środa, 26 lutego 2014

Profilaktyka

- Piotrze, czy to prawda, że średnia długość życia ludzi zaczyna spadać? Mówili o tym w telewizji – spytała ciotka.
- Tak ciociu. W najwyżej rozwiniętych krajach już się o tym mówi. Dotyczy to najmłodszych pokoleń. Prawdopodobnie będą już żyły krócej niż ich rodzice.
- Ale dlaczego? Przecież tyle pieniędzy przeznacza się na medycynę, mamy coraz więcej leków i coraz mniej tajemnic dotyczących chorób. Jak to możliwe Piotrze? – pytała dalej ciotka.
- Ciociu, powiedz mi szczerze, czy większa sprzedaż leków świadczy o postępie medycyny, czy wręcz o czymś przeciwnym, o jej bezradności? – zamiast wyjaśniać, spytał Piotr.
- No tak, medycyna jest dzisiaj bezradna, szczególnie w chorobach przewlekłych. Wiesz co myślę, gdyby lekarzom udało się znaleźć skuteczne leki na raka, na choroby układu krążenia, na cukrzycę, to pewnie byśmy żyli znacznie dłużej. Prawda, Piotrze?
- Ciociu powiedz, czy ty naprawdę wierzysz w to, iż tych chorób nie da się wyleczyć? Czy to możliwe, iż przez sto lat nie można wynaleźć leku na raka, albo na nadciśnienie? Opowiadałem ci przecież o wielu takich pozytywnych przypadkach wśród ludzi, których znam, ale tamto to nie zasługa medycyny. Jest wiele skutecznych terapii z medycyny naturalnej, albo z technik mentalnych. Czasem wystarczy jedna drobna zmiana w diecie, by osiągnąć rezultaty, a lekarze ciągle tylko przepisują leki, trują chemią, naświetlają albo coś amputują.
- Masz rację Piotrze. Mąż jednej z moich koleżanek mówił niedawno, że lekarzom nie opłaca się wyleczyć pacjenta, im się opłaca go leczyć i leczyć, najlepiej całe życie. Przecież będą mu sprzedawać leki przez cały ten czas.
- Ciociu, ja myślę, że to nie jest wina lekarzy, tylko kogoś innego, prawda?
- Tak, właśnie … on mówił o farmacji. Przecież to oni zarabiają na chorobach – ciocia postanowiła jednak drążyć temat głębiej, bo trudno jej się pogodzić z tym, że jej wnuki i prawnuki będą cierpiały więcej niż ona.
- A gdyby lekarze wzięli się bardziej za profilaktykę? Przecież można by tych badań profilaktycznych przeprowadzać więcej, można by nimi objąć wszystkich, a wiadomo, że profilaktyka jest tańsza niż leczenie. Piotrze co o tym sądzisz?
- Ciociu, zastanów się czy to o czym mówisz to profilaktyka?
- Badania profilaktyczne to nie profilaktyka? – zapytała niepewnie ciotka.
- Tak ciociu, powiedz co mają wspólnego z profilaktyką badania profilaktyczne?
- Piotr, właściwie … gdyby się temu bliżej przyjrzeć, to … No tak, przecież badanie to poszukiwanie choroby, a nie zapobieganie. Faktycznie ta nazwa to manipulacja. Badanie nie ma nic wspólnego z profilaktyką. A widzisz Piotrze, i znowu dochodzimy do wniosku że lekarzom bardziej zależy na pieniądzach pacjentów niż na ich zdrowiu. Piotrze przypominam sobie. Ten mąż mojej sąsiadki mówił, że lekarze nie zajmują się zdrowiem, tylko chorobami. Że to choroby są źródłem, kopalnią pieniędzy, a nie zdrowie. No tak, czemu miałoby w takim razie zależeć lekarzom na profilaktyce. Wymyślili więc badania. Niby to profilaktyka, a tak naprawdę poszukiwanie chorób …
Piotr na chwilę przerwał ciocine oskarżenia – Ciociu, ależ ty jeździsz po tych lekarzach, to naprawdę nie ich wina … – teraz z kolei ciotka przerwała Piotrowi.
