wtorek, 25 lutego 2014

Mit cholesterolu

Kilka miesięcy temu napisałem tekst o jednym z mitów dotyczących odżywianiahttp://piotrkiewra.pl/mit-bialka/. Dzisiaj o kolejnym z mitów i to chyba najbardziej rozpowszechnionym, dotyczącym naszego zdrowia i to na dodatek wprowadzającym wielkie zamieszanie w sposobie myślenia ludzi o diecie, zdrowym odżywianiu i zdrowiu w ogóle. Mit ten dotyczy setek milionów, jeśli nie miliardów ludzi na całym świecie, a szczególnie żyjących w kręgu cywilizacji zachodniej.
Nie wiem – drogi czytelniku – czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego u ciebie lekarz wykrył podwyższony cholesterol, a u innego człowieka odżywiającego się podobnie, albo identycznie, nie.
No właśnie, to jest bardzo ciekawe pytanie.
Bo gdyby tak, jak sugerują lekarze, przyczyną była obecność cholesterolu w diecie, to mieliby go wszyscy, którzy zjadają produkty go zawierające, a jednak nie u wszystkich cholesterol pojawia się w badanej krwi.
W wielu rodzinach, śniadanie, obiad i kolacja wyglądają tak samo dla wszystkich członków rodziny. Dorośli mają cholesterol, a gdybyśmy przebadali dzieci, to okazałoby się, że go nie mają. Dlaczego? Przecież zjadły dokładnie to samo?
Otóż ten przykład pokazuje, że temat cholesterolu jest mitem, wielką „ściemą” zamydlającą ludziom umysły.
Bo cholesterol nie jest przyczyną problemów z chorobami układu krążenia, lecz skutkiem.Tak właśnie skutkiem.
Trudno w to uwierzyć? Tak. Przede wszystkim lekarzom.
Więc o co tu chodzi? Dlaczego jedni mają cholesterol, a inni nie?
Otóż obecność cholesterolu jest wynikiem złego stanu zdrowia naczyń krwionośnych, a przyczyną tego stanu są braki pewnych składników w diecie. Gdybyśmy porównali dietę i zdrowie ludzi z mniej cywilizowanych części świata, a tych z naszego kręgu, to okazałoby się, iż nasza dieta to przede wszystkim przetworzona żywność i zdecydowanie więcej tzw. chorób cywilizacyjnych. Wynika z tego, iż przyczyną rozwoju tych chorób jest rozwój przemysłu spożywczego.  Dokładnie, historia tzw. chorób cywilizacyjnych,  to historia rozwoju przemysłu spożywczego i przetwarzania żywności. Postęp w jednej i drugiej dziedzinie odbywał się równocześnie.
Im więcej w jadłospisie ludzi „nowoczesnej” żywności, tym więcej chorób układu krążenia.
No tak, ale w czym rzecz?
Otóż w przetworzonej żywności jest zdecydowanie mniej, albo wcale nie ma, wielu składników bioaktywnych, witamin, flawonoidów, karetonoidów, składników mineralnych, pierwiastków śladowych.
Wiele produktów rolniczych pochodzi z wyjałowionych gleb. Nawozy sztuczne uzupełniają tylko trzy składniki, gleba potrzebuje kilkudziesięciu. To raz.
Składniki bioaktywne zostały usunięte, zniszczone, w procesie przetwarzania, albo długiego przechowywania, potraktowania chemią. To druga przyczyna.
Choroby układu krążenia wynikają z pogarszającego się stanu naczyń krwionośnych, a za ich stan odpowiadają składniki, które powinny zostać dostarczone wraz z pożywieniem. Lecz nie są.
Kiedyś wielu marynarzy dziesiątkowała taka choroba jak szkorbut. Jej przyczyną był brak witaminy C. Choroba ta objawiała się gwałtownym pogorszeniem się stanu zdrowia naczyń krwionośnych.
Dzisiaj problem z chorobami krążenia to problem właśnie niedoboru bioaktywnych składników, miedzy innymi witaminy C, flawonoidów, karotenoidów, irydoidów, wielu minerałów i pierwiastków śladowych.
Zresztą niedobory są przyczyną wielu innych chorób, większości chorób cywilizacyjnych.
Jeśli te niedobory są długotrwałe naczynia krwionośne zaczynają ulegać uszkodzeniom. Organizm ma wiele różnych mechanizmów naprawczych. By naprawiać uszkodzenia tętnic nasz organizm zaczyna wykorzystywać cholesterol, by „zapchać” dziury. Czyli podwyższony poziom cholesterolu we krwi świadczy o pogarszającym się stanie zdrowia układu krążenia i  nie jest jego skutkiem, lecz sposobem na doraźne naprawienie uszkodzeń.
