrowi, to cię rozluźni, to sprowadzi na ciebie uśmiech, ten widoczny na zewnątrz oraz radość wewnątrz.

Twoje ciało tę bezchmurność odda ci z nawiązką.


Piotr Kiewra 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są moderowane.