- Tak, tak. To nie ich wina. To wina systemu, to wina tych, co układają programy lekarskich studiów. Mąż mojej znajomej mówił, że to farmacja układa program studiów pod katem sprzedaży leków. On kiedyś pracował i w szpitalu, i w sanepidzie, i wygląda na to, że wie co mówi – podsumowała ciotka. Chwilę później znów zapytała:
- Piotrze powiedz, co musiałoby się wydarzyć, kto musiałby to wytłumaczyć tym, którzy decydują, w czym rzecz? Jak to zrobić, żeby lekarze zaczęli ludziom przepisywać recepty na zdrowe odżywianie, na ruch, by zaczęli propagować prawdziwą profilaktykę?
- A ty ciociu co byś zaproponowała, gdybyś była naprawdę kimś ważnym?
- Wiesz co Piotrze, myślę, że to byłaby walka z wiatrakami. Nikomu nie dałoby się niczego wytłumaczyć z prostej przyczyny – a co oni z tej profilaktyki by mieli? Same straty. Więc Piotrze myślę, że może niech tak zostanie jak jest! – to powiedziawszy ciotka spojrzała na Piotra. A Piotr widząc jej chytre spojrzenie, lekko przekrzywioną głowę, wywnioskował, że ciotka specjalnie powiedziała to, by go sprowokować do jakiejś riposty, wiedział, że ciocia sobie żartuje. Postanowił więc podjąć grę i … zgodził się:
- Dobrze ciociu niech tak zostanie. Ciotka na chwilę zaniemówiła, ale zaraz potem nie wytrzymała:
- Piotrze, czego jak czego, ale tego bym się po tobie nie spodziewała. Że ty się z tym godzisz?
- A ty ciociu co proponujesz? – kontynuował przepytywanie Piotr.
- Myślę Piotrze, że niech lekarze zajmują się nadal chorobami, a o zdrowie musimy zadbać sami. Piotr uśmiechnął się i powiedział:
- Ciociu jestem z ciebie bardzo dumny. Naprawdę jesteś bardzo mądra. To jest najlepsze rozwiązanie, jakie można by w ogóle wymyślić i to ty je wymyśliłaś.
A ciocia mimo tego, iż wiedziała, że Piotr trochę ją „wypuszczał”, to i tak poczuła się dumna z tego trochę sztucznego komplementu Piotra. Najważniejsze w tym wszystkim było jednak to, co zapadło w jej umyśle i to bardzo głęboko, bo przecież był to jej własny pomysł. Postanowiła zadać Piotrowi jeszcze jedno pytanie.
- Piotr, ok., wiem, że o swoje musimy sami zadbać, ale co zrobić, by inni też to zrozumieli? – a Piotr swoim zwyczajem odpalił kolejnym pytaniem.
- A ty ciociu co byś zrobiła?
- Mówiłabym wszystkim o tym, mówiłabym. Zacznę od swoich koleżanek. Pomożesz mi Piotrze?
- A jak mógłbym ci pomóc, ciociu?
- Zrób im prezentację o zdrowym stylu życia. Wiem, że cię ludzie chętnie słuchają. Robisz je przecież w całej Polsce i dla ludzi z zagranicy, to czemu miałbyś nie zrobić tego w moim bloku, dla moich koleżanek?
- Nie ma sprawy ciociu. Tylko jest jeden warunek.
- O nie, jaki warunek? Piotrze wiem, że ty na tym zarabiasz, ale tym razem zrób to gratis dla twojej ciotki, no chyba, że mnie nie lubisz?- powiedziała ciocia odchylając swoim zwyczajem głowę na bok i rzucając chytre spojrzenie na Piotra.
- Oj lubię cię ciociu, lubię. Ale nie o pieniądze mi chodzi, tylko o to czy te twoje koleżanki tego chcą.
- Oj ja już o to się postaram, by chciały, na kolanach będą błagać o zdrowie, będą – zobaczysz Piotrze.
- Ach ta moja ciocia. Co to z niej wyrosło? Wygląda na to, że mam od dzisiaj wspólnika w propagowaniu profilaktyki. Cieszę się bardzo. Bardzo się cieszę.

Piotr Kiewra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są moderowane.