Oczywiście, ten mechanizm jest rozwiązaniem tymczasowym, ale jeśli przyczyna niedoborów nie ustaje, złogi cholesterolowe narastają, arterie zamykają się, a to jest przyczyną zawałów.
Farmaceuci, nie likwidując przyczyny zjawiska, czyli nie ratując stanu naczyń krwionośnych poprzez dostarczenie brakujących składników w diecie, podają leki rozszerzające naczynia, lub rozpuszczające złogi cholesterolu, w ten sposób zmniejszają występujące w nich ciśnienie. Tym lekiem są tzw. statyny.
Ale … skutkiem dłuższego zażywania leków na nadciśnienie są … wylewy. Jest to prawdziwa plaga. Potwierdzi to każdy lekarz, każda pielęgniarka pracująca w pogotowiu. Statyny obniżają nadciśnienie doraźnie, ale nie rozwiązują problemu nadciśnienia ponieważ  nie eliminują przyczyny zjawiska, a ich skutkiem ubocznym są właśnie wylewy.
Na ten temat coraz głośniej się mówi w kręgach naukowych. Niedawno ukazał się artykuł w New York Timesie na ten temat.
Czy to co mówię to zachęta do odstawienia leków? Nie. To zachęta do zmiany stylu życia. Do zmiany nawyków żywieniowych. To zachęta powrotu do źródeł, czyli bardziej naturalnego sposobu odżywiania się, opartego na mniej przetworzonych produktach.
Bo skoro pierwotną przyczyną  chorób układu krążenia jest spożycie zbyt wielkiej ilości żywności przetworzonej, ale za to ubogiej w składniki odżywcze, to wystarczy to zmienić.
Dzisiaj ludzie mieszkający w najbardziej rozwiniętych krajach świata są jednocześnie najbardziej niedożywionymi społeczeństwami. Spożywają wielkie ilości białek, tłuszczów i węglowodanów, ale za to w ich diecie występuje drastyczny niedobór składników bioaktywnych. Niedożywione komórki „wołają” o potrzebne im składniki, czego efektem jest większe łaknienie, więc ludzie jedzą więcej śmieciowego jedzenia, pogłębiając niedobór. Koło się zamyka.  Efektem jest chorobliwa otyłość u coraz większych rzesz ludzi.
Proponuję to co już w wielu poprzednich tekstach mówiłem. Rozwiązaniem jest zdrowy styl życia: mało intensywny ale długotrwały ruch, ale przede wszystkim zmiany w diecie. Proponuję odżywianie bioaktywne, czyli należy zwiększyć nawet do 75% ilość surowych warzyw i owoców, zmniejszyć zaś zdecydowanie ilość przetworzonej przez przemysł spożywczy żywności, ale również zmniejszyć przetwarzanie żywności w naszej własnej kuchni. Zamiast gotowanych warzyw, zup, innych smacznych, ale mocno przerobionych naturalnych składników,  zjedzmy więcej surówek, owoców, orzechów.
Ponieważ nawet żywność nieprzetworzona nie dostarcza nam wszystkich potrzebnych składników, albo zawiera ich za mało, można i należy uzupełnić brakujące składniki bioaktywne. W jaki sposób?
Pamiętaj:
Nasze życie to zadawanie sobie pytań i udzielanie na nie odpowiedzi. Jeśli są to właściwe pytania, znajdujemy właściwe odpowiedzi. Źródeł wiedzy jest dzisiaj wiele, ale jednym z największych i zawierającym przy okazji wszystkie prawdy jest  sam świat. Obserwowanie świata natury, niezmienionej przez człowieka przyrody, środowiska życia człowieka z dzikszych rejonów świata, albo choćby świata dzikich zwierząt, może nam dać wiele ciekawych i inspirujących odpowiedzi.
Dla mnie jedną z takich odpowiedzi jest następująca:
Zdrowsze jest to co jest bliższe natury.
Tę prawdę potwierdza historia człowieka. Odeszliśmy od rozwiązań naturalnych, również w diecie, i dlatego cierpimy. Wróćmy zatem do tych samych rozwiązań. Akurat jeśli chodzi o dietę jest to najprostsze. Wystarczy zamienić miejsce zakupów żywności. Zamiast odwiedzać markety wystarczy wykonać zakupy bezpośrednio u rolników sprzedających swoje świeże produkty. No i jeszcze w domu – zamiast mocno przerabiać to co kupiłeś/kupiłaś, pomyśl jak to podać, by  było jak najmniej przetworzone.
Z czasem twoje kubki smakowe zapomną o żywności przetworzonej, za to zdrowie „przypomni” sobie o tobie.
Inny felieton o tej tematyce http://piotrkiewra.pl/dwie-recepty/
Tutaj prezentacja o cholesterolu i zawałach http://piotrkiewra.pl/troche-o-cholesterolu-i-zawalach/
Piotr Kiewra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje komentarze są moderowane.